Ozorowski odpowiada Jelonkowi

NOWY TARG. "Skoro Mariusz Jelonek puścił w obieg swoją korespondencję, przyjmując moje uwagi do siebie osobiście to już jego sprawa - uderz w stół a nożyce się odezwą - ale powtórzę, że cała sprawa tyczy się dobrego smaku, którego zabrakło" - pisze w liście do podhale24.pl Marcin Ozorowski, przyjaciel burmistrza Marka Fryźlewicza i szef jego sztabu wyborczego.

List jest odpowiedzią na felieton Mariusza Jelonka dla podhale24.pl (szukaj w: najczęściej czytane).


"FelieTONOWY ciężar"

Zaiste próba felietonowa Mariusza Jelonka daleka jest od nuty polemicznej, która winna brzmieć raczej satyrycznie a nie trącić z lekka kokieterią - takie tanie budowanie zaufania. Ale niech tam. Mam taką pedagogiczną nadzieję, że każdy następny będzie ubogacony lekkością i finezją godną reniferowej osobliwości - czego z serca Felietoniście życzę.

Wracając do meritum, czyli końcowych akapitów Mariusza Jelonka, które wynikły z dziwacznej sytuacji - albowiem mój list, który Państwo przeczytaliście na niniejszym portalu adresowy był imiennie do Przewodniczącego Rady Miasta z informacją o stanie rzeczy, które w mojej ocenie wymykają się spod kontroli i wskazań prawa lub nadinterpretacją powyższego. Jeśli dobrze, to dobrze, że Przewodniczący zna swoje powinności ale w życiu je trzeba jeszcze przestrzegać - to tak jak używanie głębokich przemyśleń tylko dla podparcia własnej racji a nie postępowania w zgodzie z ich przesłaniem na co dzień (artdecor z pozłoconymi aniołkami).

Zawężam od razu wszystkie inne spekulacje do wątku wymiany poglądów lub ocen by nie dawać przyczynku do fantazjowania i gdybania. Skoro Mariusz Jelonek puścił w obieg swoją korespondencję, przyjmując moje uwagi do siebie osobiście to już jego sprawa - uderz w stół a nożyce się odezwą - ale powtórzę, że cała sprawa tyczy się dobrego smaku, którego zabrakło.

Zabrakło i doczytania w moim liście bezinteresownej podpowiedzi a nie zarzutów. Nigdy nie miałem aspiracji ingerować w prace Komisji ani Rady, co z resztą potwierdza mój tekst, ale nie pozwolę na szpagatowe igraszki (szkoda, że tego nie rozumie człowiek, bądź co bądź prawy i sprawiedliwy).

Co się zaś tyczy udowadniania czegokolwiek, to tylko w tym akapicie jest Pan doprawdy zabawny i nie wymaga to jakiegokolwiek potwierdzenia.

Ręczę, że nie będę się tym wątkiem zajmował. Dziękuję za okazaną życzliwość mentora i wyczerpujący brak odpowiedzi. Trwamy. Ale gdzie jest prawda?

Łączę wyrazy szacunku
Marcin Ozorowski

ryb/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 13.02.2007 16:26