Rodzice protestują przeciwko sposobowi przeprowadzenia przetargów na dzierżawę przedszkoli. "My i nasze dzieci zostaliśmy sprzedani razem z budynkiem nowemu właścicielowi"

NOWY TARG. Ponad 80 osób przyszło dziś do Urzędu Miasta, by powiedzieć burmistrzowi co sądzą o sposobie, a zwłaszcza terminie przeprowadzenia przetargu na trzy przedszkola. Niespełna dwugodzinne spotkanie zakończyło się obietnicą zorganizowania kolejnego, tym razem już z udziałem nowych najemców placówek.
"Nikt nic nie wie"

Powodem niepokoju rodziców był termin zorganizowania przetargów na trzy placówki przedszkolne. Dopiero dziś ogłoszono wyniki. - Rekrutacja do przedszkoli dawno się skończyła, więc nie mamy możliwości przeniesienia dzieci do innych placówek. Czemu myślimy o przeniesieniu? Bo nie wiemy co nasze dzieci czeka w tych nowych warunkach, przy nowym właścicielu, czy będą te same panie przedszkolanki, do których dzieci się przywiązały i którym my, rodzice ufamy? czy nadal będzie kuchnia funkcjonować, a może właściciel zdecyduje się na katering i jedzenie z plastiku? Nikt nic nie wie. Kadra, którą pytamy mówi, że dostali wypowiedzenia i sami nic nie wiedzą. Tak nie może być - mówili zdenerwowani rodzice.

Sprawa dotyczy trzech prywatnych przedszkoli, które mieszczą się w budynkach miejskich - dwóch placówek przy ul. Wojska Polskiego i jednej przy ul. Szaflarskiej.

Rodzice dzieci z wszystkich trzech przedszkoli zwołali się między sobą i dziś po południu zjawili się w Urzędzie Miasta. Ponieważ było ich wielu, a część przyszła także z dziećmi - spotkanie odbyło się w Sali Obrad.

- Od mediów dowiedziałem się o państwa wizycie, bo nikt wcześniej mnie nie informował o tym - przywitał mieszkańców Grzegorz Watycha i zaraz dodał, że jego kilkuminutowe spóźnienie związane było z tym, że miał odebrać swoje dziecko z przedszkola o 16.oo, a dowiedziawszy się o wizycie nowotarżan - musiał "załatwić sobie zastępstwo".

Przetargi: jeden unieważniono, drugi ogłoszono za późno

W tym roku kończyły się umowy dzierżawy na nowotarskie przedszkola. Burmistrz zaproponował, by tym razem oddać przedszkola w prywatne ręce na dłuższy okres, czyli nie na rok, dwa lata ale co najmniej na 10 lat. Taki krok ma służyć lepszemu administrowaniu nieruchomością. Rada Miasta przychyliła się do projektu i podjęto stosowną uchwałę. Jak tłumaczy burmistrz - pierwszy przetarg, ogłoszony na początku roku - został unieważniony z powodu "błędów w specyfikacji". Na kolejny przetarg czekano kilka tygodni. Dziś nastąpiło jego rozstrzygnięcie.

- Dopiero teraz uporaliśmy się z procedurami. Wiem, że rekrutacja już się zakończyła. Nie musicie mi Państwo tego tłumaczyć, bo sam jestem tu praktykiem. Ale proszę pamiętać, że sytuacja w Nowym Targu jest na tyle dobra, że nie ma kolejek do przedszkoli. Wszystkie dzieci są objęte opieką - uspokajał burmistrz.

Na zarzut, że rodzice nie znają warunków jakie oferować będą nowi dzierżawcy, burmistrz dodał: - Brakuje nam paru dni, byście Państwo otrzymali ofertę swoich placówek. Jestem przekonany, że jutro, ci co wygrali zabiorą się do działania - mówił.

"Nie ma zagrożenia"

Nowym dzierżawcą przedszkola przy ul. Szaflarskiej zostanie Artur Kułakowski, który prowadzi znajdujący się tuż obok żłobek "Fiku Miku". Placówki na Wojska Polskiego przejdą pod władanie Małopolskiego Centrum Edukacji oraz jej prezesa Rafała Leśniaka.

Do przetargu stanęło 13 oferentów. - Była pełna konkurencyjność. Zapewniam, że nie ma zagrożenia, że dramatycznie wzrosną opłaty za usługi przedszkolne. We wszystkich tego typu placówkach jest to kwota 230-250 zł plus wyżywienie - wyliczał samorządowiec. Na pytanie czy istnieje groźba, że kuchnie w przedszkolach będą zlikwidowane, dodał iż "na pewno nie w przedszkolu przy ul. Szaflarskiej".

- Przy wyborze przedszkola bierzemy pod uwagę kadrę. Pieniądze są mniej ważne. Tymczasem zwolnione zostały panie przedszkolanki. Interes interesem, ale gdzie tu jest miejsce na nasze dzieci - pytała jedna z matek.

