Andrzej Gwiazda: Kto walczy z "Ogniem"

W tym roku mija 65. rocznica śmierci Józefa Kurasia "Orła" - "Ognia". Andrzej Gwiazda działacz opozycji w okresie PRL, współtwórca NSZZ "Solidarność" - w felietonie na temat podhalańskiego partyzanta pisze, iż z legendą "Ognia" walczą wciąż „Nowotarscy kombatanci AK” i zarząd Towarzystwa Słowaków w Polsce.
Jak pisze Andrzej Gwiazda w Gazecie Polskiej Codziennie - "Legendarny już partyzant z Podhala, dowódca silnego i skutecznego oddziału walczył z okupacją niemiecką i słowacką, a następnie z radziecką. Rocznicy jego śmierci ani prezydent, ani główny ściek (mainstream) nie uszanują. Walczą oni bowiem z pamięcią o „Ogniu”, a walka ta trwa. Rok temu tygodnik „Przegląd” z 4 marca 2012 r. opublikował artykuł „Ujawniamy zaginiony testament żołnierzy AK: „»Ogień« był bandytą”. Artykuł na siedmiu stronach opisuje „zbrodnie” „Ognia”.

W latach 1946–1952 o zbrodniach wrogów ludu, czyli amerykańskich agentów i sługusów imperializmu, obszernie pisały bolszewickie gazety. „Ogień” zajmował w tym zestawie poczesne miejsce. Dla nas, nastolatków, znaczyło to, że ci żołnierze walczą dla nas o niepodległą Polskę. „Ogień” był naszym bohaterem i wzorem. Nie czytałbym odgrzewanej propagandy sprzed 65 lat, gdyby nie powołanie się na opinie AK-owców. Więc przeczytałem i uznałem, że warto pokazać, kto i dlaczego walczy z „Ogniem”.

Według „Przeglądu” było tak: W 1990 r. na plebanię w Nowym Targu ośmiu AK-owców przyniosło dziewięciostronicowy dokument, złożyło przysięgę na prawdziwość jego treści i pozostawiło w depozycie u księdza proboszcza, który swoim podpisem potwierdził złożoną przysięgę. Przez 22 lata nikt się dokumentem nie interesował. W grudniu 2011 r. zmarł ostatni uczestnik tego zdarzenia, a już dwa miesiące później cudownie odnalazła się kserokopia dokumentu (bez podpisu proboszcza). Cudownie, ponieważ równocześnie okazało się, że oryginał zaginął!

Lecz historia o „kombatantach z AK” nie jest całkowicie zmyślona. „Przegląd” streszcza działania, sukcesy i porażki „Nowotarskich ak-owców”. Udało się im nie dopuścić do nazwania ulicy i szkoły imieniem Józefa Kurasia, nie dopuścić do zbudowania „Ogniowi” pomników w miastach Podhala. Nie zapobiegli jednak umieszczeniu tablic pamiątkowych w wielu kościołach i budowie pomników „Ognia” w całej Polsce. Ale największej porażki doznali, gdy nie udało się im obronić tablicy ku czci funkcjonariuszy UB i KBW umieszczonej na górnej stacji kolejki na Gubałówkę. Tablica została usunięta. A my w ten sposób możemy się już domyślać, kto kryje się pod kryptonimem „Nowotarscy kombatanci AK”.

Drugi front ataku na Kurasia tworzy zarząd Towarzystwa Słowaków w Polsce. Warto więc przypomnieć, że w 1939 r. Polskę zaatakowali nie tylko Niemcy i ZSRS, ale również Słowacy. Dywizja słowacka w 1939 r. zajęła Spisz, a następnie ruszyła na wschód, poniżej Nowego Targu, Nowego Sącza i Gorlic w kierunku na Jasło. Na początku wojny całe Podhale znalazło się pod okupacją słowacką. Niemcy część zajętych przez Słowaków terytoriów, w tym Spisz, oddali kolaboracyjnemu „rządowi Słowacji”. Niemcy oraz ich kolaboranci, którzy pod protektoratem Hitlera okupowali polskie terytoria, oddziały walczące z najeźdźcami także nazywali „bandytami”.

