Piłka nożna. Nerwowe i czerwone derby

- Sędzia nie dostosował się do poziomu drużyn. To nie on miał być głównym aktorem widowiska, tylko my. Powinien być przygotowany na mecze, w których nikt nikomu nie odpuści. Nie chodzi mi o karne, ale o błędy, które wynikały z jego pracy – mówił Dawid Bartos, piłkarz Porońca.
Na arbitra z Tarnowa bez przerwy ktoś naskakiwał. To piłkarze, to trenerzy, a on dawał sobie „chodzić po głowie”. Swoimi decyzjami wprowadził nerwową atmosferę i to dość szybko, bo w 5 minucie nie podyktował karnego i nie pokazał czerwonej kartki Zającowi. Wszyscy byli zgodni – sędzia się pomylił.

- Karny ewidentny i czerwień dla Mateusza – potwierdza Bartos. Jego trener Przemysław Cecherz tak to interpretuje. – Sami sprokurowaliśmy sobie bramkę – mówi. – Waksmundzki nie zdążył sobie przedłużyć piłki. Sędzia zinterpretował, że obaj chcieli kopnąć futbolówkę i zderzyli się. Słyszałem, że kwalifikator też tak zinterpretował sytuację. Sytuacja była groźna, stykowa. Mogło być 0:1 i czerwona kartka dla Zająca.

- Rafał pierwszy doszedł do piłki, zagrał ją obok bramkarza, dostał po nogach i wywrócił się. Co w takiej sytuacji może być? – pytał trener NKP, Marek Żołądź.

To nie jedyna kontrowersja. W 38 minucie drugą żółtą kartę zobaczył Gąsiorek i wyleciał z boiska. Po przerwie siły się wyrównały. W przerwie dyskutowaliśmy w dziennikarskim gronie i jeden z nas przewidział, że arbiter będzie chciał naprawić swój błąd. I tak też się stało.

Gospodarze objęli prowadzenie po rzucie karnym. Leszczak sprytnie dał się sfaulować i Bartos z „jedenastki” trafił w dolny róg bramki strzeżonej przez Różalskiego. Podhale, podobnie jak po czerwonej kartce, nie spasowało. Walczyło o korzystny rezultat i w końcówce mocno dało się we znaki defensywie gospodarzy.

Poroniec Poronin – NKP Podhale 1:1 (0:0)

Stefan Leśniowski
[SPORTOWEPODHALE]index.php?s=tekst&id=10449[/SPORTOWEPODHALE]

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 26.08.2015 22:14