List: "Nie niszczmy gimnazjów!"

"Jest naiwnością wiara, że uda się wrócić do starego systemu, do starego modelu szkoły, do starych, sprawdzonych kiedyś metod. Tak może sądzić tylko ten, kto nie dostrzega zmian cywilizacyjnych, które się już dokonały i których już cofnąć się nie da" - pisze Bogusław Pachniowski.
Oto treść przesłanego nam listu:

"Proponowane zmiany w oświacie, które przez jej przeciwników bywają nazywane deformą, muszą budzić opór, niepokój i nieufność. Dzieje się tak dlatego, że minister Anna Zalewska prowadząc swoją kampanię, której celem jest przekonanie rodziców i nauczycieli do proponowanych reform, posługuje się dziwną mieszaniną nowomowy, kłamstw i półprawd.

Tłumacząc potrzebę likwidowania gimnazjów wielokrotnie powoływała się na badania, których autorzy mieli stwierdzić, że to jedyna droga uzdrowienia polskiej oświaty. Jednak naukowcy, na których powołują się przedstawiciele ministerstwa edukacji, nie kryli swojego zdziwienia, że ich badania i publikacje zostały w taki sposób zinterpretowane i wykorzystane. Omawiając wyniki swoich badań wskazywali na dobre i złe strony gimnazjów, proponowali sposoby poprawienia niektórych aspektów ich pracy, ale żaden z nich nie sugerował nawet, że trzeba je zlikwidować!

Minister Zalewska twierdziła także, że likwidacji gimnazjów domagali się rektorzy szkół wyższych, zdaniem których za niski poziom wiedzy studentów odpowiadają właśnie gimnazja! Jednak na ten temat z rektorami nikt nie rozmawiał, tylko wyciągnięto pochopny i wygodny wniosek z licznych narzekań nauczycieli akademickich, którzy wielokrotnie wypowiadali się o niskim poziomie wiedzy młodzieży kończącej szkoły średnie i podejmującej studia. Jednak wielu z nich zapomina, że dawniej studiowali nieliczni, najlepsi absolwenci szkół średnich. Dzisiaj studentów jest wielokrotnie więcej (uczelnie chcąc zarabiać przyjmują wszystkich z maturą!), więc nie należy oczekiwać, że wszyscy będą geniuszami.

Kolejną ulubioną „prawdą” minister Zalewskiej jest twierdzenie, że nad reformą pracowało 2000 specjalistów. W prasie i w Internecie można znaleźć oświadczenia osób, których nazwiska znalazły się na liście Ekspertów Dobrej Zmiany, ale które nie pracowały przy tworzeniu tego czegoś, co nazywane bywa reformą edukacji.

Wielokrotnie też minister Zalewska wypowiadała się o przeprowadzonych konsultacjach społecznych, które miały formę debat. Nie wspominała jednak, że na te konsultacje wstęp miały tylko wyselekcjonowane osoby, że dywagowano o wszystkim i o niczym, że żadna z tych debat nie skończyła się przyjęciem jakiegokolwiek dokumentu zawierającego propozycje, wnioski lub uwagi do forsowanych zmian w systemie oświaty.

I nie jest to koniec „prawd” towarzyszących batalii prowadzonej przez rząd i resort edukacji, zdaniem których nauczyciele nie muszą się obwiać utraty pracy. Jednak, jak wyliczyli samorządowcy z Częstochowy, w ich mieście, w wyniku wprowadzonych zmian, musi stracić pracę około 200 nauczycieli. I komu wierzyć? Pani minister, która wielokrotnie z prawdą się rozmija, czy samorządowcom?

No i kilka uwag o gimnazjach i zatrudnionych tam nauczycielach. Wprowadzenie tego elementu systemu edukacji przyjmowane było z rezerwą i nieufnością. W pierwszych latach działania zrodziło się nawet przekonanie, że są one wylęgarnią patologii, że tam wszystko, co złe w szkołach, jest w sposób szczególny skumulowane. Na nauczycieli gimnazjalnych patrzono jak na skazańców, którzy musieli z tym wszelakim złem się borykać. Jednak przyszedł czas, gdy ze sporym zdziwieniem zaczęliśmy się dowiadywać o wynikach międzynarodowych badań, w których polscy gimnazjaliści nie wypadają kompromitująco, że w kolejnych latach osiągają naprawdę dobre wyniki! I to nie stało się samo. Nauczyciele gimnazjów dokształcali się i szkolili nieustannie, doskonalili swoje kompetencje, stawali się coraz lepiej przygotowani do pracy z młodzieżą w szczególnie trudnym okresie dojrzewania. Na stronach ministerstwa Edukacji Narodowej można sprawdzić dane dotyczące ilości szkoleń, warsztatów i innych form doskonalenia zawodowego, w których uczestniczyli nauczyciele gimnazjów i można te dane porównać z danymi dotyczącymi szkoleń nauczycieli z innych poziomów kształcenia. Wielu specjalistów zajmujących się kształceniem nauczycieli i badających różne aspekty funkcjonowania polskiej oświaty twierdzi, że to właśnie nauczyciele gimnazjalni są dzisiaj najlepiej przygotowani do swojej pracy. I nie chodzi tutaj o antagonizowanie nauczycieli poszczególnych typów szkół, ale o stwierdzenie, że nauczyciele gimnazjalni poddani zostali szczególnej próbie i podołali jej w sposób zadziwiająco dobry. I dzisiaj chce się ten cały wysiłek zmarnować, bo ktoś tam stwierdził, że chodził do ośmiolatki i było mu tam dobrze?

Jest naiwnością wiara, że uda się wrócić do starego systemu, do starego modelu szkoły, do starych, sprawdzonych kiedyś metod. Tak może sądzić tylko ten, kto nie dostrzega zmian cywilizacyjnych, które się już dokonały i których już cofnąć się nie da.

Nie mogą wobec tej deformy być obojętni także nauczyciele szkół podstawowych i średnich, gdyż i ich ona dotknie boleśnie. Wystarczy spojrzeć na planowane siatki godzin.

I na koniec mała retrospekcja. W klasie piątej lub szóstej na lekcji języka rosyjskiego nauczycielka przez całą godzinę czytała nam życiorys Lenina. Na następnej lekcji zrobiła z tego życiorysu sprawdzian. Jak się później okazało, wzięliśmy udział w szkolnym konkursie wiedzy o Leninie. Koleżankę, która napisała ten sprawdzian najlepiej, obdarowano książką. Nie była to jednak nagroda, ale materiał, który miała przestudiować na międzyszkolny etap tego konkursu. I na nic zdały się jej opory i płacz. Musiała reprezentować szkołę na wyższym etapie tego konkursu. To wydarzenie przypomniałem sobie po przeczytaniu informacji, że któryś kurator oświaty ogłosił konkurs wiedzy o Lechu Kaczyńskim. Dodam tylko, że nie darzyliśmy Lenina pięknymi uczuciami, opowiadaliśmy o nim wymyślne, często wulgarne dowcipy. Był to między innymi skutek nachalnej indoktrynacji. Czy o taki efekt edukacyjny chodzi tej Dobrej Zmianie?"

Bogusław Pachniowski (emerytowany nauczyciel)

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 22.11.2016 21:22