Detektyw Krzysztof Rutkowski opowiedział w Zakopanem o dwóch sprawach, w które zaangażował swoje biuro

Przed kamerami i w błysku fleszy, przed budynkiem Sądu Rejonowego w Zakopanem, detektyw Rutkowski przekazał dziennikarzom informacje o dalszych losach sprawy oszustwa i wyłudzenia pieniędzy od właścicielki garbarni w Nowym Targu. Opowiedział też o nowej, dotyczącej zakopiańskiego dewelopera.
W sierpniu detektyw zatrzymał na gorącym uczynku mężczyznę, który - jak poinformował - wyłudzał pieniądze od właścicielki garbarni w Nowym Targu. Dawid B. wziął od kobiety 130 tys. zł, a wcześniej miał wyłudzić od niej 470 tysięcy złotych. Sprawa trafiła na policję, a nadzór nad nią objęła Prokuratura Rejonowa w Nowym Targu, która postawiła 33-letniemu Dawidowi B. z Brzeszcz. zarzut oszustwa. Sprawa, jak podkreślają śledczy, nie jest jednak jednoznaczna.

Rutkowski poinformował, że wobec mężczyzny podejrzanego o oszustwo zostało zastosowane poręczenie majątkowe w wysokości 50 tys. zł, zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej, dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. Jego zdaniem, sankcje te powinny być one bardziej surowe, by Dawid B. nie mógł mataczyć w sprawie.

Detektyw powiedział dziennikarzom, że jego biuro poinformowało dodatkowo administrację skarbową o tym, że Dawid D. nie odprowadził podatku od pieniędzy, które wziął od właścicielki garbarni w Nowym Targu. Dowodem na to, że je przyjął, są potwierdzenia, które każdorazowo miał wystawiać. Dawid B. formalnie miał świadczyć nowotarżance usługi z zakresu bezpieczeństwa publicznego.

Detektyw dodał, że zgaszają się do niego kolejne osoby pokrzywdzone przez Dawida B.

Rutkowski zdradził też, że dochodzą do niego sygnały, że śledczy sprawdzają, czy spektakularne zatrzymanie dokonane przez pracowników jego biura było zgodne z przepisami. - Zatrzymanie było przeprowadzone w należyty sposób i w formie ogólnie przyjętej w naszym kraju - zapewnił.

Drugą sprawę, jaką detektyw Krzysztof Rutkowski poruszył na spotkaniu z dziennikarzami w Zakopanem, dotyczyła wyroku przeciwko jednemu z zakopiańskich deweloperów i biznesmenów. Został on dziś skazany na pół roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata. - Wyrok jest zbyt surowy - ocenił. Biznesmen, jak tłumaczył, bł zastraszany iw sposób "symboliczny" użył piły motorowej, by bronić się przed dawnymi wspólnikami. Sprawa dotyczyła rozliczeń między deweloperami. - Z ofiary stał się oskarżonym. Był nękany, grożono mu, nerwy mu nie wytrzymały i w obronie swojej rodziny użył jako postrachu piły motorowej, za co został skazany - mówił detektyw, ale nie zdradził o kogo chodzi.

r/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 10.10.2018 21:29