Skarga na dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury w Nowym Targu

NOWY TARG. - Niedopuszczalne jest, że dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury mówi co innego, a potem robi co innego. MOK to nie jest prywatny folwark ani dyrektora, ani pani wiceburmistrz. To jest własność mieszkańców i ma służyć mieszkańcom - mówi Andrzej Rajski. Dyrektor placówki Bolesław Bara broni się, że - "został źle zrozumiany".
Przewodniczący Rady Miasta zgłosił radnym problem, jaki zasygnalizowała mu mieszkanka Nowego Targu. Chodzi o wynajem sal w MOK. Jadwiga Nieckarz, reprezentująca Nowotarską Grupę Mieszkańców "Pamięć" od kilku lat organizuje szereg wydarzeń, spotkań i prelekcji. Na zaproszenie NGM "Pamięć" do Miasta przyjeżdżają publicyści, historycy, pisarze i dziennikarze, by brać udział w spotkaniach z zainteresowanymi osobami. To wydarzenia niekomercyjne, nie są sprzedawane bilety.

- Pani Nieckarz ma od niedawna problemy z wynajęciem sali. Wcześniej, za poprzedniej dyrektor MOK nie było takich kłopotów. Bywało, że nie musiała za salę płacić, bo skoro spotkania były organizowane przez nowotarżan i dla nowotarżan - to nie żądano opłaty za salę, tylko ją udostępniano. Teraz zawsze jest proponowana MOK-owi opłata, a i tak dyrektor zgadza się, a potem zmienia zdanie i w efekcie odmawia - stawiając organizatorów w niezręcznej sytuacji - mówi Andrzej Rajski.

Po skardze nowotarżanki, przewodniczący Rady Miasta interweniował u dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury. - Chodziło o wynajem sali widowiskowej lub sali nr 44 na 26 dzień kwietnia. Z grafiku umieszczonego na stronie MOK wynika, że sala jest po południu wolna i nie ma problemu. Ale pani Nieckarz odmówiono wynajęcia sali. Rozmawiałem z dyrektorem Barą i przyznał, że sala jest faktyczne wolna i nie ma problemu z wynajmem. Obiecał mi, że sam powiadomi o tym panią Nieckarz. Nie powiadomił. A gdy zwróciła się ona do MOK kolejny raz, z prośbą o potwierdzenie, usłyszała, że sala nie zostanie jej udostępniona, bo jest jednak zajęta - mówi radny Rajski.

- Liczyłem nie tylko że sprawa jest załatwiona, ale i że zostanę o tym pomyślnym zakończeniu powiadomiony. Gdy się okazało, że jednak tak nie jest, zadzwoniłem kolejny raz do dyrektora Bary, który długo i kwieciście opowiada mi o wszystkim, tylko nie o sprawie. Rozumiem, że pani wiceburmistrz nie lubi pani Nieckarz, ale tu chodzi o mieszkańców Nowego Targu. Niedopuszczalne jest, że dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury mówi co innego, a potem robi co innego. Uzgodniłem z dyrektorem Barą, że sala jest wolna, a potem się dowiaduję, że sali nie można wynająć. MOK to nie jest prywatny folwark ani dyrektora, ani pani wiceburmistrz. To jest własność mieszkańców i ma służyć mieszkańcom - podsumowuje Przewodniczący Rady Miasta.

Uwaga o nielubieniu się Jadwigi Nieckarz z wiceburmistrz Joanną Iskrzyńska-Steg, której podlega Miejski Ośrodek Kultury - dotyczy wydarzeń sprzed dwóch lat. Jadwiga Nieckarz była organizatorką jednego z jubileuszy towarzyszących rocznicy lokacji Miasta, konkretnie 75 rocznicy utworzenia Konfederacji Tatrzańskiej. Jak mówi - mimo wcześniejszych ustaleń w ramach Komitetu Obchodów - główny organizator, czyli Urząd Miasta nie zgodził się zapłacić przedstawionego rachunku za zaproszenia, ulotki, plakaty i banery. NGM Pamięć złożyła skargę na działanie burmistrza, która została odrzucona. W tej sytuacji stowarzyszenia samo zapłaciło za usługi drukarni.

Wydawało się, że sprawa jest zakończona, ale wtedy wiceburmistrz Nowego Targu postanowiła sama sprawdzić zasadność skargi (odrzuconej - przyp. red.) i spór wybuchł na nowo. Panie publicznie oskarżyły się o wzajemne szykany i sprawa trafiła do sądu. Pierwsza rozprawa z powództwa Jadwigi Nieckarz ma się wkrótce odbyć.

To na tej podstawie pojawiają się zarzuty, że utrudnianie życia nowotarżance to przejaw zemsty wiceburmistrz Joanny Iskrzyńskiej-Steg.

Wracając do obecnego sporu - o wyjaśnienie poprosiliśmy dyrektora MOK

- Zawsze pomagamy pani Nieckarz, ale tu nie jesteśmy w stanie teraz pomóc, bo jest dużo wydarzeń. My działamy zgodnie ze statutem i procedurami. Jesteśmy apolityczni i nie włączamy się w żadne spory - zapewnia Bolesław Bara.

Na pytanie czy okłamał przewodniczącego Rady Miasta, odpowiada: - Ja nie powiedziałem panu Rajskiemu, że sala jest wolna. To nieporozumienie. Zostałem źle zrozumiany. Powiedziałem, że "jeśli sala będzie wolna to oczywiście ja udostępnimy, czy wynajmiemy". To było tak, że pan przewodniczący zaprosił mnie do Urzędu Miasta. Stawiłem się na rozmowę. Ja nie mam w głowie terminarza, tym zajmuje się mój kierownik administracyjny. Obiecałem, że sprawdzę, a nie - że dam salę. Pani Nieckarz organizuje dużo wydarzeń i to nas cieszy, ale skoro te dwie sale, którymi dysponujemy są zajęte, to nie "urodzimy" dodatkowej.

s/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 20.04.2018 14:26