Jeszcze nie wiadomo, kiedy to nastąpi, ale przyszłość przewozów konnych turystów do Morskiego Oka, to fasiągi ze wspomaganiem elektrycznym. Tatrzański Park Narodowy ogłosił przetarg na wykonanie prototypu takiego pojazdu.
– Ten przetarg to odpowiedź na nasze wcześniejsze deklaracje. Jego ogłoszenie poprzedziliśmy licznymi konsultacjami, aby specyfikacja była rzetelna i precyzyjna – mówi Szymon Ziobrowski, dyrektor TPN.
Fasiągi elektryczne to próba wprowadzenia kompromisu między żądaniami ekologów, którzy domagają się likwidacji transportu konnego do Morskiego Oka, a wielopokoleniową tradycją górali z gminy Bukowina Tatrzańska, którzy wożą "panów" w góry od dziesiątek lat. Strony nie mogą się ze sobą dogadać, bo pierwsi twierdzą, że konie są męczone (nawet wbrew wynikom badań), a drudzy przekonują, że konie szanują i ich nie nadwyrężają. Kompromisem ma być właśnie pojazd z napędem elektrycznym, który pomoże kręcić kołami i odciąży konia.
TPN ogłosił przed świętami przetarg na wykonanie prototypu takiego pojazdu zaprzęgowego. Jeśli park szybko wyłoni wykonawcę i podpisze z nim umowę, prototyp zostanie zaprezentowany być może już w czerwcu przyszłego roku.
Tatrzański Park Narodowy zastrzegł w warunkach przetargu, że pojazd powinien nawiązywać estetyką i konstrukcją do folkloru podhalańskiego dotychczas użytkowanych na terenie Podhala pojazdów konnych lub zostać zbudowany na bazie obecnie kursujących wozów na trasie Palenica Białczańska – Polana Włosienica. Ma być wozem parokonnym. Pojazd powinien zapewnić możliwość wykonania dowolnej ilość kursów góra-dół, tj. z Palenicy Białczańskiej na Polanę Włosienica i z powrotem, w ciągu dnia. Musi być wyposażony w silnik elektryczny, który będzie mógł pracować w niskich i wysokich temperaturach. Projektowana konstrukcja pojazdu musi być skonsultowana przez wykonawcę z zarządem Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka z Gminy Bukowina Tatrzańska.
r/