Czy radni wycofają się z koncepcji różnicowania stawki opłaty targowej? Prawnik zarzuca radnym łamanie prawa

NOWY TARG. Jeszcze w maju radni sprawiali wrażenie zdeterminowanych i konsekwentnie dążących do realizacji planu, jaki nakreśliły władze Miasta odnośnie uporządkowania handlu w Nowym Targu. Dziś tej stanowczości już nie widać.
Gościem na sesji był radca prawny Grzegorz Matoga. Występował w imieniu Tomasza Żarneckiego, przedsiębiorcy, który zagrał Miastu na nosie otwierając konkurencyjną wobec planów władz Nowego Targu - targowicę.

O sprawie pisaliśmy wielokrotnie, więc bez wdawania się w szczegóły - przypomnę tylko, iż jednym ze sposobów podtrzymania decyzji o ulokowaniu handlu przy ul. Targowej (i Konfederacji Tatrzańskiej), w miejscu, gdzie od dwóch lat przygotowywana jest targowica - było wprowadzenie tam preferencyjnych stawek opłaty targowej. Inna sprawa, że Miasto ma problemy z poborem tej opłaty i urzędnicy mówią o tym głośno.

"Uchwała niezgoda z przepisami"

Wprowadzając nowe stawki opłat radni stanowczo mówili, że mają takie prawo. Dziś tego zdecydowania nie widać.

Radca prawny zabierając - jako gość - głos na sesji, mówił o opłacie targowej uchwalonej przez radnych w grudniu ub. roku. - Wątpliwości mojego mocodawcy i wielu mieszkańców prowadzących działalność handlową budzi możliwość różnicowania wysokości stawek opłaty w zależności od miejsca prowadzonej działalności. Teraz mamy taką sytuację, że działalność jednego z podmiotów jest preferowana. Stawka opłaty targowej dla niego to 50 groszy za metr powierzchni targowej, a dla innych - w tym dla mojego mocodawcy - ta stawka wynosi 8 zł. Mamy do czynienia z szesnastokrotnością opłaty. Wątpliwości budzi także kwestia opłat na nowej targowicy (przy ul. Targowej- przyp. red.), gdzie opłata dotyczy trzech dni w tygodniu - czwartku, soboty i niedzieli, a w pozostałych miejscach opłata jest ustalana na każdy dzień w tygodniu. Zdaniem mojego mocodawcy i części mieszkańców - ta uchwała narusza podstawowe przepisy prawa i jest niezgodna z przepisami - mówił Grzegorz Matoga.

Zaznaczył, że "nie chce się powoływać szczegółowo na linię orzeczniczą sądów, która jest dosyć ugruntowana w tej sprawie, ale sady administracyjne wskazują, że jeśli mamy do czynienia z różnicowaniem stawek to dochodzi do naruszenia zasady równości obywateli wobec prawa i dyskryminacji części podmiotów prowadzących działalność gospodarczą względem innych podmiotów".

Dyskryminacja, czy próba uporządkowania handlu

- Istotne jest to, że uchwała Rady Miasta została podjęta w grudniu ub. roku, a we wrześniu 2015 zmieniono ustawę o podatkach lokalnych i wprowadzono przepis, że Rada Gminy w drodze uchwały może różnicować wysokość stawek za tablice reklamowe - mówił pełnomocnik przedsiębiorcy, który swój plac ma przy ul. Ludźmierskiej. - Wiem że przepis ten dotyczy reklam, ale ma on istotne znaczenie w kwestii całej wykładni, bo skoro znalazł się zapis dotyczący tylko opłat reklamowych, a nie ma takiego odnośnika do opłat targowych - to znaczy, że gminie nie wolno tych drugich różnicować - tłumaczył i powtarzał, że "to co robi Miasto, jest niezgodne z ustawą".

- Mam pytania: czy gmina ma zamiar zmienić swoją uchwałę?; jeśli tak - to kiedy?; jakie te zmiany będą?; czy to będzie jedna opłata dla wszystkich podmiotów?; kiedy Miasto przestanie wprowadzać dyskryminację podmiotów prowadzących działalność gospodarczą?, kiedy zaprzestanie preferowania jednego podmiotu względem innego? Proszę o krótką odpowiedź i proszę o zmianę uchwały - podsumował swoją wypowiedź radca prawny.

