Mieszkańcy Ponic kontra burmistrz Ewa Przybyło. Spór o budowę sali gimnastycznej

Stanęła budowa sali gimnastycznej przy szkole w Ponicach (gmina Rabka-Zdrój). Rodzice uczniów nie widzieli nikogo na placu budowy od pół roku, a dopiero na poniedziałkowym spotkaniu szkole z burmistrz Ewą Przybyło dowiedzieli się, że termin przesunięto na połowę przyszłego roku. Mają o to żal.
Podczas spotkania rodzice uczniów skarżyli się, że urząd nie dopilnował inwestycji. - Przez ostatnie pół roku nie było nikogo na budowie, a wykonawca porzucił roboty. Termin zakończenia był w listopadzie. Tymczasem jeszcze w październiku pani burmistrz była we wsi, nic nie informowała o problemach, a nawet mówiła, że widzimy się na otwarciu - zarzucali Ewie Przybyło.

Burmistrz wyjaśniała, że wyszły dodatkowe prace, których nie dało się wcześniej przewidzieć. Wynikły one m.in. z faktu, że salę trzeba było dostosować prace do nowych przepisów, a przede wszystkim dlatego, że łącząc budynek szkoły z salą, pojawiły się problemy i trzeba było zlecić dodatkowe prace na prawie pół miliona złotych.

Jednak mieszkańcy są zdania, że wiele z tych prac można było przewidzieć, a budowę sali ukończyć w terminie. Tymczasem, jak podkreślali, efektem zaniechania prac jest to, że do budynku starej szkoły, weszła wilgoć i grzyb, w niektórych klasach zasłonięto okna i dzieci uczą się, a nauczyciele pracują w pomieszczeniach bez dopływu świeżego powietrza. Jedno z nich zostało wyłączone z użytku przez sanepid. - Nie chcemy, by nasze dzieci uczyły się w takich warunkach - mówili.

Burmistrz nie załagodziła jednak sporu. Na spotkaniu była pewna siebie, miała pretensje, a na każde pytanie gotową odpowiedź. - To może nie trzeba było w ogóle budować tej sali, skoro wam nie pasuje ta budowa - pytała konfrontacyjnie. Mówiła, że gmina więcej dokłada do wsi, niż otrzymuje od mieszkańców w formie podatków. Czuła się dotknięta tym, że mieszkańcy mają do niej pretensje, podczas gdy tyle dobrego zrobiła dla Ponic w czasie swoich rządów. Skarżyła się, że nie zasługuje na słowa, jakie padły w piśmie do niej od Rady Rodziców. Mieszkańcy zarzucili jej w nim, że traktuje wieś po macoszemu i pytali "czy dla Pani Burmistrz ważniejsze jest doposażenie dobrze już wyposażonych i istniejących jednostek strażackich we Rdzawce i Chabówce niż dbanie o bezpieczeństwo, zdrowie i rozwój fizyczny naszych dzieci?”. - Tak jak ja dbam o Ponice, nie dbał przede mną żaden burmistrza - przekonywała.

- Nie chcecie, żeby wasze dzieci uczyły się w takich warunkach? W Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc w Rabce-Zdroju jest 700 m.kw. wolnej powierzchni. Możemy zorganizować transport i wozić tam dzieci - zaproponowała, ale tymi słowami tylko rozsierdziła rodziców.

Bardziej pojednawczy ton próbował wprowadzić wiceburmistrz Robert Wójciak. - Wystarczy trochę dobrej woli z państwa strony. Trzeba znieść, to co jest, to tylko parę miesięcy, a potem będziecie mieć piękny obiekt. Myślę, że emocje znikną w maju - przekonywał.

- Burmistrz przyjechała z konfrontacyjnym nastawieniem. Problem jest, a ona nie widzi w tym żadnej swojej winy, przyjechała za to z pretensjami do nas, że śmieliśmy jej zwrócić uwagę - skarżyli się po spotkaniu rodzice.

Ewa Przybyło zakończyła spotkanie słowami, że czuje się dotknięta wręcz obraźliwymi słowami jakie pod jej adresem i radnego Mieczysława Pukalskiego padły w piśmie. Boli ją niewdzięczność ze strony rodziców. Jak dodała, przekazała dyrektorowi dodatkowe pieniądze na rozwiązanie bieżących problemów w szkole.

r/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 19.12.2017 11:42