Paweł Liszka: Większość mieszkańców myśli, że spór toczy się o to "czy powstanie galeria czy nie"

NOWY TARG. - Uważam, że w tym przypadku konsultacje społeczne mają tylko służyć jako przykrywka do realizacji ronda na rzecz prywatnego inwestora i zrzucenie odpowiedzialności na mieszkańców za ewentualne konsekwencje i koszty, jakie będziemy musieli ponieść my, jako mieszkańcy - mówi w rozmowie z Podhale24 radny Paweł Liszka.
Temat budowy ronda na granicy Nowego Targu i Szaflar wzbudza ogromne emocje. Podczas sesji, na której miała zapaść decyzja o zawarciu porozumienia pomiędzy władzami Miasta, a Skarbem Państwa - Generalnym Dyrektorem Dróg Krajowych i Autostrad, dotyczącego przygotowania, realizacji i finansowania przebudowy skrzyżowania" w rejonie "zakopianki" doszło do awantury.

Po kilkugodzinnej gwałtownej dyskusji (pisaliśmy o tym w relacji Emocje na sesji - protesty kupców...) - radni większością głosów zdecydowali, że o budowie ronda w rejonie "zakopianki" zdecydują mieszkańcy w trakcie konsultacji społecznych 10 maja.

Odmienne stanowiska prezentowali nie tylko inwestorzy i lokalni przedsiębiorcy. Podział powstał także między radnymi. Wśród przeciwników budowy ronda (według zaproponowanych warunków) był radny Paweł Liszka.

Podczas sesji był Pan gorącym orędownikiem nie podpisywania przez Miasto porozumienia w sprawie budowy ronda na "zakopiance". Dlaczego?

Paweł Liszka: - W poprzedniej kadencji 2010-2014 ówczesna Rada Miasta już zajmowała się tą sprawą i zdecydowaną większością pomysł ten został odrzucony - 14 głosów przeciw podpisaniu porozumienia z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, 5 wstrzymujących i 0 głosów za. Pytanie, co takiego się nagle stało, że trzech radnych z poprzedniej kadencji zmieniło zdanie i są „za”?

Budowa ronda dotyczy „zakopianki”, a więc drogi krajowej zarządzanej przez GDDKiA. Zgodnie z art. 25 ustawy o drogach publicznych: „Budowa, przebudowa, remont, utrzymanie i ochrona skrzyżowań dróg różnej kategorii, wraz z drogowymi obiektami inżynierskimi w pasie drogowym oraz urządzeniami bezpieczeństwa i organizacji ruchu, związanymi z funkcjonowaniem tego skrzyżowania, należy do zarządcy drogi właściwego dla drogi wyższej kategorii.” Dlaczego więc my mamy realizować jako Miasto inwestycję na drodze krajowej i ponosić wszelkie konsekwencje tej budowy?

Czy nasz Urząd Miasta posiada sztab ludzi, którzy będą mogli się zająć tylko tą ogromną inwestycją? Przedsięwzięcie to będzie wymagało oddelegowania pracowników tylko do realizacji tego zadania i będzie wymagało odpowiedniej specjalistycznej wiedzy. GDDKiA posiada odpowiednich fachowców do realizacji tak wielkich inwestycji.

Zgodnie z art. 16. 1. Ustawy o drogach publicznych: „Budowa lub przebudowa dróg publicznych spowodowana inwestycją niedrogową należy do inwestora tego przedsięwzięcia.” Jest to tzw. Inwestycja niedrogowa związane z realizacją przedsięwzięcia prywatnego inwestora – dlaczego więc chce się tutaj zastosować tzw. ZRID, a więc wywłaszczanie ludzi z ich gruntów pod interes prywatnego inwestora. Specustawa wprowadzająca ZRID została stworzona z myślą o realizacji inwestycji realizujących cel publiczny, a nie komercyjny.

