Hokej: Jeśli wierzyć w przesądy

- Jeśli ktoś wierzy w przesądy czy w to, że historia lubi się powtarzać, to jest okazja, by to sprawdzić – mówi Krystian Dziubiński.
Przed nim i jego kolegami z drużyny niezwykle trudne zadanie w pierwszej rundzie play off. W końcówce sezonu zasadniczego hokeiści Podhala nękani byli kontuzjami. Dariusz Gruszka i Krystian Dziubiński wylecieli ze składu, nie grali ostatnich spotkań ligowych. Tym samym rozpadła się pierwsza wiodąca formacja. Obaj w 2010 roku zdobyli dla Podhala ostatni mistrzowski tytuł. Wtedy sytuacja była podobna. Końcówkę zasadniczego sezonu oglądali z wysokości trybun.

- Jeśli ktoś wierzy w przesądy czy w to, że historia lubi się powtarzać, to jest okazja, by to sprawdzić – mówi Krystian Dziubiński. – Rzeczywiście w 2010 roku dopadły nas kontuzje i też w końcówce sezonu regularnego. Ja nie grałem trzech spotkań z powodu drobnego urazu. Teraz też uraz nie był groźny, ale wolałem dmuchać na zimne i nie ryzykować pogłębienia się kontuzji.

Dotknęła was plaga kontuzji. Jesteś gotowy do gry?

- Cały sezon był spokojny, aż do tej feralnej końcówki. Nie pamiętam tak czarnej serii, bo do tego doszła epidemia grypy. Nie ma jednak róży bez kolców, nie ma też urazów bez przyczyny. W ostatnim czasie natężenie spotkań ligowych i reprezentacyjnych było spore. Często musieliśmy grać na trzy, a nawet dwie piątki. Pojawiły się więc kontuzje i urazy. Mam nadzieję, że wszystko jest już w porządku. Wznowiłem treningi. W środę delikatnie ślizgałem się bez sprzętu, dzisiaj podjąłem normalny trening. Liczę, że w sobotę będę w pełnej dyspozycji. Tak ustaliłem z trenerem i fizjoterapeutą. Chciałbym podziękować Grzegorzowi Fryźlewiczowi i Zbigniewowi Galickiemu, że postawili mnie na nogi.

Cracovia to wymarzony rywal?

- Z miejsca, z którego startujemy do play off każdy rywal jest trudny. Cel, który sobie przed sezonem założyliśmy, został zrealizowany. Jeśli mamy przejść ćwierćfinał, to Cracovia jest dobrym przeciwnikiem. Wiem, że to inny personalnie zespół niż z początku sezonu. Dokonał wzmocnień, ale styl, który prezentuje odpowiada nam. Jesteśmy w stanie z nim powalczyć. Mam nadzieję, że rywalizacja zakończy się dla nas korzystnym rezultatem.

Nie dopuszczacie myśli o zakończeniu sezonu…

- Jedziemy do Krakowa bojowo nastawieni, by wygrać pierwszy mecz. Nie wybiegamy myślami naprzód. Nie zawracamy sobie głowy, tym co robią inni, ale skupiamy się na swojej robocie, by dobrze ją wykonać. Takie powinno być myślenie wszystkich zawodników. Nie rozpraszać się, być maksymalnie skoncentrowanym. A potem… Zobaczymy. Na razie koncentrujemy się na pierwszej potyczce.

Stefan Leśniowski
[SPORTOWEPODHALE]index.php?s=tekst&id=9297[/SPORTOWEPODHALE]

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 27.02.2015 21:35