Ks. Józef Ślazyk – wspomnienie

Bywają w naszym życiu osoby , których odejście głęboko przeżywamy uświadamiając sobie przy tym, ile dla nas znaczyły. Takim był też znany wielu Nowotarżanom i Podhalanom ksiądz prałat Józef Ślazyk – pisze, wspominając duchownego, który w sobotę został pochowany na cmentarzu w Miętustwie, burmistrz Nowego Targu Marek Fryźlewicz.
Ksiądz Prałat Józef Ślazyk (1939-2014) – wspomnienie

Urodzony 18.X.1939 r. w Słopnicach, w diecezji tarnowskiej, do Nowego Targu jako wikary trafił w 1971 r. W parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa oprócz obowiązków duszpasterskich zajmował się młodzieżą, a szczególnie grupami oazowymi i służbą liturgiczną. Jego charakterystyczną sylwetkę i długie włosy, co u księdza wtedy budziło jeszcze zdziwienie, zapamiętaliśmy wszyscy, którzy z nim zetknęliśmy się. Nie to było jednak najważniejsze, lecz jego kontakt z nami – bezpośredniość, optymizm, uśmiech i szczerość, ale też stawianie wymagań. Bycie z nami w chwilach radosnych, ale i smutnych. Uczył nas w tych trudnych chwilach „realnego” socjalizmu jak odnajdywać w sobie, ale i przy kościele i parafii swoją „oazę” wolności. Wielu dopomógł odnaleźć swoją drogę życia i powołanie, o czym świadczy kilkanaście powołań kapłańskich i zakonnych, w okresie, gdy był wikariuszem w Nowym Targu. Zawsze mogliśmy przyjść do niego z prośbą o radę i pomoc w rozwiązywaniu naszych codziennych, a często i życiowych problemów. Nigdy nie narzucał nam swoich poglądów i przekonań lecz przedstawiał różne możliwości ich rozwiązania zostawiając nam własny wybór. Miał z nami świetny kontakt, często stawał się przy różnych okazjach jednym z nas, ale wszyscy wiedzieliśmy, że na nim zawsze możemy polegać i nigdy nas nie zawiedzie.

Mianowany przez ks. kard. Franciszka Macharskiego proboszczem w Miętustwie, wrócił na Podhale i nadal działał tak, jak w Nowym Targu – bez wielkiego rozgłosu i fanfar, ale z wielkim sercem i wyczuciem duszpasterskich potrzeb swoich parafian i wszystkich, którzy do niego przychodzili. Po tragicznym wypadku w 2000 r., gdy spadł z rusztowania w kościele, stał się niepełnosprawny i poruszał się na wózku inwalidzkim. Chciał zrezygnować z funkcji proboszcza, ale parafianie udali się z prośbą do Metropolity kard. Franciszka Macharskiego, aby mógł zostać nadal proboszczem, a oni przystosują kościół i plebanię do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Ten gest parafian świadczy o wielkim szacunku i uznaniu, którym się cieszył w parafii. Gdy ze względów zdrowotnych nie mógł już pełnić nadal obowiązków proboszcza, po trzęsieniu ziemi na Podhalu w 2004 r., które uszkodziło kościół, pozostał rezydentem w Miętustwie.

Ze względu na pogarszający się stan zdrowia, dwa lata temu przeniósł się do Dmu Księży Chorych w Krakowie – Swoszowicach, gdzie zmarł 30 stycznia 2014 r.

Jego pogrzeb 1 lutego 2014 r., zgodnie z jego ostatnią wolą, odbył się w jego ukochanej parafii, w Mietustwie, gdzie parafianie z Miętustwa, Czerwiennego, Starego Bystrego i Ratułowa, ale i z całej gminy Czarny Dunajec, Nowego Targu oraz Kaniowa, Słopnic i Podhala tłumnie przyszli oddać mu ostatnią przysługę, ale i podziękować za jego „gazdowanie” podczas którego zyskał sobie serca Górali. Uroczystościom pogrzebowym i Mszy Św. przewodniczył ks. biskup Tadeusz Pieronek, a homilię wygłosił kolega rocznikowy i przyjaciel Zmarłego, ks. kan. Tadeusz Szarek. Podkreślił on wielką wiarę Zmarłego, wytrwałość i siłę w znoszeniu cierpienia, i że przez całe życie starał się on wzorem Chrystusa przejść dobrze czyniąc.

W imieniu kolegów z rocznika święceń parafianom z Miętustwa i wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób pomagali księdzu Józefowi podziękował, pochodzący z Trybsza ks. prałat Andrzej Waksmański.

Do ostatnich dni życia, nie tylko interesował się tym, co się dzieje w Miętustwie, Nowym Targu i na Podhalu, ale i modlił się ofiarując swoje cierpienia w naszych intencjach. Symbole naszego regionu – muzyka góralska, banderia konna, czy czarne pogrzebowe lando podkreślały jego związek z Podhalem i z nami.

Odszedł od nas nasz Duszpasterz i Przyjaciel, a zarazem, co dobitnie uświadomiliśmy sobie podczas pogrzebu, nasz Autorytet. Niech miłosierny Bóg, któremu zaufał przyjmie go do Niebieskiej Ojczyzny, a jego osoba, życie i czyny trwają w naszej modlitwie i pamięci.

Marek St. Fryźlewicz

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 03.02.2014 14:38