Zgodnie z paragrafem 3 projektu porozumienia: "Miasto ma przejąć zarządzanie drogą krajową na czas realizacji inwestycji", a zgodnie z paragrafem 9 - "Miasto ponosi pełną odpowiedzialność za wszelkie szkody wyrządzone osobom trzecim i będzie ponosić wszelkie koszty wynikające z wprowadzonych ograniczeń w ruchu". Powstają więc dodatkowe obowiązki i koszty z tym związane.

Inwestor gwarantuje, że finanse będą zapewnione.

Paweł Liszka: - Owszem, zgodnie z zawartą umową inwestor ma przed rozpoczęciem robót wpłacić środki na realizację inwestycji, odpowiadające wynagrodzeniu netto wykonawcy - na specjalny rachunek. Tylko co przypadku, jeżeli firma, w którymś momencie ogłosi upadłość i na rachunku zostanie mniej środków na dokończenie, niż będzie potrzeba, bo np. kolejny wykonawca zażąda w przetargu wyższej kwoty wynagrodzenia, bo to on będzie ponosił pełną odpowiedzialność i będzie udzielał gwarancji. Kto za to zapłaci – my mieszkańcy. Jeżeli będą sprawy sądowe za wywłaszczenie i inne przeciwko Miastu, np. za szkody, z tytułu odpowiedzialności cywilnej i inne, które zostaną zakończone w sądzie po zakończeniu inwestycji – kto poniesie koszt – my mieszkańcy, a nie inwestor. Od kogo będziemy dochodzić zwrotu? Od spółki z o.o., która ma kapitał 20 tys. zł, a mogą powstać roszczenia kilkumilionowe? Mieliśmy już przykład przy budowie basenu, gdzie przerobiliśmy upadłość dużej międzynarodowej spółki. Był ogromny problem z dokończeniem basenu, trudne negocjacje i roszczenia podwykonawców – należy z tego wyciągnąć odpowiednie wnioski.

Czemu niektórzy Radni tak chętnie chcą wspierać inwestora z zewnątrz, o którym nie mamy pełnej wiedzy? Jest to spółka z ograniczoną odpowiedzialnością z Lublina, która według wyciągu z Krajowego Rejestru Sądowego ma tylko 20 tys zł. kapitału podstawowego, a przymierza się do realizacji wielomilionowej inwestycji. Na moje pytanie na Komisji Komunalnej "co to za udziałowiec WIDE INWEST SPÓŁKA AKCYJNA, bo nie można jej znaleźć w KRS i przeglądarce internetowej Google" jeden z przedstawicieli obruszył się, dlaczego mnie to interesuje, ale szybko pan prezes spółki się zreflektował i zdeklarował, że dostarczony zostanie wyciąg z rejestru spółek w Luksemburgu. Do dnia dzisiejszego nie otrzymałem takiego dokumentu. Pytanie dlaczego udziałowcem jest spółka z Luksemburga, przy tak niewielkim kapitale podstawowym. Więc powtarzam pytanie dlaczego mamy wspierać podmioty z zewnątrz z kapitałem zagranicznym, o których niewiele wiemy? Jakie są przeciwwskazania, aby inwestor Nowotarska sp. z o.o. podjęła rozmowy z GDDKiA, jako zarządcą drogi o wyższej kategorii, tylko ze wszelką ceną chce, aby to Miasto realizowało?

Burmistrz w ubiegłym roku podpisał umowę na realizację tej inwestycji. Nie było tych zagrożeń, które Pan wymienia?

