Żona oskarżonego o molestowanie: mąż nie mógł żyć z takim brzemieniem...

RABKA. "Mąż nigdy nie pogodził się z oskarżeniami, jakie przeciw niemu wytoczono. Nie pogodził się z tym, że za miłość i poświęcenie trafił na wiele miesięcy do aresztu" - twierdzi w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" żona Władysława P., który w czerwcu ub.r. roku został oskarżony o "zły dotyk", a kilka dni temu popełnił z tego powodu samobójstwo.
Władysław P. 5 lutego popełnił samobójstwo. W sądzie toczył się przeciwko niemu proces o "zły dotyk" wobec 5 dziewczynek i udostępnianie treści o charakterze pornograficznym nastoletnich wychowanko rodzinnego domu dziecka w Rabce, który prowadził wraz z żoną.

Żona Władysława P. twierdzi, że został om pomówiony przez jedną z wychowanek. - Jego słowa, nasze wyjaśnienia nic nie znaczyły wobec słów nastolatki. Mąż nie mógł żyć z takim brzemieniem. Już wcześniej próbował ze sobą skończyć, tym razem zrobił to skutecznie. Czy nikt tego nie widział? Czy wszystko musiało byc tłumaczone przeciw nam? Odebrano mi dom, rodzinę, marzenia na przyszłość, a teraz jeszcze męża - twierdzi Mieczysława P.

-To skandaliczne co się stało - twierdzi w rozmowie z gazetą obrońca Władysława P., mecenas Zbigniew Cichoń. - On był w bardzo złym stanie psychicznym. Już wcześniej podejmował próby samobójcze, ale traktowane były przez służby więzienne, jako próby wymuszenia decyzji o wyjściu na wolność.

Zdaniem mecenasa, sprawa sądowa mogła zakończyć się umorzeniem i uniewinnieniem Władysława P. - Człowiek nie powinien czuć się tak zaszczuty, by jedynym wyjściem dla niego stało się samobójstwo - dodaje.

Źródło: Dziennik Polski



copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 09.02.2009 16:36