To był fatalny sezon dla bocianów na Podhalu. Liczba piskląt spadła sześciokrotnie
Bociany powoli przygotowują się do odlotu do ciepłych krajów. Pobytu na Podhalu nie będą jednak mile wspominać. Przez ulewne deszcze tegoroczny lęg był fatalny. Wykluło się tylko ok. 35 piskląt, podczas gdy normalnie rodzi i się ich około 200.
- Ten rok był wyjątkowo słaby i nie pamiętam takiego od 1974 roku, czyli odkąd prowadzimy obserwację bocianów - mówi Włodzimierz Cichocki, kierownik Działu Przyrody Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem.
W powiatach nowotarskim, tatrzańskim i suskim, w których to doktor Cichocki prowadzi obserwację bocianów, jest 96 gniazd. Ten rok zapowiadał się dobrze: 86 z nich zostało zasiedlonych przez bocianie pary. Ptaki złożyły jaja, niestety w maju i na początku czerwca, w okresie lęgu młodych, przyszły deszcze, w tym roku wyjątkowo ulewne i długo trwające. - Na wspomnianych 96 gniazd raptem tylko w 20-paru były młode i to najwięcej po 2-3 sztuki, a zwykle jaj jest z 5-6 w jednym gnieździe. Normalnie u nas w roku jest od 140 do 225 młodych bocianów, a w tym roku było tylko 35 - wylicza smutne statystki dr Cichocki. - Wszystko przez fatalną pogodę, deszcze, chłód. Jaja zmarzły, młode się nie wykluły - dodaje.
Dr Cichocki przypomina, że równie fatalny, jeśli chodzi o lęg, był rok 2005, gdy wykluło się tylko 38 młodych bocianów, ale wówczas liczba par, która tu przyleciała, była dwukrotnie mniejsza - zasiedlonych było tylko 45 gniazd.
Bociany gniazdują w naszym regionie od lat 20-tych XX wieku. Wcześniej bywały tu tylko przelotnie. Najpierw pojawiły się na Orawie, w Chyżnem, Jabłonce. Do dziś w tym rejonie gniazdują ich największe skupiska. Bociany upodobały sobie nasz region - liczba ich gniazd stale rośnie. W 1933 roku było ich na Podhalu 7, w 1974 roku - 33, w tym - 96. Mamy też stosunkowo liczną gromadę czarnych bocianów. Tylko w Kotlinie Orawsko-Nowotarskiej żyje 10-15 par. Są one bardziej dzikie od bocianów białych i unikają człowieka. Gnieżdżą się zwykle na drzewach, głęboko w lasach.
r/