Goro Iwatsubo: Nasza przyjaźń zawiązała się 50 lat temu i przetrwała próbę czasu (galeria)

HARKLOWA. W Polsce goszczą pierwsi zdobywcy Noszaka, drugiego co do wysokości szczytu Hindukuszu. Japońscy alpiniści spotkali się z polskimi wspinaczami, których poznali w akcji pod Noszakiem. Polacy w tym samym czasie atakowali szczyt. Było to pół wieku temu.
W grupie alpinistów akademickiego klubu alpinistycznego w Kioto jest Toshiaki Sakai i Goro Iwatsubo, którzy w 1960 roku jako pierwsi zdobyli Noszak (7492 m). W 50. rocznicę tego wejścia postanowili wybrać się do Polski, by spotkać się z uczestnikami polskiej wyprawy, z którymi współdziałali w akcji na Noszaku. Japończycy weszli na szczyty 17 sierpnia 1960 r. Po 10 dniach na wierzchołek weszli również Polacy (7 osób z kierowanej przez Bolesława Chwaścińskiego wyprawy ogólnopolskiej). Polacy dotarli do bazy (4100 m, leżała o 1000 m wyżej od bazy japońskiej) dopiero 8 sierpnia, gdy Japończycy mieli już dwa obozy wysokościowe.

- To było dla nas zaskoczenie. Nagle zobaczyliśmy w bazie 10 ogromnych mężczyzn, alpinistów - wspomina Goro Iwatsubo. - Nie wiedzieliśmy, że jeszcze ktoś zdobywa szczyt. Polacy też nie wiedzieli, że w tym samym czasie działać ma tam inna grupa. Zastanawialiśmy się nawet nad wspólną dalszą wyprawą, ale Polacy przyszli kilkanaście dni później. niż my i jeszcze się nie zaaklimatyzowali. Uzgodniliśmy nawet, że poczekamy dwa, może trzy dni i jeśli aklimatyzacja się uda to wejdziemy na Noszak razem. Ale to się nie udało - dodaje.

Próba przyspieszenia aklimatyzacji nadwyrężyła zdrowie kilku alpinistów. Japończycy obawiali się pogorszenia pogody i weszli pierwsi, ale schodząc - znów spotkali Polaków. 10 dni później - 27 sierpnia 1960 r. - drugie wejście na Noszak należało do sześciu Polaków: Krzysztofa Berbeki, Stanisława Biela, Jerzego Krajskiego, Zbigniewa Rubinowskiego, Stanisława Kulińskiego i Stanisława Zierhoffera.

Jak podkreślali alpiniści - nie było między nimi rywalizacji. Japońscy goście opowiadali, że ich ekwipunek nie był dobrej jakości i koledzy z Polski pożyczali im sprzęt. Polscy wspinacze potwierdzali tę zażyłość. Wspominano wspólne posiłki. Jeden ze śmiechem opowiadał o "białych larwach". - Nasza przyjaźń zawiązała się 50 lat temu i przetrwała próbę czasu - dodał Goro Iwatsubo.

Wtedy mieli po niespełna 30 lat. - Było nas kilkunastu. Z uczestników wyprawy polskiej żyje dzisiaj tylko pięć osób, ich stan zdrowotny jest tak ciężki, że nie ma możliwości zgrupowania ich w jednym miejscu. Teraz jest nas dwóch, Stanisław Kuliński z Warszawy i ja, z Krakowa - mówił Stanisław Biel.

Spośród sześcioosobowej ekspedycji japońskiej żyje trzech alpinistów. Do Harklowej przyjechało dwóch. W spotkaniu w pensjonacie u Akiko Miwa wzięli udział także członkowie innych polskich wypraw w Hindukusz - m. in. Marian Bała, Wojciech Kapturkiewicz, Barbara Morsowska Nowak, Adam Trzaska, Jan Weigel, Janusz Wojtusiak, Janusz Majer i Jerzy Wala. Mówiono o wkładzie Polaków w rozpoznanie Hindukuszu Wysokiego.

Od roku 1960, do czasu inwazji sowieckiej na Afganistan w 1978 roku - Noszak, leżący na granicy między Afganistanem a Pakistanem - był celem aż 12 polskich wypraw. Na wierzchołku stanęło 131 Polaków, w tym 5 kobiet.

Wojciech Kapturkiewicz, który tydzień temu wrócił z doliny Mandaras mówił o aktualnej sytuacji w Hindukuszu Afgańskim. Wspólnie oglądano film Sergiusza Sprudina o polskiej wyprawie z 1960 roku. Zdjęcia kręciło dwóch operatorów, którzy doszli z alpinistami prawie pod sam szczyt.

Zdj. Piotr Korczak

s/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 30.08.2010 23:07