Paweł Liszka: - Realizacja budowy ronda, na podstawie umowy, o której pani wspomina, była warunkowana podpisaniem porozumienia z GDDKiA - w paragrafie 8 jest zapis: "zgodnie z odrębnymi przepisami", tj. m. in. wymagana jest zgoda Rady Miasta na zawarcie porozumienia z GDDKiA, która jest odrębnym organem władzy samorządowej i nikt nie ma prawa wywierać na nią nacisku. Umowa pomiędzy Miastem, a Nowotarską Sp. z o.o. została podpisana przez burmistrza, czyli władzę wykonawczą. Rada Miasta jako organ stanowiący nie miała wpływu na jej zawarcie oraz treść. Zagrożenia, które wymieniłem były również w ubiegłym roku, część z nich była podnoszona na komisjach oraz sesji. Dlatego też ówczesna Rada Miasta nie zgodziła się na podpisanie porozumienia i realizację tej inwestycji przez Miasto oraz ponoszenie ryzyka i wszelkich konsekwencji związanych z realizacją prywatnej inwestycji. Przypomnę, że zarówno Radni koalicyjni, jak i opozycyjni byli przeciwko podpisaniu tego porozumienia. Rada Miasta jest organem suwerennym przy podejmowaniu uchwał.

Rada zdecydowała jednak, że swoją suwerennością podzieli się z mieszkańcami. Był Pan przeciwko konsultacjom społecznym. Nie ufa Pan takiemu sposobowi podejmowania decyzji?

Paweł Liszka: - Nie jestem przeciwko konsultacjom społecznym, dlatego przy głosowaniu wstrzymałem się od głosu, a nie byłem przeciw. Oczywiście ważny jest głos mieszkańców, tylko pojawia się pytanie: jeżeli mieszkaniec otrzyma lakoniczne pytanie, nie znając wszystkich argumentów za i przeciw, nie znając wszystkich zagrożeń - to czy będzie w stanie podjąć właściwą decyzję „za” czy „przeciw”?

Większość mieszkańców myśli, że spór toczy się o to - czy powstanie galeria czy nie? Galeria może powstać, bo dopuszcza to uchwalony Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego. Nie to jest przedmiotem sporu i konsultacji. Radni i burmistrz po to zostali wybrani, aby podejmować decyzje po zapoznaniu się z wszystkimi argumentami za i przeciw. Mają dostęp do treści projektu porozumienia, do treści zawartej umowy – czego mieszkańcy nie mają. Mogą zadawać pytania i żądać wyjaśnień. Radni i burmistrz, którzy zostali wybrani w wyborach powszechnych otrzymali mandat zaufania od społeczeństwa, otrzymali mandat do podejmowania decyzji w ich imieniu, które mają służyć dobru Miasta i mieszkańców – jeżeli tego nie potrafią, to może trzeba rozważyć rezygnację z mandatu. Nikt z nas nie jest alfą i omegą, ale po to jest burmistrz i 21 radnych, abyśmy się spierali i dochodzili do jak najlepszych rozwiązań.

Nie zapominajmy jeszcze o jednym fakcie - konsultacje społeczne kosztują ok. 30 tys. zł. Czy tych pieniędzy nie można przeznaczyć na inne potrzeby mieszkańców, choćby realizacja, któregokolwiek z projektów w ramach budżetu obywatelskiego - kawałka chodnika, postawienie kilku latarni, wykonanie placu zabaw dla dzieci, załatanie dziur na drogach? Uważam, że w tym przypadku konsultacje społeczne mają tylko służyć jako przykrywka do realizacji ronda na rzecz prywatnego inwestora i zrzucenie odpowiedzialności na mieszkańców za ewentualne konsekwencje i koszty jakie będziemy musieli ponieść my jako mieszkańcy.

Tylko, że mieszkańcy nie mają tej wiedzy, którą mają i mogą mieć radni poprzez dostęp do różnego typu dokumentów, możliwości zadawania pytań i uzyskiwania wyjaśnień. Na sesji Rady Miasta ten punkt został zdjęty z porządku obrad, nie dając możliwości zadania dodatkowych pytań i poproszenia o wyjaśnienia, jak więc mieszkańcy mają mieć pełną wiedzę na ten temat, skoro radni jej jeszcze nie uzyskali? Jak mieszkańcy mają podjąć świadomą decyzję? Tylko na podstawie doniesień medialnych i ewentualnych kampanii promocyjnych?

Rozmawiała Sabina Palka

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 30.03.2015 10:30