Ekolodzy chcą zaprzestania przewozów do Morskiego Oka w upalne dni. Fiakrzy: spokojnie, dbamy o konie

Ekolodzy nie chcą, aby podczas nadchodzącej fali upałów do Morskiego Oka jeździły końskie zaprzęgi. Zaapelowali do dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego o zakazanie fiakrom przewozów, gdy temperatura przekroczy 25 st. C. Fiakrzy przypominają, że góry to nie krakowski Rynek i odczuwalna temperatura jest tu o wiele niższa. Ekolodzy tego nie rozumieją.
Fundacja na Rzecz Zwierząt Viva i Tatrzańskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami skierowała już pismo w tej sprawie do władz TPN. - Ustawa o ochronie zwierząt zabrania znęcania nad nimi m.in. poprzez wystawianie zwierzęcia domowego lub gospodarskiego na działanie warunków atmosferycznych, które zagrażają jego zdrowiu lub życiu - podkreśla Cezary Wyszyński, prezes Fundacji Viva. - Traktuje takie działanie jako przestępstwo znęcania się nad zwierzętami, zagrożone karą pozbawienia wolności do 2 lat. Badania naukowców z największych światowych ośrodków naukowych dowodzą, że praca koni w wysokich temperaturach i wysokiej wilgotności może prowadzić do poważnych chorób, a nawet do śmierci.

Ekolodzy powołują się na badania naukowe. Wynika z nich, że w gorące dni, podczas ciężkiej pracy - takiej jak na trasie do Morskiego Oka - konie mogą wydatkować nawet 10–12 litrów potu na godzinę. Organizacje ochrony zwierząt podkreślają, że podczas słonecznych dni konie o ciemnym umaszczeniu są w jeszcze trudniejszej sytuacji, bo szybciej się przegrzewają.

Ograniczenia takie wprowadzono na przykład w Krakowie. Koni na krakowskim Rynku znikają, gdy temperatura przekroczy 28 stopni Celsjusza.

Fiakrzy nie zamierzają jednak ustąpić żądaniom ekologów. Jak mówią, pomiędzy Rynkiem w Krakowie, a drogą do Morskiego Oka jest ogromna różnica. Trasa po której jeżdżą oni z turystami biegnie w cieniu drzew, a dodatkowo w górach temperatura zawsze jest o wiele mniej odczuwalna, bo co jakiś czas wieje wiatr.

- W okresie upałów szczególnie dbamy o nasze zwierzęta - mówi Andrzej Mąka, jeden z fiakrów z Morskiego Oka. - Cały czas konie są pojone. Kiedy czekamy na turystów trzymamy je w cieniu. Droga, po której jeździmy też jest osłonięta drzewami. Na Palenicy Białczańskiej cały czas powiewa wiatr, o czym może nie wiedzą ekolodzy, bo oni tutaj dzisiaj pewnie nie byli.

Według fiakrów najgorsze dla konia, niczym dla człowieka, są skoki ciśnienia. Im niższe ciśnienie tym gorzej, zarówno dla nas ludzi, jak dla zwierząt.

- Jakoś tym ekologom nie chcą się sprawdzać te naukowe badania. Były już takie prowadzone i u nas, ale nie wniknęły z nich te wszystkie złe przypuszczenia chociażby pani Plaszczyk. Weterynarz nie stwierdził, aby konie były w złym stanie- dodaje.

Obecnie codziennie turystów obsługuje 30 fasiongów. Każdy z nich może wykonać jedynie jeden kurs.

js/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 03.07.2015 14:12