Piłka nożna. Zaczarowane boisko

Poroniec jeszcze nigdy nie wygrał z Unią na jego boisku. Wydawało się, że tym razem przełamie złą passę. Nie udało się, choć prowadził do 60 minuty. Stracił dwa punkty i spadł w trzecioligowej tabeli z trzeciego na czwartą pozycję.
Po przerwie spowodowanej kontuzją łydki do zespołu Porońca powrócił Maciej Żurawski. Zabrakło w składzie góralskiej drużyny Bartosa, Gadziny i Łyducha. Nie przeszkodziło to gościom w prowadzeniu gry. Od pierwszego gwizdka arbitra byli stroną posiadającą inicjatywę, dążącą do zdobycia gola. Gospodarze za podwójną gardą, czyhali na wyprowadzenie kontr. Te jednak nie miały ognia. Wszystkie kończyły się przed polem karnym drużyny z Poronina. Zaś akcje ofensywne górali mogły się podobać. Efektem przewagi gości był gol zdobyty z rzutu karnego.

Po przerwie gospodarze zmienili taktykę. Nie mieli już czego bronić. Zaatakowali, uwidoczniła się ich przewaga, która przyniosła wyrównanie. Bardzo ciekawie było w końcowych minutach spotkania. Oba zespoły miały szansę na zadanie decydującego ciosu, ale bramkarze stanęli na wysokości zadania.

Unia Tarnów - Poroniec Poronin 1:1 (0:1)

Stefan Leśniowski
[SPORTOWEPODHALE]index.php?s=tekst&id=9703[/SPORTOWEPODHALE]

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 26.04.2015 00:16