Awantura na sesji. Mieszkaniec zarzuca radnemu kłamstwo i skarży się, że władze miasta "pozwalają szkalować jego brata"

NOWY TARG. Przewodniczący Rady Miasta zarządził kwadrans przerwy po tym, jak mieszkaniec Nowego Targu zaatakował słownie radnego Lesława Mikołajskiego i jego rodzinę. Ponieważ Jakub Leja nie reagował na upomnienia przewodniczącego - wyłączono mu mikrofon.
Do głosu zapisał się dziś na sesji m. in. Jakub Leja, który mówić miał na temat przebudowy skrzyżowania na ul. Św. Anny i Grela. - Występuję tu w imieniu brata, który ma dość kłamstw radnego Mikołajskiego. Panie Mikołajski nie rozumiem, czy pan chce by zostało przebudowane skrzyżowanie, czy też nie - zaczął swoje wystąpienie mieszkaniec Miasta.

Gdy pod adresem Lesława Mikołajskiego padły pogardliwe słowa dotyczące jego rodziny - prowadzący sesje Andrzej Rajski zaprotestował przeciwko takiemu zachowaniu.

"Proszę wyłączyć mikrofon"/"Proszę głęboko oddychać"

Zaczęła się kłótnia i przekrzykiwanie z przewodniczącym Rady Miasta.

- Panie przewodniczący proszę mi nie przeszkadzać. Mam teraz swój czas. Proszę się nie przejmować, to co mam do powiedzenia nie dotyczy pana osoby - kpił Jakub Leja. - Jak radny Mikołajski zabierał głos to nikt mu nie przeszkadzał. Proszę panie przewodniczący głęboko oddychać, to pomaga - mówił do Andrzeja Rajskiego.

Zwracając się do radnego dodał: - Czy pan chce żeby zostało przebudowane to skrzyżowanie, czy pan ze swoją żoną jest tak chory z nienawiści, ale to się da wyleczyć.

- Proszę wyłączyć mikrofon - zadecydował przewodniczący Rady Miasta i zarządził 15 minut przerwy w obradach.

"Żona radnego nie sprząta po swoim psie"

Po kwadransie, gdy radni wrócili na salę obrad - Jakub Leja nadal stał za pulpitem i czekał na możliwość kontynuowania swojego wystąpienia.

- Odebrałem panu głos, bo sesja nie jest miejscem do załatwiania prywatnych spraw. Proszę wystąpić ze skargą do Rady jeśli ma pan taką wolę. A teraz albo proszę przedstawić zwięźle problem dotyczący miasta, albo musi pan opuścić mównice - powiedział do niego Andrzej Rajski.

- Dobrze, postaram się - obiecał Jakub Leja, po czym zwrócił się do radnej Danuty Szokalskiej: - Proszę pani, nie jestem z panią na "ty".

- Ale ja do pana nic nie mówiłam - broniła się radna.

- To proszę zamilknąć, bo nie ma pani teraz głosu - odparł J. Leja

- Proszę przerwać tę dyskusję, a pana proszę, by mówił na zgłoszony przez siebie temat, czyli o przebudowie skrzyżowania - przypomniał przewodniczący Rady Miasta.

- Postaram się pominąć słowa, które jak twierdzicie obrażają pana Mikołajskiego. Ale jak pan Mikołajski szkalował mojego brata... dobrze przepraszam już zaczynam mówić co innego. Odniosę się do tego, że to Rada Miasta głosowała nad tym, aby pieski wyprowadzać w kagańcach i żeby osoby wyprowadzające psy miały reklamówki żeby zbierać psie kupy, czyli "klocki". A mogę powiedzieć kto tego nie robi? Nie ma sprzeciwu, to powiem. To żona pana Mikołajskiego. A wbrew pana kłamstwom panie Mikołajski - mój brat nigdy nie blokował przebudowy potoku Skotnica, wręcz przeciwnie - stara się zrobić wszystko, by miasto ten potok przebudowało. Szanowni urzędnicy jak to jest możliwe, że jest tam garaż, a udaje się, że się tego nie widzi. Proszę się tym zająć panie burmistrzu, bo radni Mikołajski i Szokalska też tego nie widzą, albo nie chcą widzieć. Dowodem, że mój brat się zgadza na przebudowę - jest to, że on zrobił na swój koszt dokumentacje - oświadczył Jakub Leja, płynnie przechodząc między różnymi tematami.

Upór nowotarżanina

- Panie Mikołajski to wtedy, gdy pan był Przewodniczącym Rady Miasta, razem z ówczesnym burmistrzem Markiem Fryźlewiczem podejmowaliście decyzje o przebudowie skrzyżowania. I daliście 270 tysięcy panu Dzioboniowi za jeden ar działki i za stary, rozlatujący się budynek. Dzioboniowi zdecydowaliście się zapłacić, a mojego brata chcecie okraść. Rozumiem, że to pomysł pana Mikołajskiego, ale chcę wiedzieć na jakiej podstawie prawnej przekazano teren jednej osobie? To Rada Miasta miała zdecydować. A to wasze błędy panie Mikołajski i burmistrza Fryźlewicza doprowadziły do problemów. I wy teraz chcecie bratu ukraść działkę. Błędy wytknął wam pan wojewoda. Pan Mikołajski mówił na ostatniej sesji, że nie rozumie decyzji wojewody. Więc powinien pan na kilka razy przeczytać przepisy na głos - to pomaga w rozumieniu. Jest pan tyle lat radnym i co pan zrobił dla mieszkańców? Czym się pan pochwali? Że zrobił pan próg zwalniający przed swoim domem? - pytał.

- Proszę wrócić do meritum - interweniował Andrzej Rajski.

