Kandydaci na burmistrza Nowego Targu spotkali się na "debacie gospodarczej" (zdjęcia)

NOWY TARG. Na spotkanie do Euroregionu Tatry - całą szóstkę kandydatów na stanowisko burmistrza - zaprosiła Nowotarska Izba Gospodarcza oraz Kongregacja Kupiecka. Według zapowiedzi miał to być "panel gospodarczy". Jeśli ktoś liczył, że usłyszy rzeczowe odpowiedzi na ważne i ciekawe pytania przygotowane przez organizatorów - to się rozczarował. I nie była to wina kandydatów.
Sześciu pretendentom do fotela burmistrza zadano pytania o kierunek rozwoju przedsiębiorczości, współpracę z samorządami gospodarczymi, sposoby zapobiegania bezrobociu w warunkach lokalnych, zagospodarowania Gorców, promowania produktów regionalnych, możliwości rozwoju turystyki w mieście, czy o partnerstwo publiczno-prywatne. Proszono o ocenę sytuacji gospodarczej Nowego Targu, o przedstawienie pomysłów na poprawę warunków funkcjonowania małych przedsiębiorstw. Był temat podatków lokalnych, stref gospodarczych i wreszcie "stosunek do Strefy Płatnego Parkowania".

Pomysł zdyscyplinowania mówców, czyli wyznaczenie im minuty na odpowiedź nie był najszczęśliwszy. Prowadzący zachowywali się jak gdyby w ogóle nie słuchali tego co mówią goście i wpatrzeni w zegar czekają, by uderzyć w mały dzwon - co było sygnałem, że "czas minął".

Przerywano wypowiedzi w pół słowa, często wręcz w najlepszym momencie. Bo jak inaczej nazwać sytuację, gdy jeden z kandydatów mówi - "prostym i skutecznym sposobem na wykreowanie nowych miejsc pracy jest".. Tu słychać dzwonek i prowadzący debatę mówi "dziękuję, teraz następny kandydat". Po chwili drugi kandydat zaczyna mówić o Nowotarskiej Karcie Turysty, ale nie udało mu się dokończyć - czego by ona dotyczyła, jakie warunki oferowała posiadaczowi i co dobrego dałoby to miastu. Kolejny zdążył powiedzieć, że warunkiem sine qua non do rozwoju Nowego Targu jest modernizacja "zakopianki", a następny rozpoczął analizę sytuacji mówiąc, że "młodzi nowotarżanie wyjeżdżają w poszukiwaniu pracy. Dawniej jeszcze przysyłali tu pieniądze i jakoś się to kręciło, ale teraz ściągają do siebie rodziny, co sprawia że miastu zabrakło tej zewnętrznej siły napędowej". O swoim pomyśle na odwrócenie tej tendencji nie zdążył powiedzieć.

Inna sprawa, że sama publiczność kilka razy domagała się, by mówiący przerwał wypowiedź. Ani to grzeczne, ani sensowne - jeśli założymy, że panelowi przysłuchiwali się ci, którzy chcieli poznać odpowiedzi, a nie tylko przyjść i popatrzeć sobie na startujących w wyborach samorządowych.

Efekt jest taki, że debata która zapowiadała się jako rzeczowa przerodziła się w rzucane szybko hasła, jakie można przeczytać na ulotkach kandydatów, a używane z konieczności skróty myślowe mogły być w odbiorze bardzo mylące.

Jeden z kandydatów zaproponował pomoc małym firmom w postaci doradztwa podatkowego, bo jak mówił "nie wszystkich przedsiębiorców stać na profesjonalną obsługę prawną". Nie dowiemy się, czy ten pomysł to przemyślana koncepcja. Wszak takie "darmowe doradztwo" to nic innego jak wpędzenie w kłopoty i pozbawienie klientów wszystkich tych, których działalność gospodarcza polega właśnie na prowadzeniu biur podatkowych.

Mówiono o ulgach dla przedsiębiorców, o konieczności sprowadzaniu firm do SAG, o tworzeniu "marki Nowego Targu", konsolidacji wszystkich rzemieślników, zróżnicowaniu stawek podatku od nieruchomości, stworzeniu przyjaznych warunków dla inwestycji. Padła propozycja powrotu do istniejącej przed laty, za czasów burmistrza Józefa Ramsa - Społecznej Rady Gospodarczej. Niestety wszystko to opisano tylko w formie sloganów, bez wyjaśnienia - w jakim celu, jak, kiedy. Uczestnicy debaty ratowali się odsyłaniem zainteresowanych do swoich programów wyborczych.

Kandydaci byli uprzejmi dla organizatorów. Gdy na zakończenie poproszono ich o podsumowanie debaty - zgodnie podziękowali za możliwość spotkania. Jak mówił Paweł Liszka "przynajmniej można było porozmawiać". Grzegorz Watycha użył słowa "maraton", bo jak mówił "tempo było duże, a czasu mało". Norbert Rapacki podkreślił, że jest "za każdą formą debaty z udziałem mieszkańców". Gabriel Samolej prosił, by w przyszłości organizować tego typu spotkania wcześniej. Najbardziej sceptyczny był Marek Fryźlewicz. Zastanawiał się, czy przysłuchujący się panelowi mieszkańcy "będą teraz mądrzejsi". - Pełen "Wersal", ale brakowało tu ikry i zorganizowano tę debatę o dwa tygodnie za późno. Dziękuję, że państwo przyszliście. Ja bym chyba nie przyszedł - dodał. Jolanta Bakalarz też uznała, że na tak poważne tematy warto było porozmawiać wcześniej. Wyraziła nadzieję, że tego spotkania z przedsiębiorcami będą się odbywały cyklicznie.

Sabina Palka, zdj. Michał Adamowski

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 13.11.2014 00:53