Polki na piątkę

Kornelia Kubińska, Justyna Kowalczyk, Ewelina Marcisz i Sylwia Jaśkowiec osiągnęły najlepszy wynik w sztafecie od 1968 roku, czyli igrzysk olimpijskich w Grenoble.
W mistrzostwach świata Polki zajęły piąte miejsce. Zmagania najlepszych biegaczek powoli dobiegają końca. Dziś została rozegrana przedostatnia konkurencja, którą był bieg sztafetowy kobiet na 4x5 km. O ile przed mistrzostwami nie wiązaliśmy z tym występem wielkich nadziei, to po sukcesie Justyny Kowalczyk i Sylwii Jaśkowiec, które wywalczyły brązowy medal w sprincie drużynowym, apetyty na dobry wynik znacznie wzrosły.

- Myślę, że możemy liczyć na dobry wynik. Chcę pomóc dziewczynom w utrzymaniu stypendium – powiedział Justyna Kowalczyk przed startem.

Sztafetę rozpoczęła „klasykiem” Kornelia Kubińska. Dała z siebie wszystko i przybiegła na dobrym, piątym miejscu. Polka straciła do prowadzących Finek ponad 40 sekund, a do trzecich Rosjanek prawie 23 sekundy. Kubińska przekazała „pałeczkę” Justynie Kowalczyk.

Podopieczna Aleksandra Wierietielnego znów dała „kopa” polskiej sztafecie i wyprowadziła ją na czwarte miejsce, jednak strata do prowadzących Norweżek, Szwedek i Finek znacznie się powiększyła. Kowalczyk zdołała jednak wypracować 38 sekund przewagi nad Amerykankami i 42 s. nad Rosjankami i Niemkami.

Dwie kolejne zmiany były „łyżwą”, a pobiegły Ewelina Marcisz i Sylwia Jaśkowiec. Niestety, dużej przewagi nie udało się utrzymać Marcisz. Wprawdzie młoda reprezentantka Polski utrzymała czwartą pozycję, ale Amerykanki traciły do nas już tylko 6 sekund, a Rosjanki niespełna 10.

Do końca o zachowanie miejsca tuż za podium walczyła Sylwia Jaśkowiec. Polka odparła atak Niemek, jednak dała się wyprzedzić Amerykankom. Polki ostatecznie przybiegły na piątek pozycji, co jest najlepszym wynikiem od 1968 roku!
- Uśmiecham się, bo to jest nasz ogromny sukces – powiedziała Kornela Kubińska, która narzekała, że jest trochę przeziębiona.

- Nie pamiętam końcówki, to znaczy, że dałam z siebie wszystko – mówi Ewelina Marcisz. – Miałam uciekać przed goniącymi mnie rywalkami. Doping kibiców pomógł mi dobiec na czwartej pozycji. Jestem bardzo szczęśliwa. Co muszę poprawić? Wszystko, technikę, siłę, wytrzymałość. Dziękuję Justynie, bo to był nasz motor napędowy.

- Dumna jestem z dziewczyn. Takiego wyniku jeszcze nie było w mojej karierze. Cieszę się, bo dziewczyny powalczyły. Finki były poza zasięgiem. Gdyby rok temu ktoś mi powiedział, że pokonamy Niemki, to zaśmiałabym się. Jesteśmy zlepkiem, bo każda dziewczyna z kim innym trenuje, ale jest w nas ogromna moc. Jestem bardzo szczęśliwa z ostatecznego wyniku naszej sztafety. Mam jednak spore zastrzeżenia co do swojej postawy. Mogłam dzisiaj pobiec znacznie szybciej, ale od rana miałam spore problemy z nartami. Liczę, że to nie ostatni taki wyczyn tej sztafety – powiedziała Justyna Kowalczyk.

- Spięłam się z Niemką i wykorzystała to Amerykanka, która mi uciekła – powiedziała bardzo zmęczona Sylwia Jaśkowiec.

Bezkonkurencyjne okazały się Norweżki, które przybiegły na metę z blisko 40 sekundowa przewagą. Ku uciesze gospodarzy srebro zdobyły Szwedki, a skład podium uzupełniły Finki.

Stefan Leśniowski
[SPORTOWEPODHALE]index.php?s=tekst&id=9291[/SPORTOWEPODHALE]

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 26.02.2015 20:43