Nowy Targ targiem stoi (4): Nie tędy droga (materiał płatny)

Powstanie dwa lata temu naszego jarmarku było skokiem w nową epokę. Czy naprawdę jedyną możliwością wykorzystania tego skoku dla rozwoju miasta jest podnoszenie opłaty targowej?
Ostatnie dwie soboty - pogoda wymarzona, a gości tłumy. Dla nas, kupców, nie zawsze rzesze przemierzające alejki najpiękniejszego w Polsce placu targowego to gwarancja zysku. Doskonale wiemy, że gros naszych gości to typowi, targowi turyści, dla których największą atrakcją jest sam spacer po jarmarku. Dla miasta za to - to promocja idealna. Język polski miesza się ze słowackim i węgierskim, przyjeżdżają Czesi, Austriacy. W czwartki i soboty tu właśnie bije serce Nowego Targu i żal tylko, że jedynie w te dwa dni. Czy nie lepiej - zamiast podnoszenia opłat targowych - pomyśleć o możliwościach wykorzystania tego miejsca na innych płaszczyznach? Ot, choćby kulturalnej.


Komedianci, spektakle, pokazy, korowody, aromatyczna kuchnia, komedia dell’arte - tak jest chociażby podczas krakowskiego Jarmarku Świętojańskiego pod Wawelem. Czy u nas też tak by być nie mogło? A czy z kolei nasza sztandarowa impreza - Jarmark Podhalański, również nie powinna swego miejsca znaleźć właśnie tutaj, gdzie teren dla niej praktycznie nieograniczony, a parkingi przyjąć mogą tysiące samochodów? A może warto by także zastanowić się nad wspólnymi projektami, pozyskiwaniem unijnych pieniędzy na spotkania kultur, tworzenie na przykład - wraz z partnerskimi miastami - szlaku rękodzielnictwa, czy prezentacji kuchni różnych krajów. Może również - po jarmarkach - otwarta scena dla zespołów naszych i naszych sąsiadów - takie połączenie handlu i kultury?

Gdy powstawał nowy jarmark, i potem, gdy zaczął funkcjonować, pomysłów było mnóstwo. Dziś miasto poszło niestety w innym kierunku, koncentrując się na doraźnych finansowych korzyściach i podnoszeniu danin. A zwiększanie podatków to do rozwoju żadna droga.

W 1910 roku - jak przypomniał niedawno tygodnik „Angora” - w rosyjskim Symbirsku (obecny Uljanowsk) opodatkowano wszystkich właścicieli rowerów, płacący otrzymywali specjalne rejestracje. Nowy Targ dumny jest ze swoich ścieżek rowerowych, dlatego - miejmy nadzieję - nikt o podobnej daninie nie pomyśli. Ale przecież podobno dumny jest też z handlu, z którego słynie od nadania mu 672 lata temu przez Kazimierza Wielkiego praw lokacyjnych.

Teraz, dla pokrzepienia nowotarskich serc - tradycyjnie już - kilka kolejnych podatkowych bzdur i ciekawostek ze świata.

W 1705 roku car Piotr I Wielki wsławił się oryginalnym, 100-rublowym podatkiem od… brody, który płacić musieli rosyjscy kupcy, posiadający zarost. Dla pozostałych obywateli - z wyjątkiem duchownych - w ogóle broda była zakazana. Powód? Piotr Wielki był zafascynowany kulturą Francji i Niemiec, gdzie panowała moda na peruki. A że w Rosji królowała wówczas broda, car chciał zakazem jej noszenia zmieniać nawyki swoich podwładnych.

Pomysł angielskich królów to z kolei tzw. podatek od tchórzostwa. Od XII do XIV wieku płacili go rycerze, którzy nie chcieli walczyć w wojennych wyprawach.

Anglia również, tyle że późniejsza, bo XVIII-wieczna wsławiła się też podatkiem od… pudru do peruk. Był tak wysoki, że zaczęła się zmieniać moda.

Kolejny odcinek cyklu „Nowy Targ targiem stoi”, czyli opowieści o historii i współczesności, których głównym celem jest refleksja nad polityką fiskalną, a wspólnym mianownikiem - Nowy Targ - za dwa tygodnie.

Wcześniejsze odcinki znajdziesz tutaj.

Stowarzyszenie Kupieckie „Nowa Targowica”

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 03.05.2018 10:00