Hokej. Miejcie serca waleczne

Siatkarze i szczypiorniści pokazali jak zwyciężać. Nawet piłkarze nożni ograli mistrzów świata Niemców. Teraz kolej na was hokeiści. Chciałoby się, żebyście podtrzymali zwycięską serię biało –czerwonych.
Nie oczekujemy od was mistrzostwa świata, bo to niemożliwe, gracie przecież w Dywizji IA. Sprawcie jednak kibicom radość swoją grą, a może przy okazji awansujcie do elity, w której ostatnio walczyliście w 2002 roku. Siatkarzom swój teren służył, niech i wam ściany będą pomocne.

Przynajmniej do godziny 20 w niedzielę i pierwszego gwizdka arbitra atmosfera będzie podniosła, naród przepełniony niezłomną, choć w tym przypadku urągającą logice wiarą. „Miej serce i patrząc w serce” będzie przez najbliższy tydzień znaczyło więcej niż „mędrca, szkiełko i oko”. Przecież nikt nam nie broni wierzyć. Wierzyć, że zwycięstwo z Włochami może być początkiem narodzin wielkiej drużyny, która da nam awans.

Dlaczego mielibyśmy zająć co najmniej drugie miejsce? – to pytanie zadaje sobie chyba każdy, kto ma odrobinę zdrowego rozsądku. Bo reprezentacja, jak żadna inna drużyna wzbudza naiwną nadzieję i zaufanie. Wyłącza racjonalne myślenie. Setki razy dostawaliśmy od niej po gębie, brutalnie byliśmy sprowadzani na ziemię. Mimo to jesteśmy jej wierni jak żona bita przez męża alkoholika. Jak konie pociągowe z klapkami na oczach idziemy za nią w ciemno i wierzymy w rzeczy na skraju niemożliwego.

Wbijam sobie do głowy, że niemożliwe przecież nie istnieje. Ale… Kiedyś musi się udać napisać piękną historię polskiego hokeja. Może teraz? Prawie 40 lat od cudu w katowickim Spodku, gdy biało –czerwoni wygrali z potęgą hokejową świata – ZSRR, czy później z mistrzem świata Czechosłowacją. Przecież to się wydarzyło i wtedy też nikt w to nie wierzył. Przecież od tych hokejowych potęg dostawaliśmy łupnia, gdy ci jeździli tylko na jednej nodze. Dlatego, że hokej jest nieprzewidywalny.

Teraz nie ta skala przeciwników, która bić się z nami będzie w Kraków Arenie. Kiedyś Włochów, Węgrów i Japończyków odprawialiśmy z dwucyfrowym bagażem. Inna rzecz, że te kraje zrobiły ogromny postęp, a my… cofnęliśmy się. Teraz mamy problemy, by wykazać nad nimi wyższość. Do 2000 roku z Węgrami przegraliśmy jeden raz, a na przestrzeni ostatnich 15 lat aż 14 razy zjeżdżaliśmy z lodu pokonani! Z Japonią nie wygraliśmy od 2005 roku. Ktoś powie, że Ukraina i Kazachstan to inna bajka, z graczami z KHL. Oj trzeba mu przyznać rację. Z tymi krajami mamy wybitnie ujemny bilans spotkań. Z Kazachstanem wygraliśmy tylko raz i raz zremisowaliśmy w 14 konfrontacjach. Z Ukrainą doznaliśmy 22 porażek i tylko pięć razy zjeżdżaliśmy z lodu w glorii zwycięzców. Polacy są najniżej notowani w rankingu, na 24 miejscu, ze wszystkich, którzy wystąpią w Kraków Arenie. Ale od czego dodatkowy siódmy zawodnik – kibice? Gardła ponad 15 tysięcy widzów, trąbki i inne akcesoria powinny unieść naszych orłów. Gorący doping napędził siatkarzy do walki. Napędzi hokeistów?

Mówicie często, że media pompują balon, że to niepotrzebne. Ale czy sami nie spoglądacie nerwowo na zegarki, odliczając czas do pierwszego gwizdka? Czy w waszych głowach nie kołacze myśl: wygramy, tym razem się uda? Czy pytacie samych siebie: a na jakiej podstawie? To się po prostu nazywa wiara, a ona niewiele ma wspólnego z logiką. Nikt nikomu nie zabroni wierzyć.

Stefan Leśniowski
[SPORTOWEPODHALE]index.php?s=tekst&id=9652[/SPORTOWEPODHALE]

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 19.04.2015 10:10