Miasto rozważa zmiany w opłacie targowej

NOWY TARG. Głośno o potrzebie zróżnicowania stawek opłaty targowej w mieście mówił skarbnik Łukasz Dłubacz. Wysokie opłaty, jakie obecnie obowiązują w stolicy Podhala, sprawiają, że inkasenci mają problemy z egzekwowaniem opłaty, a handlarze robią, co mogą, że uniknąć płacenia wysokiego podatku. Wysokie stawki "zabijają" też m.in. handel owocami i warzywami.
Spór o to trwa na placu targowym przy ulicy Ludźmierskiej, na którym kupcy muszą płacić pełną stawkę 8 zł za m.kw. zajmowanej powierzchni. Za pomocą wysokich opłat targowych miasto chce regulować handel obwoźny w Nowym Targu. Dużo niższe stawki obowiązują na nowej targowicy koło oczyszczalni. Miasto chce by właśnie tam był skoncentrowany cały handel jarmarczny.

Ale inkasenci miejscy mają od początku problemy z poborem opłaty targowej na niechcianym targowisku przy ulicy Ludźmierskiej. Kupcy nie chcą płacić tak dużej stawki i robią wszystko, by inkasenci objęli pomiarem jak najmniejszą powierzchnię, którą zajmują handlarze. To rodzi kłótnię o to, co jest powierzchnią zajętą na handel, a co nie. Burmistrz Grzegorz Watycha uważa, że potrzebne jest doprecyzowanie przepisów, które muszą jasno określać, co jest powierzchnią handlową.

Na wprowadzeniu "zniechęcających" stawek ucierpieli też handlarze owocami i jarzynami. Dla nich są nie do udźwignięcia, bo dochody, jakie mają ze swojej działalności, są i tak niskie. Podobny problem dotyczy np. budek z jedzeniem typu fast food i budek z pieczywem. - Dlatego zastanawiamy się nad zróżnicowaniem stawek - mówi burmistrz Watycha. - Musimy zastanowić się czy chcemy, żeby zniknęli oni z krajobrazu miasta czy pozostali w nim.

r/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 23.06.2016 11:10