- Poczekajcie Państwo kilka dni. Ofertę na pewno otrzymacie, poznacie warunki. Dopiero dziś rozstrzygnięto przetarg - powtarzał burmistrz, a na pytanie jakie były kryteria wyboru oferenta, wymienił: wysokość czynszu, wysokość nakładów na inwestycje w budynkach, ofertę programową, czas-okres dzierżawy, doświadczenie oferentów.

Niefortunny termin

- Zostaliśmy sprzedani razem z przedszkolem. Nasze dzieci poszły na przetargu, a my zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym. Nie możemy nic zrobić - mówili rozgoryczeni rodzice, wciąż podkreślając, że termin przetargu był niewłaściwy. - Skoro było tak późno, trzeba było nie ogłaszać drugiego przetargu i jeszcze ten rok by było jak jest. Proszę nie podpisywać umowy z nowymi dzierżawcami! - wołali rodzice.

- Zdaję sobie sprawę, że jest późno, że termin był niefortunny. Ale pozwólcie Państwo tym "nowym" wyjść do Was z ich ofertą. Spotkacie się, udostępnię Wam jeśli chcecie salę na to spotkanie. Powiecie sobie o swoich oczekiwaniach - przekonywał Grzegorz Watycha.

Zmiany od 1 sierpnia

Umowy z nowymi dzierżawcami mają być podpisane od 1 sierpnia. Osoby zatrudnione w przedszkolach apelowały do burmistrza, by ten skłonił "nowych szefów" do podpisania z nimi umowy o pracę. - Mamy wypowiedzenia obowiązujące do końca lipca. Jeśli nie będziemy mieć nowych umów od sierpnia to co my zrobimy, nawet na bezrobocie nie pójdziemy, bo nam nie będzie nic przysługiwać. Będziemy miesiąc bez pracy, co ja powiem dziecku: że nie ma na chleb? z czego będziemy żyć? - pytały kobiety.

Apel wsparli rodzice mówiąc, że z rozmów przeprowadzonych z nowymi najemcami już wiedzą, iż nie są oni zainteresowani zatrudnianiem osób, które chroni Karta Nauczyciela, "bo to kłopot i dodatkowe koszty". - Ale to są osoby z doświadczeniem zawodowym, fachowcy którym ufamy i powierzamy nasze dzieci. Chcemy by to te panie się nimi zajmowały, byśmy mogli spokojnie iść do pracy - argumentowali.

Jednym z poruszanych wątków była konieczność poważnego remontu przedszkola przy ul. Szaflarskiej, które w porównaniu z pozostałymi dwoma jest w najgorszym stanie. - Sanepid co roku warunkowo dopuszczał budynek do użytku. Tam musi być przeprowadzony poważny remont. Nie zazdroszczę temu dzierżawcy, bo musi się spiąć i zrobić w ciągu miesiąca to wszystko, co było wskazane jako konieczne do remontu - powiedział burmistrz.

Rodzice chcą gwarancji

- Oczekuję gwarancji, że przez rok będziemy mieć to, czego oczekiwaliśmy zapisując dzieci do przedszkoli. Sam pan przyznał, że przetarg ogłoszony został w fatalnym terminie. Może trzeba było przełożyć go na "za pół roku". Abo skoro chodzi o pieniądze - to podnieść czynsz poprzednim dzierżawcom. Proszę nie podpisywać tej umowy, niech przez rok nie zmienia się kadra w przedszkolach - apelował jeden z ojców.

- Nie ma powodu, by umów nie podpisywać - powiedział krótko burmistrz. Na słowa, że "trzeba bronić rodziców przed nowymi właścicielami" - odpowiedział: "dlaczego Państwo sądzicie, że będzie źle? Wszystkie przedszkola podlegają kontroli Urzędu Miasta, bo otrzymują dotację".

Rodziców to jednak nie uspokoiło.

Będzie spotkanie i będą negocjacje

Po półtoragodzinnej dyskusji rodzicie dali się przekonać, że musi dojść do spotkania z nowymi dzierżawcami, bo burmistrz nie może odpowiadać w ich imieniu.

- Jutro siadam z nimi do rozmów i negocjowania warunków umowy. Ale i oni na pewno wyjdą z ofertą do Państwa. Wiem jakie są Wasze największe obawy: by nie wzrosły drastycznie opłaty, nie doszło do likwidacji kuchni i by nie odeszła cała kadra. To jest możliwe do osiągnięcia tylko w drodze negocjacji, takich warunków nie mogło być w przetargu. W tym przetargu nie było też tego co nazywane jest "pakietem pracowniczym" - dodał zwracając się do pracownic przedszkolnych.

W ciągu najbliższych dni ma dojść do spotkania rodziców z nowymi dzierżawcami przedszkoli. Gorąca dyskusja zakończyła się apelem jednego z rodziców, by burmistrz był "ambasadorem dzieci i rodziców podczas rozmów z dzierżawcami".

Sabina Palka, zdj. Michał Adamowski

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 01.06.2015 19:34