Smutny finał pożaru przy ul. Szkolnej w Zakopanem. Samotnie mieszkający starszy mężczyzna stracił dach nad głową. Drewnianego domu nie uda się odbudować. Część, którą nie strawił ogień została i tak zalana wodą. Podczas pożaru były słyszane odgłosy wybuchów. Sąsiedzi podejrzewają, że pan Andrzej posiadał amunicję.
- Ogień zauważyłem po południu. Poszedłem zobaczyć, jak się pali w kominku, a tutaj jak buchnęło na mnie od razu, to musiałem uciekać. Zamknąłem tylko drzwi. Cała kuchnia i łazienka wszystko się paliło, jak choinka. Niedawno robiłem prąd i pewnie to wina instalacji elektrycznej. Budynek nie był ubezpieczony – mówi nam poszkodowany.
W akcji ratowniczej gaszenia uczestniczyło kilkanaście jednostek straży pożarnej. Strażacy gasili ogień w aparatach powietrznych. Musieli zerwać blaszane pokrycie dachowe. W budynku miała się mieścić szkoła muzyczna. Większość instrumentów została doszczętnie zniszczona. Już po południu pomagać pogorzelcowi przyjechali bliscy. Również miasto uruchomiło akcję pomocy. Pan Andrzej odmówił pomimo złego samopoczucia pobytu w szpitalu.
W budynku, który spłonął funkcjonować miała szkoła muzyczna, ale jak mówią sąsiedzi, wielu uczniów właściciel nie miał. Największym szczęściem dla pana Andrzeja, był jednak powrót psa, który uciekł w trakcie pożaru. Ruda suczka, po godzinie 17 wróciła domu.
- Z tego najbardziej się cieszę. Jakiś czas temu wziąłem ją ze schroniska. Jak widać jest wierna i pomimo tego nieszczęścia przyszła do domu - mówi ze łzami w oczach właściciel spalonego domu.
js/