- Bazujemy na zmienionych przepisach, niemniej praktyki i doświadczenia innych miast nie do końca potwierdzają to, co pan mówi - zaznaczył Janusz Tarnowski. Przewodniczący Rady Miasta kolejny raz powtórzył, że decyzja o różnicowaniu stawek opłaty targowej to element trwającego od dłuższego czasu - procesu, będącego efektem raz podjętej decyzji.

"Pewne rzeczy wyglądają inaczej"

- Miasto podjęło stosowne działania w zakresie porządkowania przestrzeni publicznej, poprzez plan zagospodarowania przestrzennego. Trudno mi powiedzieć, jak tamta strefa (czyli rejon Ludźmierskiej - przyp. red.) zostanie ujęta. Ale na dzień dzisiejszy wybrana przez nas lokalizacja targowicy (przy ul. Targowej - przyp. red.) poparta została wcześniej planem zagospodarowania przestrzennego, co umożliwiło stworzenie warunków do zafunkcjonowania tego targowiska - tłumaczył J. Tarnowski.

- Jestem daleki od tego, by się wypowiadać negatywnie o którejś ze stron - zastrzegał się przewodniczący RM, ale dodał, że "przepychanka, która ma miejsce jest dla niego czymś zaskakującym i ma osobiście żal i zastrzeżenia do takiego stawiania sprawy".

Zwracają się bezpośrednio do Grzegorza Matogi, powiedział: - Pan nie jest może zorientowany, ale polityka tego miasta nie jest prowadzona z dnia na dzień. Myśmy temat "przeprowadzania targowicy" robili w określony sposób. Kiedy zgłaszaliśmy potencjalnie zainteresowanym partnerom potrzebę przeniesienia placu targowego - ten pan, którego pan reprezentuje - absolutnie nie był sprawą zainteresowany. Dokonaliśmy pewnego wyboru, angażując się i dokonując porządkowania układu komunikacyjnego. Skrupulatnie przygotowano ocenę układu funkcjonalnego terenu i pod względem komunikacji, i ruchu samochodowego. Zgłosiło się wtedy dwóch przedsiębiorców. Obie oferty były oceniane. Różniły się warunkami finansowymi, lokalizacją, wydatkami z budżetu miasta jakie miały być przeznaczone i nagle okazuje się, że dzieje się to, co się wydarzyło. W każdym przypadku chcielibyśmy działać życzliwie, ale pewne rzeczy inaczej wyglądają - mówił niejasno przewodniczący Rady.

Radni przemyślą sprawę opłat raz jeszcze

Swoją zawoalowaną wypowiedź Janusz Tarnowski zakończył zapewnieniem, że radni ponownie zastanowią się nad kwestią opłaty targowej.

- W przyszłym tygodniu odbędzie się wspólne posiedzenie komisji budżetowej i komunalnej oraz radny prawnego UM w celu dokonania analizy sytuacji dotyczącej różnicowania stawek i ustalania polityki w mieście, która - zgadzam się - nie powinna ingerować w sferę działalności komercyjnej, ale powinna zachowywać pewne wymagania względem wszystkich, którzy taką czy inną działalność gospodarczą prowadzą. Jako Rada przyjrzymy się dokładnie tej uchwale, ale przypomnę, że nie jesteśmy odosobnionym miastem, w którym ta polityka porządkowania jest prowadzona. Nie powiem panu "czy wykluczamy, czy nie - możliwość wyrównania stawek". Ja jestem jednym z radnych, a jest nas 21 - dodał.

Głos zabrał jeszcze radny Grzegorz Grzegorczyk, który stwierdził, że radca prawny niefortunnie wybrał przykład powołując się na tzw. "ustawę krajobrazową", bo została ona zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego właśnie za różnicowanie opłat ze względu na miejsce ich pobierania. W odpowiedzi Grzegorz Matoga zdołał tylko powiedzieć, że nie zgadza się z uwagą radnego. Dyskusję obu panów przerwano.

Sabina Palka

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 28.06.2016 22:38