Nowotarżanin jednak uparcie szukał sposobu, by jego słowa trafiały w radnego Mikołajskiego. Mówił m. in. o reklamach sklepu rowerowego. - Przypuszczam, że to pan Mikołajski załatwił, że te reklamy są na miejskich terenach. Proszę się panie burmistrzu tym zająć. Panie Zwińczak (właściciel sklepu - przyp. red.) nie jesteśmy z bratem pana wrogami, jak będziemy z bratem potrzebować roweru to do pana sklepu przyjdziemy na zakupy - obiecał.

Gdy przewodniczący RM znów przywołał go do porządku, nowotarżanin oświadczył: - Dobra. Są jeszcze inne sesje.

Kolejne zarzuty: "radny kłamie", a burmistrza postawa "jest żenująca"

- Panie burmistrzu byłem przekonany, że jest pan człowiekiem honoru i zatrzyma pan ataki i szkalowania mojego brata i powie pan głośno, że chcecie zrobić skrzyżowanie niezgodne z przepisami. Mój brat broni swojej własności, a pana postawa jest żenująca w tej sprawie. Mam tu dokumenty, które wytykają wady tego skrzyżowania. Jest ich bardzo dużo. Wbrew pana kłamstwom, panie Mikołajski - tu są wyroki sądu administracyjnego, że brat miał prawo protestować - potrząsał trzymaną w ręku teczką Jakub Leja.

- Mój brat zawsze jest otwarty na negocjacje. Może włodarze przemyślą swoje zachowanie. Czekamy na propozycje ugody do 30 listopada i zapraszamy dziennikarzy, żeby nie było niedomówień. Brat przeprasza klientów za niedogodności i zaprasza do swojego sklepu na zakupy. Pożegnam się słowami piosenki Czesław Niemena "Dziwny ten świat, świat ludzkich spraw, czasem aż wstyd przyznać się. A jednak często jest, że ktoś słowem złym zabija tak, jak nożem. Lecz ludzi dobrej woli jest więcej i mocno wierzę w to, że ten świat nie zginie nigdy dzięki nim". Dziękuję - podsumował Jakub Leja.



Radny odpowiada

Wtedy o głos poprosił Lesław Mikołajski. - Nie ma w zwyczaju tej rady, aby dyskutować i debatować z mieszkańcami zabierającymi głos, ale tu zostały przekroczone wszelkie granice - powiedział.

W odpowiedzi usłyszał od Jakuba Leji, że radny zawsze może jego i jego brata podać do sądu.

- Ja nie podejmuję polemiki, bo nie będę się schylać do pana poziomu. Pańskie awantury na policji są znane - odparował radny, który także został przez przewodniczącego RM upomniany.

Przez dłuższą chwilę panowie Mikołajski i Leja przekomarzali się i dopiero kolejna interwencja Andrzeja Rajskiego zakończyła spór. Na chwilę.

Kolejna kłótnia

- Panie przewodniczący, to wystąpienie sprzed przerwy godzi w moje dobra osobiste. Proszę o skasowanie z nagrania tego fragmentu sesji - zaapelował do Andrzeja Rajskiego radny Mikołajski.

- Cztery kadencje jestem wybierany radnym. To mały okręg, ale zawsze mam ponad 200 głosów i jestem pewien, że 99 procent mieszkańców jest w sporze z panem Leją. Oni popierają mnie i mogą tu przyjść i powiedzieć jakie jest ich stanowisko w sprawie skrzyżowania i regulacji potoku. To oni mnie prosili, bym zajął stanowisko w tej sprawie. Zarzuca mi się złą wolę, ale to jest stanowisko całego Grela i Skotnicy, a nie tylko moje - zapewniał radny.

- Proszę nie szkalować mojego brata. Proszę przedstawić dowody - wołał siedzący w ławce obok radnego Jakub Leja.

- Skończmy tę dyskusję. To jest bez sensu. Proszę o ciszę - nie ustawał w wysiłkach przywrócenia porządku Andrzej Rajski.

- Widzicie państwo jaka jest tu atmosfera - mówił zrezygnowanym tonem Lesław Mikołajski.

- Niech mnie pan nie straszy. Dowody, niech pan pokaże dowody - nie ustępował Jakub Leja.

"Nie będę się znęcał nad radnym"

Niezrażony radny jeszcze mówił o zarzutach w stosunku do swojej żony: - Zawsze wyprowadza psa na smyczy albo w kagańcu. I jak pies się nie załatwi na chodniku czy trawniku miejskim to nie musi sprzątać. Ale to są drobiazgi - uznał i odniósł się do uwagi o swojej pracy jako radnego: - Wypełniam swoje obowiązki jak umiem. Ocenią mnie ludzie, wyborcy. Nie będzie mnie oceniał pan Leja. Pan jest sam. Jednego poparcia pan nie ma - rzucił Lesław Mikołajski.

- Dziękuje panom, szkoda czasu na dalszą dyskusję - zadecydował Andrzej Rajski.

Kolejną osobą, która zapisała się do głosu był Paweł Leja. Ten jednak wstał i rezygnował z prawa głosu mówiąc: "ja już nie będę się znęcał nad radnym".

Pod sam koniec sesji przewodniczący Rady Miasta raz jeszcze odniósł się do całej sytuacji. - Jest mi niezmiernie przykro, gdy muszę odbierać mieszkańcowi głos. Ale sesja Rady Miasta to nie jest miejsce na osobiste wycieczki. Wystąpienia mieszkańców z założenia dotyczą konkretnych bolączek mieszkańców, a nie osobistych wycieczek - tłumaczył Andrzej Rajski.

Sabina Palka

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 20.11.2017 20:00