Jasełka kadetów – dowcipny spektakl z aluzjami i z morałem

NOWY TARG. Jasełkowy spektakl to już stały element przedświątecznych spotkań z życzeniami w Prywatnym Liceum Ogólnokształcącym dla Młodzieży. Widowisko przygotowywane przez jedną z klas jest miłym prezentem dla całej szkolnej społeczności. Uczniowie sami obmyślają i wykonują stroje, scenografię, rekwizyty.
Tego roku jasełkowym przedstawieniem obdarowała wszystkich klasa II wojskowo-policyjno-pożarnicza, pod opieką swojej wychowawczyni Joanny Kapel, twórczo adaptując i uwspółcześniając znaleziony w Internecie dowcipny, a zarazem skłaniający do myślenia scenariusz.

Dziś w świecie modne są udziwnienia,
Lecz my normalni – nic się nie zmienia,
Będzie więc Herod i aniołowie,
Diabły, pasterze i Trzej Królowie
- anonsowali twórcy widowiska swój zamysł. Oprócz uświęconych tradycją takich przedstawień postaci, czyli Świętej Rodziny, pastuszków, diabła, Śmierci, Heroda i Żyda, w jasełkach kadetów pojawili się również archaniołowie, władcy piekieł, mały aniołek i nawrócony diabeł Rokita, albowiem spektakl niesie przesłanie dobrej woli i odpuszczenia win.

Byłoby klasycznie, gdyby… archanioły pracujące nad przygotowaniem betlejemskiej szopki nie latały na mopach, w goglach i z policyjnymi akcesoriami, a mały aniołek, co „na wuefie wyprzedza MIG-a”, chętny do pomocy przy sprzątaniu szopki, nie ustał za nimi w drodze powrotnej do nieba i nie zmylił drogi.

To właśnie napotkany w powietrznej „strefie niczyjej” Rokita” wskazuje mu właściwą drogę, ale nie uchodzi to uwadze jego piekielnych kamratów, którzy właśnie się pojawiają, by w efekcie diabła-odmieńca, „drania z Caritasu”, postawić przed obliczem samego Lucyfera. Karą za to, że wypuścił aniołka - jest sto batów, pozbawienie nieśmiertelności i „wylotka” na ziemię.

A tam już pastuszkowie, przeczuwając coś niezwykłego, gwarzą o… harówce przy bydle, która daje tylko tę pociechę, że nie trzeba się mozolić na studiach; o patriotyzmie i zarobkowej emigracji. I już jasełka zaczynają zabarwiać aluzje do społeczno-politycznej rzeczywistości IV RP i młodzieżowych subkultur. Relegowany z piekła Rokita wydaje się im Murzynem, ale dla politycznej poprawności muszą się o nim wyrażać „afroamerykanin”. Nawrócony diabełek każe się pastuszkom nazywać… Jaśko Rokita i razem z obudzonymi przez archaniołów spieszy do stajenki.

Herod tymczasem chce sobie dekretem zapewnić nieśmiertelność i wzorem Michaela Jacksona planuje operację plastyczną. Wtedy pojawia się Śmierć, ale z wyjątkowo wrażliwą psychiką jak na swój katowski fach, choć oczywiście nieprzekupna, śpiewająca: „Nie dbam o kasę, nie dbam o bilet…”. Śmierć odwołuje jednak „w Polsce jakaś afera”, a do herodowego pałacu wkraczają wysłannicy piekieł z podszeptem zamordowania małego króla, który właśnie przyszedł na świat, a to zapewni Herodowi dalsze panowanie.

Do szopki docierają Trzej Królowie, a i Śmierć, która jednak namierzyła heroda GPS-em i wykonała swoją powinność i ostrzega przed zbliżającym się piekielnym zastępem. Pojawia się w betlejemskiej stajence także Żyd Icek z promocyjną ofertą. Aniołek z pomocą „gorącej linii 112” wzywa na pomoc niebiańską eskadrę. Ale nim doleciała – sam się dzielnie rozprawia z ciemnymi mocami ciemności, przy pomocy wody święconej.

Archanioły przylatują już „na posprzątane”. W szopce – sielanka i kolędowanie. A narrator, wspominając na historię Jaśka Rokity, ogłasza:

Więc morał taki jest nam zostanie
- trza się nawracać, panowie, panie.
Bo choć nam czasem mylą się drogi,
To miłosierny nasz Pan ubogi.

Jasełka mundurowej młodzieży były wystawiane przed połamaniem się opłatkiem, w sali gimnastycznej na lodowisku. To co prawda wewnątrzszkolna tradycja, ale spektakl w pełni zasługuje na to, żeby go powtórzyć dla szerszej publiczności, w lepszych warunkach akustycznych.

źródło: szkoła

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 11.01.2017 00:06