Felieton. Białe czy czarne

Przez dwa tygodnie pasjonowaliśmy się I Igrzyskami Europejskimi. Wywalczyliśmy 20 medali i rzeczywiście była to walka. I to jaka! Krew, pot i łzy. Zarówno w telewizorze (transmisje w Polsat Sport) jak i przed nim.
Ciężko to się wszystko oglądało, jeśli ktoś trzymał kciuki za naszych. Każdego dnia jakiś dramat, zawód faworytów, komuś puszczały nerwy, a komuś inne rzeczy. A jeśli chodzi o puszczanie, to pyta mnie sąsiad jakiej rangi ta impreza i po co tylu sportowców tam wysłaliśmy… I od razu dorzuca: i za ile? Albo jeszcze mocniej: ile nas jeden medal kosztował? Tłumaczę mu, że to w gazetach później podadzą. Że wystąpiło w nich 150 olimpijskich medalistów, że wielu dyscyplinach były to kwalifikacje o igrzysk w Rio, że w dżudo były to równocześnie mistrzostwa Europy, że w innych dyscyplinach młodzi mieli okazję do wykreowania się. Ale czuję, jak uszy robią mi się czerwone od małych, dyżurnych kłamstewek, którymi napaśli mnie działacze i różni złotouści attaché, którzy piją z tego samego kubeczka.
No bo trzeba też jasno powiedzieć, że w wielu dyscyplinach występowali, czy też drugie, a nawet trzecie składy. Wielu dobrych sportowców musiało zrezygnować ze startu w Baku na rzecz przygotowań do imprez głównych. Są też tacy, którzy jak np. siatkarze już biorą udział w ważnych turniejach (w Lidze Światowej), ale już dla siatkarek był to ważny turniej do rankingu, którzy przybliża ich do Rio. I wreszcie to nic, że konkurencja była mniejsza niż zazwyczaj, sztuką było to wykorzystać i zapisać się w annałach sportu. Kto za kilkanaście lat będzie pamiętał jak mocna była konkurencja? Wymieniać się będzie medalistów.

Odbiór społeczny jest prosty: białe albo czarne. I ma to swoje zalety. Na poważnie tego naszego sportu brać się nie da, bo człowiek nabawiłby się wrzodów żołądka, a przecież nie warto. Lepiej podejść do tego tak jak jeden telewidz, który zasugerował, że naszą ekipę powinien poprowadzić Antoni Macierewicz. No, jest to jakaś koncepcja… Lepiej by nie było, ale przynajmniej straszniej.

Igrzyska rozgrywane był w kraju, w którym prezydent Ilham Alijew nadał krajowi charakter monarchii dziedzicznej i nikt nie jest mu w stanie podskoczyć. Dlatego lekką rączka wydał 10 milionów dolarów, żeby zorganizować imprezę, która imponowała rozmachem. Bogatemu wszystko można, gdy się jest naftową potęgą. Cała ta feta nie podobała się obrońcom praw człowieka, ale kto tym się przejmował. Dziennikarze odnotowali fakt łamania praw człowieka i… na tym pozostało. Przecież nikt nie odbiera Rosji mistrzostw świata w piłce nożnej, mimo iż ta napadła na Ukrainę, tak jak nikt nie odebrał Pekinowi igrzysk olimpijskich za pogwałcenie praw człowieka. Głosy oburzenia przypominały raczej nieśmiałe pojękiwania pięknoduchów.

Ktoś zapewne zdziwi się dlaczego Igrzyska Europejskie rozgrywane były w Azji. Nie ma się czego czepiać, ponieważ kraj ten – podobnie jak Izrael i Armenia – są stowarzyszone w narodowych komitetach olimpijskich Europy (EOC). A wcześniej Azerbejdżan był jedną z republik Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich.

Stefan Leśniowski
[SPORTOWEPODHALE]index.php?s=tekst&id=10156[/SPORTOWEPODHALE]

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 02.07.2015 22:36