Palka: ktoś z etykietką "donosiciela" na sympatię nie ma co liczyć

FELIETON. Firmy liczą, że się uda zaoszczędzić, że nikt ich nie złapie na nieprawidłowościach, a nawet jak złapie - to opłaca się ponieść karę. Wśród osób prywatnych funkcjonują podobne argumenty. A samorządy? Dzielnie uchwalają prawo dotyczące gospodarki odpadami, a potem nie potrafią wyegzekwować jego przestrzegania - pisze Sabina Palka.
Przeglądałam w tym tygodniu raport Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie na temat przestrzegania przepisów dotyczących ochrony przyrody. Skontrolowane zostały firmy funkcjonujące na terenie powiatu nowotarskiego. Efekty tych kontroli to mandaty, wnioski do prokuratury, albo zalecenia. Mało kto jest bez winy.

Myślałam o tym raporcie w piątek rano, patrząc jak czysto, biało i świeżo wygląda nasz region pokryty spadłym w nocy śniegiem. Potem z kominów zaczęły się wyłaniać pasma dymu, a mi przypomniał - czad, dwutlenek siarki, chlorowodór, cyjanowodór i wszelkiej maści dioksyny - które wdychamy za sprawą niefrasobliwego spalania w domowych piecach wszystkiego, co niektórym w padnie w ręce.

Od kilku dni media alarmują o zagrożeniach i ubolewają nad niemożnością ukarania trucicieli. Bo trudno jest komuś udowodnić, że to z komina jego domu wylatują śmierdzące i trujące wyziewy. Naloty służb - na domowe kotłownie i piece nie są możliwe. Łatwiej skontrolować firmy. Ostatnio WIOŚ wziął pod lupę zakłady i prywatne, i komunalne.

Skontrolowany został m.in.: Miejski Zakład Wodociągów i Kanalizacji w Nowym Targu, Zakład Wodociągów i Kanalizacji w Rabce-Zdroju, Podhalańskie Przedsiębiorstwo Komunalne, oczyszczalnie ścieków w Jabłonce i Zubrzycy Górnej, zakłady garbarskie, ubojnie, masarnie, zakłady gastronomiczne, stacje paliw, rozlewnia gazu - czyli firmy, które niejako z definicji mają do czynienia z substancjami wymienianymi w ustawach o ochronie wód, powietrza, gospodarki odpadami, czy związanymi z obowiązkiem uiszczania opłat za korzystanie ze środowiska.

Wyniki kontroli nie są budujące. Jedna ubojnia podejrzewana jest o zanieczyszczenie rzeki odpadami poprodukcyjnymi. W jakimś zakładzie kuśnierskim w Nowym Targu nie prowadzono ewidencji odpadów, gdzieś nieprawidłowo przekazywano odpady odbiorcom. Poza tym - brak wymaganych uzgodnień, pozwoleń, ewidencji ilości gazów i pyłów emitowanych do powietrza, danych co do ilości pobieranej wody, składu ścieków, a do kanalizacji odprowadzane są ścieki garbarskie.

Powtórzę - mało kto jest bez winy. Firmy liczą, że się uda zaoszczędzić, że nikt ich nie złapie na nieprawidłowościach, a nawet jak złapie - to opłaca się ponieść karę. Wśród osób prywatnych funkcjonują podobne argumenty. A samorządy? Dzielnie uchwalają prawo dotyczące gospodarki odpadami, a potem nie potrafią wyegzekwować jego przestrzegania.

Nawoływania, by zacząć piętnować czyjeś cyniczne podejście do zdrowia innych - wywołują od razu protesty, bo to przecież donosy. A ktoś z etykietką "donosiciela" na sympatię nie ma co liczyć. Więc milczymy.

Sabina Palka

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 19.12.2008 13:58