W głowach mają ośmiotysięcznik

PASJE. Helena i Janusz Plewa pokochali góry i w głowie mają kolejne wyprawy. Schodzili Tatry, Alpy, byli w Andach, teraz przyszedł czas na Himalaje.
Janusz pochodzi z Raby Wyżnej, ale ożenił się i zamieszkał w Skomielnej Białej, skąd pochodzi Helena (z domu Gronkiewicz). Małżonkowie od lat chodzą po górach. W poprzednich latach zaliczyli Tatry i około dwudziestu szczytów w Alpach, w tym najwyższy - Mont Blanc (4810 m n.p.m.). W tym roku byli w Ameryce Południowej, zdobywając wspólnie szczyt Aconcagua (6961 m n.p.m.).

- Wchodzenie na szczyty, które mają prawie 7 tys. metrów, to ogromne, niezapomniane przeżycie, którego nie zrozumie nikt, kto tego nie przeżył. Oczywiście, że może ktoś powiedzieć, że za pieniądze można wejść wszędzie. Ale pieniądze nie wchodzą na szczyt, szczególnie taki, na którym ze względu na ekstremalne warunki nie istnieje życie. Można mieć ogromne pieniądze, ale wejść trzeba samemu, a jest to okupione potem, krwią i łzami. Dlatego mam szacunek dla każdego, kto zdobył siedmiotysięcznik, nie mówić o wyższych szczytach - mówi Helena.

W Himalaje, ze względów rodzinnych, nie mogli jechać oboje. Pojechał Janusz. Wrócił kilka dni temu. W najwyższych górach świata wszedł na Island Peak (6189 m n.p.m.) i znacznie trudniejszy technicznie Ama Dablam (6812 m n.p.m.). Wrócił z niezapomnianymi wrażeniami, wspomnieniem zapierających dech w piersiach krajobrazów i marzeniami o kolejnych wyprawach. - Naszym celem jest ośmiotysięcznik - mówią zgodnie małżonkowie. To ogromne wyzwanie i ogromny wydatek. Helena i Janusz wiedzą jednak, że są ludzie, często przedsiębiorcy, którzy wspierają ludzi z pasją. W dzisiejszych czasach to prywatni sponsorzy są mecenasami kultury, sportu czy himalaizmu. Dlatego oboje chętnie spotkają się z każdym, kto chciałby wesprzeć ich w osiągnięciu celu, jaki sobie założyli. Kontakt z nimi to e-mal: januszpl@interia.pl.

r/ zdjęcia: Archiwum prywatne

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 25.11.2014 10:08