Z niewiadomych przyczyn na drugim piętrze budynku mieszkalnego pomiędzy ulicami Główną a Flisacką w Szczawnicy wybuchł wczesnym wieczorem pożar.
Na miejsce przyjechało łącznie dwanaście zastępów ratowniczych straży pożarnych z terenu powiatu nowotarskiego. Pierwsze jednostki straży pożarnej przybyłe na miejsce zdarzenia nie mogły czerpać wody z hydrantów, dlatego strażacy zdecydowali, żeby rozciągnąć węże pomiędzy poszczególnymi wozami bojowymi i ciągnąć wodę z Dunajca i Grajcarka. To jednak opóźniło akcję ratunkową.
Mieszkańcy ulicy Głównej oraz Flisackiej byli oburzeni faktem, że przy tak gęstej zabudowie - jak mówili - od ośmiu lat nieczynne są hydranty.
Obecny na miejscu burmistrz Grzegorz Niezgoda tłumaczył, że hydranty są nieczynne. – Strażacy musieliby je rozkuwać z powodu ich zamrożenia, stąd szybciej było im pobierać wodę z Dunajca i Grajcarka – stwierdził Niezgoda. Mieszkańcy mówili jednak, że w chwili wybuchu pożaru nie było ujemnych temperatur.
Zdaniem Zenona Kasprzaka, byłego dyrektora Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej w Szczawnicy fakt, że w dniu dzisiejszym nie było możliwości natychmiastowego uruchomienia hydrantów przy ul. Głównej dla celów gaśniczych wynika z zaniedbań sprawdzania ich użytkowości, a być może ze złej ich instalacji.
Drugim utrudnieniem dla strażaków gaszących dzisiejszy pożar był fakt, że ul. Flisacka jest praktycznie dla bojowych wozów nieprzejezdna, co dodatkowo utrudniało akcję.
W budynku, którego drugie piętro praktycznie spłonęło, znajdowała się jego właścicielka, która z powodu astmy oraz dymu została objęta natychmiastową opieką medyczną na miejscu przez lekarzy przybyłego pogotowia ratunkowego.
Jak wynikało z rozmów z sąsiadami, jak i strażakami, kobieta była w chwili wybuchu pożaru sama w budynku. Najprawdopodobniej dogaszanie pożaru będzie trwało do godzin porannych.
Tekst: Henryk Janusz Olkiewicz, zdj. Jarosław Krajewski i Henryk Janusz Olkiewicz