Nie będzie „wielbłądów”

- Startujemy z myślą, że będzie lepiej. Żeby być coraz lepszym. Uczymy się na błędach i mam nadzieję, że nie będzie „wielbłądów” jak w zeszłym sezonie – zapewnia Kasper Bryniczka, a Damian Tomasik przyrzeka: - Patelnie odkładam do kuchni, na lodzie nie będzie mi już przydatna.
- Chyba raduje się dusza i ciało, że już fajrant? – zaczepiam hokeistów Podhala, po ostatnim treningu cyklu przygotowawczego.

Kasper Bryniczka: - Wszyscy cieszymy się, bo przez osiem tygodni zasuwaliśmy bardzo mocno. Każdy z nas, z ręką na sercu, przyzna, że tegoroczne przygotowania dały się we znaki. Teraz zasłużyliśmy na urlop. Nie będzie długi, ale to zawsze odpoczynek. W tym roku nigdzie się nie wybieram. Jeśli pogoda dopisze, to spędzę ten czas nad Białką.

Damian Tomasik: - Bardzo się cieszy dusza i ciało, że wreszcie odsapną. Byłoby dziwne, gdyby się nie było radości, bo tegoroczne treningi były zdecydowanie cięższe niż te przed rokiem. Z utęsknieniem czekałem na tę chwilę. Myślę o wypoczynku w ciepłych krajach. Tunezja jest na moim rozkładzie.

Twierdzicie że treningi były cięższe. Czym różniły się od ubiegłorocznych?

DT: - Były nie tylko ciężkie, ale bardzo urozmaicone. Doszło wiele nowych elementów, których w ubiegłym roku nie było. Choćby w Hi Fitness, czy też w grach zespołowych. Nie dało się odczuć monotonni i to trzymało nas przy życiu (śmiech).

KB: - Dużo nowych i urozmaiconych zajęć, ale ciężkich. Zdecydowanie cięższe, niż w latach poprzednich.

Grit na śniadanie czy Body Pump?

KB: - Grit robię na śniadanie, bo jest łatwy (śmiech). Żartuję, ale na pewno bardziej go wolałem niż Body Pump. Dużo cięższy, ale dużo mi dał.

DT: - Grit zdecydowanie, bo tamten bardziej mięśnie pompuje, gorzej go wytrzymywałem.

Biegi, czy rowery?

DT: - Zdecydowanie rowery. Nie męczyłem się tak, nie miałem takich problemów z oddychaniem. Przy bieganiu często łapałem zadyszkę.

KB: - Jazda na rowerze mniej obciąża stawy. Trening ten nie wyniszcza tak jak bieganie. Czas też szybciej mija, kilometry się połyka, gdy pokonuje się dłuższe dystanse. Zaleta jest większa, bo są widoki, a biega się tylko w kółko.

Wspinaczka, czy paintball?

DT: - Paintball. Była okazja kogoś ustrzelić, szczególnie, gdy po drugiej stronie był ktoś, kto zalazł ci za skórę (śmiech). Przy okazji można było się pośmiać. Ranny nie zostałem, bo byłem w zespole zwycięskim. „Trener” K. Kapica obrał właściwą taktykę. Mieliśmy trzymać się w dwójkach i osłaniać się. Ten pierwszy strzelał. Wypaliło. Świetna zabawa po wyczerpującym treningu.

KB: - Nie miałem okazji cieszyć się z wygranej. Byłem w finale, ale błąd popełnił M. Michalski (właśnie przechodził; śmiech) i zostaliśmy rozstrzelani. Na szczęście wyszedłem z tej wojny bez ran, a kogoś ustrzeliłem. Dla mnie też paintball był ciekawszy i bardziej relaksujący niż wspinaczka na ściance.

Rozmawiał Stefan Leśniowski
[SPORTOWEPODHALE]index.php?s=tekst&id=7745[/SPORTOWEPODHALE]

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 16.07.2014 21:45