Spektakl co się zowie

- Z punktu widzenia kibica było to bardzo widowiskowe spotkanie. Niestety dla trenera bardzo nerwowe – powiedział trener Porońca, Przemysław Cecherz.
Jego podopieczni w rezerwami krakowskiej Wisły stworzyli świetne widowisko, w którym było wszystko co prawdziwy kibic futbolu uwielbia. Sporo sytuacji podbramkowych, aż pięć goli, zmienne nastroje. Doliczony czas gry i w nim rzut karny. Czegoś można jeszcze wymagać od trzecioligowych piłkarzy?

Gospodarze świetnie weszli w meczu, bo już w 4 minucie objęli prowadzenie. Nowak prostopadłą piłkę obsłużył Leszczaka, który będąc w polu karnym precyzyjnie uderzył po długim rogu. Wydawało się, że poronianie pójdą za ciosem, a tymczasem… Kolanko wyrównał w 25 minucie, a 14 minut później Wisła objęła prowadzenie. Gulczyński wykorzystał złe ustawienie w bramce Królczyka i pokonał go z rzutu wolnego bitego z okolic 25 metrów. Gospodarze jeszcze przed przerwą zdołali doprowadzić do wyrównania. Bartos z wolnego wrzucił piłkę w pole karne, Bieszczad zbyt krótko wypiąstkował futbolówkę i Pluta zrobił swoje.

W 63 minucie Poroniec przeprowadził decydującą akcję. Po rzucie rożnym obrońcy Wisły wybili piłkę na 25 metr, dopadł do niej Leszczak, uderzył bez przyjęcia i piłka po rykoszecie wpadła do bramki. W doliczonym czasie gry Poroniec mógł zwiększyć rozmiary wygranej, ale Bartos nie wykorzystał rzutu karnego.

Poroniec Poronin – Wisła II Kraków 3:2 (2:2)

Stefan Leśniowski
[SPORTOWEPODHALE]index.php?s=tekst&id=9886[/SPORTOWEPODHALE]

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 21.05.2015 08:01