Zarząd Towarzystwa Słowaków w Polsce, publicznie nazywając Józefa Kurasia „bandytą”, kontynuuje propagandę niemieckiego okupanta. Przypomina nam haniebną kartę historii narodu słowackiego, o której usiłowaliśmy zapomnieć. Jak widać, polityka wycinania z historii niemiłych dla naszych sąsiadów faktów „w imię dobrych stosunków” pozwala pogrobowcom wojennych zbrodniarzy oskarżać dzisiaj ofiary swojej agresji o zbrodnie przeciw okupantowi. My im przebaczyliśmy ich najazd, oni naszej walki o niepodległość przebaczyć nam nie zamierzają. /.../

Według danych zamieszczonych w „Przeglądzie”, w latach 1945–1947 oddział „Ognia” wykonał 350 akcji, rozbił 57 posterunków MO, a w walkach i egzekucjach zginęło 430 osób. W tym: funkcjonariuszy: UB – 76, MO – 70, KBW – 45, armii ZSRS – 27, członków PPR – 28, Żydów – 53 oraz 131 innych osób – konfidentów UB i MO, ORMO-wców i podejrzanych o donosy.

Podejrzenia o donosy formułowała miejscowa ludność. I chociaż na wsi ludzie dobrze wiedzą, co robi sąsiad, pomyłek nie można wykluczyć. A partyzanci nie mogli czekać, aż podejrzenie o donos się potwierdzi, gdyż takiego potwierdzenia mogli nie przeżyć.

Problem jest ze zgładzeniem 53 Żydów. Trudno przypuścić, że „Ogień” zabijał tych Żydów, których z narażeniem życia miejscowa ludność, czyli sąsiedzi partyzantów, uratowała przed Holokaustem. Inna grupa Żydów przeżyła wojnę w ZSRS. Z tej grupy WKPb (Wszechrosyjska Komunistyczna Partia bolszewików) wyznaczyła licznych przedstawicieli nowych władz. Berman, Radkiewicz, Minc, Fejgin, Różański, Brystygierowa, także Stefan Michnik i Zygmunt Bauman, żeby wymienić tylko powszechnie znanych. Tow. Kłosiewicz (przed 1956 r. w KC i w Radzie Państwa) w książce Teresy Torańskiej „Oni” mówi: „...nieszczęściem było, że (w 1954 r.) wszyscy dyrektorzy w Urzędzie Bezpieczeństwa byli Żydami”. I mianowali swoich na komendantów UB. W Nowym Targu komendantem UB był Katz-Burzyński. Nie wiemy, czy zginął jako funkcjonariusz UB czy jako Żyd. A może propagandowo zaliczono go do obu grup? /.../

Józef Kuraś zorganizował swój oddział partyzancki w 1943 r., walcząc w strukturach AK. Pierwszy pseudonim „Orzeł” zmienił później na „Ogień”. Niemcy w odwecie za skuteczne akcje zabili w Waksmundzie ojca, żonę i 1,5-rocznego synka Józefa oraz spalili jego dom. 19 stycznia 1945 r. rozwiązano Armię Krajową, a od lutego Podhale przejęła władza „ludowa”.

„Ogień” z całym oddziałem i uzbrojeniem zszedł z Gorców i zgłosił się do polskich władz. Został mianowany komendantem MO w Nowym Targu i obsadził partyzantami wszystkie placówki. Komendantem UB mianowano Katza-Burzyńskiego, a wszystkim dowodził „doradca” z NKWD. Po dwóch miesiącach upadły złudzenia co do prawdziwej natury „ludowej” władzy. Deklaracje PKWN okazały się zwykłym oszustwem. „Ogień” z całym oddziałem wrócił w góry. W walkach z nazizmem poległo ok. 40 żołnierzy, w walkach z komunizmem – 50. /.../

Jak widać, „gruba kreska” Mazowieckiego i wezwania do „przebaczenia” dały jednostronny efekt. „Oni” nam, a szczególnie żołnierzom walczącym o niepodległość, przebaczyć nie zamierzają".

Andrzej Gwiazda Gazeta Polska Codziennie

opr. s/ na zdj. arch. obchody rocznicy śmierci Józefa Orła Ognia w Waksmundzie

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 23.02.2013 00:10