Gorąca dyskusja na spotkaniu w sprawie ekscesów motocyklowych na "patelniach", ale bez rezultatów

Na tzw. "patelniach, serpentynach na "zakopiance"w Chabówce, na zaproszenie powiatowej komisji bezpieczeństwa spotkali się przedstawiciele różnych środowisk i służb, żeby omówić problem motocyklowych ekscesów i wypadków, często śmiertelnych, jakie są ich wynikiem. Ale efektem dwugodzinnej dyskusji jest konkluzja, że niewiele można zrobić poza apelowaniem o zdrowy rozsądek.
Na zaproszenie Bogdana Jazowskiego, przewodniczącego Komisji Porządku Publicznego i Bezpieczeństwa Obywateli Rady Powiatu Nowotarskiego, który z inicjatywy radnego Jacka Klinowskiego zwołał wizję w terenie, do Chabówki przyjechali m.in. radni, przedstawiciele zarządu powiatu, policji, straży pożarnej, straży miejskiej, ITD, Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz sami motocykliści, reprezentowani przez rabczańskie stowarzyszenie Moto Spyke.

Za motocyklistami wstawił się radny powiatowy, członek zarządu, a prywatnie motocyklista Andrzej Kalata. - Tu nie ma żadnych wyścigów, tych motocyklistów się obraża - zaczął nawiązując do wypowiedzi prasowych innego radnego, Jacka Klinowskiego, który twierdzi, że na patelniach odbywają się nielegalne wyścigi połączone z zakładami bukmacherskimi. - Żadne wyścigi nie są tu organizowane - zapewniali obecni na miejscu motocykliści, którzy tymi wypowiedziami poczuli się urażeni i apelowali do obecnych, by nie wrzucać ich wszystkich razem do jednego worka . - Sprawy wypadków motocyklowych są medialne, ale prawda jest taka, że jak poleje deszcz, to tutaj co tydzień jest po kilka kolizji samochodowych - zauważył radny Kalata. - Nikt z nas nie chce zginąć w wieku 20 lat. Większość z nas jeździ normalnie - przekonywali motocykliści. - Jest jeden, który jedzie na złamanie karku, ale nie wszyscy - mówili. Ich zdaniem, najlepszym wyjściem z tej sytuacji byłoby zorganizowanie toru do jazdy dla motocyklistów. Są też skłonni brać udział w szkoleniach na ten temat. Co do tego, że najważniejsza jest edukacja dotycząca bezpieczeństwa jazdy, zgodni byli wszyscy.

- Nie spotkaliśmy się tutaj, żeby kogokolwiek obrażać. Niestety, wśród was jest kilku motocyklistów, którzy zagrażają innym użytkownikom drogi i chcemy ten problem rozwiązać - podkreślił radny Jan Kuczkowicz.

- Nie chcemy was tu niszczyć - dodał radny Klinowski. - Chodzi o innych użytkowników drogi.

Przedstawiciel nowotarskiej drogówki mówił, że policja robi co może, żeby rozwiązać problem - motocykliści są zatrzymywani, kontrolowani, a gry przekroczą przepisy - karani. - Ale nie możemy stać tu całą niedzielę, bo jesteśmy potrzebni także gdzie indziej.

Paweł Polaczek z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad przypomniał, że po tym, jak w 2011 roku na najostrzejszym zakręcie na serpentynach wymieniono nawierzchnię, liczba kolizji i wypadków zmalała. Jego zdaniem przebudowane drogi np. wyprostowanie zakrętów jest niemożliwe, chociażby z tego powodu, że droga miałaby za duży spadek. - Poza tym te zakręty, które są, są zgodne z przepisami. Prawda jest taka, że gdyby kierowcy jeździli tu z dozwoloną prędkością, to nie było wypadków - stwierdził.

Pojawił się, ale szybko upadł pomysł zainstalowania fotoradaru, podobnie jak i monitoringu, bo nie wiadomo, kto miałby go obsługiwać.

Najczęściej pojawiającymi się stwierdzeniami były apele o zdrowy rozsądek. - Trzeba zaapelować do motocyklistów, żeby zanim rozpoczną jazdę po patelniach, zatrzymali się na chwilę przy tych krzyżach, która tam stoją - proponował radny Kuczkowicz.

Kazimierz Zapała, komendant Straży Miejskiej w Rabce-Zdroju wskazywał, że problem dwóch-trzech rajdowców, którzy psują opinię motocyklistom, a ich ekscesy są powodem spotkania, motocykliści powinni załatwić we własnym środowisku, wpływając na ich zachowanie. - Sami powinniście ich wyeliminować ze swojej grupy - przekonywał. Ale motocykliści sceptycznie odnieśli się do tego pomysłu, bo - jak mówili - wielu z tych, którzy przyjeżdżają na serpentyny, po prostu nie znają. - Są to ludzie z całej Polski, którzy przyjeżdżają tu, bo marzą, żeby się przejechać tymi serpentynami - wyjaśniali. - Nie powiemy im, żeby wynosili się stąd, bo to nie nasza droga.

Na stwierdzenie motocyklistów, że na patelniach szkolą umiejętności nauki jazdy, bo nie mają do tego odpowiednich warunków gdzie indziej, zareagował wiceburmistrz Rabki-Zdroju Robert Wójciak. - Nie mam nic przeciwko temu, że tam jeździcie, super, że macie taką pasję. Ale niepokoi mnie to, że traktujecie to miejsce jako tor do nauki jazdy. Nie chcę żebyście w tym miejscu szkolili swoje umiejętności. Bo właśnie to jest powodem tych wszystkich problemów i przyczyną dzisiejszego spotkania - podkreślił.

W ciągu dwugodzinnej dyskusji upadły niemal wszystkie pomysły na poprawę bezpieczeństwa na "patelniach". Padały słowa o bezsilności. Najczęściej pojawiały się apele o zdrowy rozsądek oraz mgliste zapewnienia o wsparciu inicjatyw związanych z budową toru dla motocyklistów na terenie Małopolski. Radni komisji bezpieczeństwa mają w tej sprawie wystąpić do radnych wojewódzkich. W końcowych rozmowach pojawiły się propozycje kolejnych spotkań. Motocykliści wymienili się z przewodniczącym komisji telefonami.

r/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 15.10.2013 16:16