W czarnej dziurze

Obserwując mistrzostwa świata w piłce nożnej doszedłem do smutnego wniosku, że świat na poziomie reprezentacyjnym uciekł nam bardzo, ale to bardzo daleko. Dzisiaj jesteśmy w czarnej dziurze, do której nie może się przecisnąć jasny promyk.
Dokładnie 40 lat temu polska drużyna narodowa w mistrzostwach świata w FRN była rewelacją. Miała ogromnego pecha, bo o prawo gry w finale zmierzyła się z gospodarzami. To był mecz na wodzie i do tego ten cholerny Gerd Müller, sęp pola karnego, strzelił nam zwycięskiego gola. Widziałem te cuda na żywo i do dziś zastanawiam się: jakbyśmy wtedy wygrali, to…?

Wtedy uznano to za porażkę, dzisiaj taki wynik wzięlibyśmy w ciemno. Bylibyśmy w siódmym niebie, gdybyśmy tak w Mundialu daleko zaszli. Ale nie możemy się do niego nawet dokopać. Patrząc na popisy naszych asów futbolu, staje się to wręcz nierealne. Graniczy to z abstrakcją. Jesteśmy nikim w futbolowym świecie. To boli, ale jest coś na pocieszenie. Nie jesteśmy sami.

Zmiany w Europie nastąpiły dokładnie ćwierć wieku temu i przyjęte zostały z entuzjazmem. Przemiany zaczęły dotykać różnych dziedzin życia. Jedni twierdzą, że poszły dobrym kierunku, inni, że wpadliśmy w czarną dziurę. Każdy ma prawo do swojego osądu historii. Jedno tylko nie ulega wątpliwości, w sporcie, który jest bardzo wymierny, zrobiliśmy nie krok, ale kilka wstecz. W futbolu zaczęliśmy się staczać po równi pochyłej.

Młode pokolenie nie pamięta czempionatu globu z 1974, a potem z 1982 roku, kiedy biało – czerwoni stawali na podium. Możemy się tylko pocieszać, że nie tylko nas nie było w Brazylii, ale także blisko 20 państw z dawnego bloku wschodniego i Europy Środkowej. Te kraje obecnie są w trzecim futbolowym świecie. I tylko Rosja się uchowała, ale nie wyszła nawet – jak określali fachowcy – z najsłabszej grupy brazylijskiego Mundialu. Wpisali się w miernotę, którą oferujemy światu również my.

W czym tkwi problem? Uważam, że nie jest to tylko kwestia pieniędzy czy bazy. Problem jest szerszy. Dotyczy tego jak rządzący traktują sport, jak dbają o młodzież, o jej tężyznę fizyczną. Wychowują sportowych kaleków. Ale także od tego jakie jest podejście piłkarzy, ich mentalność i profesjonalizmem, a także traktowanie barw narodowych. Kiedyś to ostatnie było świętością. Dzisiaj…

Futbol traktowany jest w skali małych i dużych interesów. Nie mam interesu, nie wkładam koszulki z białym orłem na piersiach. Wstyd, że 40 milionowy naród nie może dochować się reprezentacji kraju, która cieszyłaby naród. Tymczasem od tylu lat dostajemy w tyłek. Nawet na słowo Gibraltar dostajemy drgawek. Grzegorz Lato, w trakcie trwania Mundialu, powiedział, że nawet Iran gra lepiej od nas. Niezbyt pocieszające słowa, wypowiedziane bądź co bądź przez króla strzelców Mundialu z 1974. Tak, tak – Polska miała takiego. To wszystko dotyczy naszej „narodowej”, albo jak to woli „sztandarowej” – podobno – dyscypliny.

Stefan Leśniowski
[SPORTOWEPODHALE]index.php?s=tekst&id=7734[/SPORTOWEPODHALE]

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 14.07.2014 21:41