Zdobywca Broad Peak: "Ataki na mnie prowadzone są z Zakopanego"

Adam Bielecki, jeden z dwójki polskich himalaistów, którzy w marcu zdobyli szczyt Broad Peak w Himalajach, udzielił wywiadu "Gazecie Krakowskiej" w którym mówi o atakach na jego osobę i zarzutach, że nie pomógł pozostałej dwójce, która zginęła w górach - zakopiańczykowi Maciejowi Berbece i Tomaszowi Kowalskiemu.
"(...) Ataki na mnie prowadzone są z Zakopanego, skąd pochodził Maciek. Górskie środowisko zakopiańskie zawsze było hermetyczne, bardzo solidarne, rządzące się swoimi prawami. I wydaje mi się, że Maciek Pawlikowski, Ryszard Gajewski czy Jacek Berbeka postępują w imię takiej źle pojętej solidarności, a jednocześnie przemawiają przez nich bardzo silne emocje. Emocje zrozumiałe, jeśli ktoś traci przyjaciela, brata, więc tym sobie tłumaczę formę tych ataków. Przeżywają żałobę, ale może zbyt szybko zareagowali, wypowiadając się mediach. Niefortunne jest też to, że nie chcieli się ze mną spotkać i porozmawiać, powiedzieć mi o swoich wątpliwościach".

"Nie mylmy jednej rzeczy - te ataki, o ile wiem, nie są inspirowane przez rodzinę Maćka" - mówi Adam Bielecki w wywiadzie. "Rzeczywiście, byłem u jego rodziny w Zakopanem, to była trudna emocjonalnie wizyta, ale czułem się tam u nich dobrze. Widziałem Maćka w tej rodzinie, wiedziałem, że mają taki uczciwy stosunek do całej sytuacji. Co do Jacka Berbeki, to tajemnicą Poliszynela jest, że nie był w dobrych relacjach z Maćkiem, nie utrzymywali w zasadzie ze sobą kontaktu, nie spędzali razem świat, choć mieszkali w tym samym mieście. Jest czasami taki syndrom - a ja jestem psychologiem z wykształcenia i pewne schematy są dla mnie jasne - że w momencie kiedy kogoś tracimy, nagle się budzimy i widzimy, że coś w życiu schrzaniliśmy. Może zabrakło tego kontaktu między braćmi i może teraz Jacek Berbeka próbuje odkupić swoje winy cudzym kosztem. W tym przypadku moim".

oprac. r/ źródło: Gazeta Krakowska

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 16.06.2013 16:58