Marcin Ozorowski: "Chodzi o zmobilizowanie, zdyscyplinowanie mieszkańców i skłonienie do rywalizacji"

NOWY TARG. Półtorej godziny trwało drugie z serii spotkanie konsultacyjne w sprawie budżetu obywatelskiego. Nie przebiegło jednak chyba tak, jak było to w zamyśle. Pod adresem urzędników i władz miasta padło kilka ostrych słów.
- Chodzi o wydzielenie części z ogólnego budżetu, by o jej wydatkowaniu mogli decydować mieszkańcy - mówił rozpoczynając spotkanie w budynku Gimnazjum nr 1 Marek Fryźlewicz. Burmistrz dodał, że poczuwa się do miana inicjatora pomysłu wprowadzenia w mieście budżetu obywatelskiego. - Sopot był pierwszy, a Zakopane jest w trakcie realizacji swojego drugiego takiego budżetu. Warto zaktywizować mieszkańców, by mieli wpływ na to, co się dzieje w ich najbliższej okolicy. Już pojawiły się głosy krytyki tego budżetu, ale to dobrze. Wczorajsze, pierwsze spotkanie poprzedziło kilka miesięcy przygotowań. Niektórzy mówią, że milion to mała kwota, ale to nasze początki, nasz pierwszy budżet obywatelski - dodał.

- Jest to nowy proces, z którym się wszyscy zmierzymy. Im więcej osób się zaangażuje, tym mocniejsza będzie siła zbliżenia do bardzo ważnych problemów, z którymi borykają się mieszkańcy. Te spotkania mają wyzwolić pozytywną dyskusję na palące problemy, byśmy wiedzieli jakie są bolączki mieszkańców, jakie bariery, przeszkody, co zostało zapomniane, jak to możemy naprawić. Zapraszam do wspólnej rozmowy, by mieć podstawy jak Państwa ukierunkować, jak te pomysły okiełznać - deklarował Marcin Ozorowski.

Doradca Burmistrza d/s realizacji strategii rozwoju miasta zaprezentował kilkuminutowy materiał instruktażowy i zachęcał do odwiedzenia strony www.obywatelski.nowytarg.pl, gdzie znajdują się informacje o przedsięwzięciu.

Gabriel Samolej namawiał do składania małych projektów. - Chodzi o to, by małe rzeczy robić, a duże zostawić Radzie i w ogólnym budżecie - tłumaczył radny.

Zanim jednak padły propozycje, pojawiły się pytania. Najpierw związane z samym podziałem miasta na cztery okręgi. Jeden z uczestników spotkania uznał, że to niesprawiedliwa fragmentacja, bowiem "jeden okręg może mieć większe potrzeby, a inny mniejsze". Podziału bronił Marcin Ozorowski tłumacząc, że branym pod uwagę kryterium była ilość mieszkańców w danym obszarze.

- Jeśli jakiś projekt będzie kosztował 230 tys. zł, to pozostałe z puli 20 tysięcy można będzie przeznaczyć na inny projekt tyle wart, ale mający mniejsze poparcie i niższą pozycję na liście? - pytał Stanisław Iskrzycki. W odpowiedzi usłyszał - "nie".

Na pytanie, czy niewykorzystane przez jeden z rejonów środki mogą być przesunięte na inną część miasta - także padło "nie".

- Liczymy, że kwoty przeznaczone na poszczególne okręgi będą skonsumowane co do złotówki. Bez przenoszenia z jednej dzielnicy na drugą. Ma to zdyscyplinować mieszkańców, by się zmobilizowali i rywalizowali ze sobą - mówił Marcin Ozorowski.

Mieszkańcy pytali o określanie wartości projektów. - Wy pracujecie nad budżetem cały rok, a radni wprowadzają co rusz do niego poprawki. A my mamy miesiąc na to? To za mało czasu. My mamy szacować koszty? Nie znam się na tym - mówiła Jadwiga Nieckarz. Zapewniono ją, że szacowaniem kosztów zajmie się UM. Tu po raz pierwszy padło z sali zdanie o ograniczonym zaufaniu do władz i urzędników.

Mariusz Wcisło chciał wiedzieć jaka jest możliwość wyremontowania wałów nad Dunajcem. Burmistrz przypomniał, że to teren RZGW i "każde działanie trzeba z nimi uzgadniać. Miasto finansowo wspiera różne prace tam prowadzone, bo gdyby tego nie robiło, nic w tym rejonie nie byłoby zrobione". - Poza tym nie wszystkie działki są własnością Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej. Tam jest ok. 300 właścicieli i jak nie będzie zgody choć jednego z nich, nic nie można zrobić - dodał.

Radny Tadeusz Truty pytał o głosowanie na poszczególne projekty przez Internet. Usłyszał, że głosy poparcie weryfikowane będą na podstawie numeru PESEL. Obecny na spotkaniu prawnik nie był przekonany do bezpieczeństwa takiej formy. Postulował też, by przy weryfikacji pomysłów był obecny przedstawiciel społeczny. I tu po raz drugi pojawił się argument o "ograniczonym zaufaniu do władz".

