Najwyższy szczyt zdobyty

Po 11 latach tytuł mistrza Polski kobiet w unihokeju wrócił do Nowego Targu. Wtedy pierwsze historyczne mistrzostwo kraju wywalczyły unihokeistki Szarotki. Teraz na najwyższym stopniu podium stanęły zawodniczki MMKS Podhale.
Dla Podhala było to trzecie podejście po koronę. Dwa poprzednie zakończyły się niepowodzeniem. W ubiegłym roku dość pechowo, bo Podhalanki prowadziły w finale z gdańszczankami, a jednak nie zdołały dowieść zwycięstwa do końcowej syreny i w dogrywce lepsze okazały się unihokeistki znad morza.

- Pozostał niedosyt, bo było tak blisko, kilkanaście sekund do upragnionego złota. Za rok postaramy się poprawić ten rezultat – mówił wówczas trener Podhala, Jacek Michalski. Słowa dotrzymał.

- Początek sezonu nie był dla nas udany – mówi. – Oczekiwałem lepszego wyniku w Pucharze Europy. Nie udało się nam zagrać w wielkim finale, a na to liczyłem. Niemniej był to ważny kierunek, który niewątpliwie pomógł nam w sięgnięciu po mistrzowskie berło. Wypad do Norwegii był dobrą szkołą sportu i życia. Dziewczyny zobaczyły jak się gra, jak zorganizowane są kluby na zachodzie. Jak wygląda współpraca. Dla dziewczyn była to fajna przygoda z życiem. Wspólne przyrządzanie posiłków, bycie razem przez tydzień. Nigdy tak długo ze sobą nie były. Takie chwile konsolidują. To było coś nowego i mam nadzieję, że pozostaną im miłe wspominania.

Zespół w Norwegii się skonsolidował i wyznaczył sobie nowy cel. Tym celem był szczyt w polskiej ekstraklasie. Wyszedł na niego w pięknym stylu, chociaż po drodze były i wzloty i upadki. Ale w tym najważniejszym momencie, w półfinale i finale, nie zawiódł. Szczególnie w finale dziewczyny pokazały góralski charakter. Uchodziły na faworytki, a bycie w takiej roli nie zawsze pomaga. Presja jest ogromna i z nią sobie poradziły.

- Dziewczęta w ostatniej fazie sezonu mocno się zmobilizowały – twierdzi szkoleniowiec. - Pokazały, że są waleczne, że nawet w trudnych momentach się nie poddają. Kluczem do zwycięstwa była przede wszystkim wiara. Wiara w swoje umiejętności, wiara w odniesienie sukcesu. Przy stanie 2:2 była nasza szybka odpowiedź, która uspokoiła zawodniczki. Zabrakło tylko okazalszego wypunktowania, a były ku temu okazje. Powinniśmy zdobyć dużo więcej goli. Niemniej w takim meczu liczy się zwycięstwo, nie patrzymy na inne aspekty. Atmosfera, presja robią swoje. Co prawda nie była to gra moich marzeń, ale zwycięzców się nie sądzi. Praca i jeszcze raz praca, a zespół będzie robił postępy. Nasze zawodniczki zostały dobrze ocenione, zostały wyróżnione. Mam nadzieję, że ten sukces zmobilizuje dziewczęta, pozwoli skonsolidować zespół i będzie fundamentem pod następne sukcesy. Chciałbym podziękować naszym sponsorom - firmom Wojas (Agnieszce Wojas), EFER Stanisława Karpiela oraz Maciejowi Jachymiakowi.

Stefan Leśniowski
[SPORTOWEPODHALE]index.php?s=tekst&id=9877[/SPORTOWEPODHALE]

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 20.05.2015 10:40