Rabka: Bunt w szkole. Uczniowie przeciwko dyrektorowi (zdjęcia)

RABKA. Około 50 uczniów LO im. Romera wzięło udział w porannej pikiecie przed budynkiem szkoły. Protestowali przeciwko dyrektorowi szkoły Markowi Świdrowi.

Uczniowie głównie klasy maturalnej III d rozpoczęli protest około godz. 7.30 i pikietowali do pierwszego dzwonka. Towarzyszyła im kilkuosobowa grupa rodziców. Mieli ze sobą transparenty "Precz z absurdem", "Chcemy sprawiedliwości" i "Mafia Klocowej". Skandowali "Nie chcemy kłamstw i manipulacji", "Przestańcie lekceważyć uczniów i rodziców" i "Walczymy o honor".

Konflikt między licealistami a dyrektorem rozpoczął się po studniówce na której, w trakcie programu artystycznego, uczniowie mieli ubliżyć nauczycielom i upokorzyć ich. Tak twierdzi dyrektor szkoły Marek Świder. Uczniowie, występujący w konwencji wiejskiej, zorganizowali teleturniej dla nauczycieli. "Pytania będą proste jak dla debili" - powiedział jeden z uczniów. Polonistkę zapytali " 3 razy 3 to: jest 6 czy są 6. Nauczycielka złapała się na podchwytliwe pytanie i udzieliła złej odpowiedzi. W nagrodę za odpowiedzi pedagodzy otrzymywali płody rolne i konfitury. - Efekt przedstawienia był żenujący, dlatego musiałem zareagować - mówi dyrektor liceum. Winę na siebie wzięło dwóch uczniów i to oni, dla przykładu, dostali nagany. - Rzeczywiście, była wpadka z pytaniami dla debili - przyznaje Szymon Czyszczoń, uczeń skonfliktowanej z dyrektorem klasy III d, główny organizator pikiety. - Ale to wynikało ze zdenerwowania - podkreśla.

Jednak wielu nauczycieli było zniesmaczonych poziomem artystycznym zaprezentowanym przez uczniów. - Studniówka to jedna z najbardziej oficjalnych imprez w szkole. Dlatego za takie zachowanie nagany były konieczne. Można kogoś w nerwach obrazić, ale trzeba przeprosić. A tych przeprosin nie było. Nie było żadnej reakcji ze strony klasy. A ja mam obowiązek chronienia nauczyciela - podkreśla dyrektor.

Spór o studniówkę był zarzewiem, który rozpalił konflikt. Kolejny jego wątek to sprawa nauczycielki matematyki, pani Kloc, która została odsunięta od nauki w jednej z pierwszych klas. Zdaniem dyrektora z powodu niepedagogicznego podejścia do uczniów i zbyt wygórowanych wymagań, jakie stawiała. W rozmowie z dziennikarzami dyrektor powiedział, że z powodu jej zachowania jedna z uczennic załamała się i chciała zrezygnować ze szkoły. - Była oficjalna skarga od rodzica. Została przeprowadzona ankieta na jej temat w pierwszych klasach i nie wyszła ona dla nie pomyślnie. Na zebraniu z rodzicami połowa z nich powiedziała, że chce odebrać papiery swoich dzieci. Zarzuty się potwierdziły. Sprawa jest badana. Nie została skierowana do kuratorium. Pani Kloc nie została ukarana. Jest obecnie na zwolnieniu lekarskim. Jedyny skutek jest taki, że nie pracuje z klasą I b - dodaje.

Inaczej całą sprawę widzą uczniowie. Twierdzą, że matematyczka jest doskonałym pedagogiem, wymagającym, ale dzięki temu wiele ich nauczyła. Ich zdaniem, jest poddawana represjom ze strony dyrekcji za to, że po studniówce stanęła w ich obronie i jest "nieodpowiedzialnym adwokatem niepokornych uczniów", jak miał ją nazwać dyrektor. - A ona poświęcała się dla nas - mówili uczniowie.

Kolejne zarzuty posypały się jak z rękawa: organizowanie wuefów na schodach, niekompetencja nauczycielki fizyki, żony dyrektora, zakaz uczestnictwa w zawodach sportowych, brak dodatkowych lekcji matematyki przed maturą.

Szymon Czyszczoń przyznaje, że dostaje pogróżki. Głównie dlatego, że III d wywalczyła, że na maturze będą obserwatorzy z kuratorium, co nie spodobało się innym uczniom. "Załatwimy was" - groził mu ktoś anonimowo.

Nie wszyscy uczniowie popierają jednak protesty III d. Szkoła jest podzielona., Większość uczniów, jak ustaliliśmy, dystansuje się od protestujących. Po proteście z dziennikarzami spotkali się uczniowie III a, którzy przeczytali oświadczenie, zawierające kilkadziesiąt podpisów "zebranych na szybko, w 15 minut", w którym informują, że nie cała społeczność szkolna popiera manifestację. - Działania dyrektora są zgodne z prawem i są pedagogiczne - mówili. - To co mówią protestujący to bezpodstawne insynuacje, manipulacje, a ich argumenty są prymitywne. To skąd konflikt? - pytamy. - Z kosmosu - odpowiadają.

- Ta manifestacja to jedno wielkie kłamstwo - mówi dyrektor. - Młodzież jest okłamywana. - Przez kogo? Dyrektor nie mówi wprost, ale daje do zrozumienia, że m.in. przez przebywającą na zwolnieniu lekarskim matematyczkę. - Ja nie mam do uczniów pretensji. Oni działają w dobrej wierze, ale też sobie nie mam nic do zarzucenia. W szkole jest 300 uczniów, a ilu ich strajkuje - pyta.

Ale protestujący uczniowie są przekonani o swoich racjach. - Dyrektor musi zmienić swoje nastawienie do młodzieży - mówi Szymon Czyszczoń. - Nie boimy się, walczymy o honor.

Robert Miśkowiec

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 26.03.2010 10:45