Opel GT Turbo - żona tego nie zrozumie...

Za oknem biało, pada śnieg – kto w takich okolicznościach chciałby samochód bez dachu? My byśmy chcieli! Wystarczy poczekać parę miesięcy i od wiosny zabawa gwarantowana. Czekać pół roku na przejażdżkę spytacie? Owszem – samochód który chcemy Wam dzisiaj przedstawić głównie czeka, czeka na odpowiedni moment.
GT Turbo, to jedyne auto spod znaku Opla, przy zakupie którego nie na miejscu jest pytanie o spalanie czy wielkość bagażnika. Samochód ten to nieprawdopodobnie rasowy, dwumiejscowy roadster. Pięknie prowadzona linia nadwozia, wielka profilowana maska kryjąca dwulitrowy turbodoładowany silnik, gustownie przetłoczone nadkola kryjące w sobie 19 calowe aluminiowe felgi obute w niskoprofilowe sportowe opony. Z tyłu, czyli z perspektywy z której widzi to auto większość innych kierowców samochód także prezentuje się świetnie - wysoka krawędź małego bagażnika komponuje się podłużnymi lampami.

My na szczęście możemy to cacko oglądać od wewnątrz. Tu czekają na nas dwa sportowe fotele, pokryte czarną skórą szyte czerwoną nicią, mała, rzucająca wyzwanie kierownica, wysoki środkowy tunel, który daje podstawę krótkiej dźwigni zmiany biegów. Krótkie przełożenia połączone z dużą mocą i niską wagą auta tworzą mieszankę wybuchową – tryskającą adrenaliną.

Jak na roadstera przystało, górna krawędź przedniej szyby wyznacza dokładnie połowę długości samochodu – niewiele współczesnych samochodów spełnia to kryterium uginając się pod presją użyteczności. No właśnie, idealny wizerunek GT Turbo który tworzy jego wygląd i osiągi pryska jak bańka mydlana, kiedy żona zapyta o wielkość bagażnika, czy znajdzie się miejsce dla teściowej albo czy dużo pali? Ten test GT Turbo oblewa ten test! Nie ma choć jednego punktu, który można by przedstawić swojej drugiej połowie jako atut tego auta. Wiatr we włosach i 240 koni mechanicznych zamkniętych w ślicznym samochodzie to argumenty skazane na klęskę.

Nie ma co ukrywać, tego samochodu nie kupuje się by odwozić dzieci do szkoły. To samochód, który musi mieć swoje ciepłe miejsce w garażu, w którym czekał będzie na tych kilka sytuacji w życiu, kiedy można zostawić w domu bagaż, pożegnać wszystkich, poza jednym dla którego znajdzie się miejsce pasażerów i sprawdzając wcześniej prognozę pogody wyruszyć w pełną emocji podróż, pozwolić sobie na jazdę dla czystej przyjemności! Bez pośpiechu, bez konkretnego celu – po prostu przed siebie!

Oczywiście, przez długie zimowe wieczory można rozważać wybór pośród kilku propozycji. Choć ten segment samochodów reprezentowany jest mniej licznie niż miejskie małolitrażowe mini-auta i rodzinne suv'y to znajdziemy na rynku kilka ciekawych roadsterów jak choćby Porsche Boxer czy Honda S2000. Dodatkowym utrudnieniem przy wyborze jest fakt, że tego typu samochody projektowane są w myśl podobnej idei – aby sprawiać przyjemność, przyjemność z jazdy, z posiadania i z zazdrosnych spojrzeń innych kierowców.

Nie oszukujmy się jednak i na razie zatroszczmy się o opony zimowe do naszych codziennych samochodów i nasmarowanie zamków w drzwiach, żeby dopadająca nas codzienność nie spowodowała odmrożeń i nie odciągała nas od marzeń.

r/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 24.11.2008 12:09