Małe zamieszanie wynikło przy kwestii samego głosowania. Na pytanie czy każdy mieszkaniec powyżej 16. roku życia może oddać głos na jakiś projekt - doradca burmistrza najpierw potwierdził, ale potem przypomniał, że jednak jest rejonizacja. To znaczy, że nieważne jest gdzie ktoś mieszka, ważne gdzie jest zameldowany. I tylko tam będzie jego głos się liczył, a sprawdzone to będzie właśnie po naszym numerze identyfikacyjnym.

Nie pomogły argumenty, że zniesiono już obowiązek meldunkowy, że takie kryterium to krok wstecz. Zmiany tego warunku domagał się Paweł Liszka. Przewodniczący Rady Miasta zaproponował by, uwzględnić jednak miejsce zamieszkania nie meldunku. Marcin Ozorowski nieprecyzyjnie obiecał, że "spróbuje coś zrobić".

Po apelu o zgłaszanie małych projektów, pojawiło się pytanie o możliwość zamontowania na ulicach koszy na śmieci. Dwie kolejne osoby uzupełniły pomysł o dodatkowe kosze na psie kupy i rozciągnięcie tego projektu na całe miasto.

Niepokoje mieszkańców usiłował rozwiać Paweł Liszka, który zadeklarował swoją i pozostałych radnych pomoc przy przygotowywaniu projektów i pokonywaniu poszczególnych etapów - od omawiania tematów, poprzez szacowanie, weryfikację, do poddania pod głosowanie. - Żaden radny nie odmówi pomocy. Zapraszamy na nasze codzienne dyżury - dodał.

Jeden z uczestników spotkania nawiązał do owych popołudniowych dyżurów. - To są nieodpowiednie godziny. Między 14 a 15? Jeśli chcecie wiedzieć co się dzieje w mieście, to nas posłuchajcie, a nie: sesja o godzinie 12, czy 14 i te dyżury. My przecież pracujemy. Sesje powinny być w soboty, a dyżury radnych po 17 - mówił.

- Ja taki stan zastałem, tego nikt nigdy nie zmieniał. A radnego można też zaczepić na ulicy i z nim porozmawiać - bronił się Paweł Liszka i zaproponował, by dzwonić do Biura Rady i umawiać się z radnym w czasie dla mieszkańców dogodnym.

Po godzinnej dyskusji zaprezentowano kolejny film. - To będzie podróż sentymentalna. Pokażemy co zostało w ostatnich latach w mieście zrobione. Każdy powinien pochylić czoło przed wykonaniem takiego ogromu zadań - dokonał wprowadzenia Marcin Ozorowski.

Było to podsumowanie mijającej kadencji, przypomnienie największych inwestycji, imprez sportowych, wydarzeń promocyjnych, nagród i wyróżnień jakie odbierał burmistrz za miejsca zajmowane w rankingach oraz wypowiedzi osób spoza Nowego Targu na temat tego jak miasto wypiękniało. Po projekcji dyskusja rozgorzała na nowo. Ale już na inny temat.

Z sali padły uwagi typu: "To film propagandowy. Jak można mówić o inwestycjach finansowanych lub dofinansowanych przez burmistrza. A gdzie byli radni?"

- Wysoce nieetyczne jest pokazywanie takiego filmu w trakcie tych spotkań. To czysta kampania wyborcza - skwitowała Jadwiga Nieckarz.
- Ten materiał może posłużyć Państwu jako inspiracja - tłumaczył Marcin Ozorowski.
- Nie podziękowano w tym filmie podatnikom, którzy łożą na te wszystkie inwestycje - dodał jeden z przedstawicieli Wolnościowego Podhala.
- Szkoda, że nie przypomniano, że to razem z Radą Miasta zostało to wszystko wykonane. Burmistrz to organ wykonawczy, a decyzje podejmuję przecież Rada - podsumował radny Samolej.

Zadano jeszcze pytanie - ile kosztowała kampania informacyjna dotycząca budżetu obywatelskiego, materiały promocyjne, prezentacje multimedialne, ankiety itp. Okazuje się, że 16 tys. zł. W broszurce zatytułowanej "Zmieniamy Nowy Targ" jest na jednej ze stron zdanie: "Wszyscy mamy świadomość, że błędy zdarzają się nawet najlepszym". Na potwierdzenie, po pobieżnym przeczytaniu całości znalazłam w tekście pięć błędów.

Jeszcze jedno przykuło moją uwagę, termin głosowania nad projektami to 20 - 27 października. To znakomita wiadomość dla wszystkich kandydatów startujących w listopadowych wyborach. Pomysły zgłaszane przez mieszkańców, które z różnych powodów - najczęściej finansowych - nie zostaną dopuszczone do realizacji - mogą zostać dołączone przez osoby szukające poparcia nowotarżan do pakietu obietnic wyborczych. To dany im do ręki gotowy sposób przypodobania się głosującym. Wyborcy sami opracują listę swoich oczekiwań. Złożone im tak konkretne obietnice - zostaną przyjęte z entuzjazmem.

Sabina Palka

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 11.09.2014 01:39