Podhale: blisko połowa policjantów na L4. W Nowym Targu nie działa izba zatrzymań

Rośnie liczba policjantów, którzy w związku z ogólnopolskim protestem wzięli zwolnienia lekarskie i nie przyszli do pracy. W Nowym Targu i Zakopanem w pracy nie ma ok. 40% funkcjonariuszy. Pojawiają się pierwsze problemy. Wydłuża się czas oczekiwania na przyjazd policjantów do interwencji, wypadków drogowych, stłuczek czy interwencji domowych.
W związku z brakiem obsady została np. zamknięta izba zatrzymań w Nowym Targu. Pijani kierowcy do wytrzeźwienia, zatrzymani za kradzież czy podejrzani o różnego rodzaju przestępstwa, przewożeni są do Zakopanego, Myślenic czy nawet Krakowa i tam przez 24 lub 48 godzin oczekują na postawienie zarzutów.

Oficerowie dyżurni, którzy przyjmują zgłoszenia, gdy dzwonimy na policję z prośbą o interwencję, mają polecenie filtrować zgłoszenia. W praktyce oznacza to, że wysyłają patrole tylko tam, gdzie jest to konieczne. Raczej nie ma co liczyć na policję w przypadku sporów sąsiedzkich czy nieprawidłowo zaparkowanych samochodów. A w przypadku drobnych zdarzeń np. stłuczek na parkingu, na radiowóz trzeba będzie długo poczekać. - Generalnie należy liczyć się z tym, że czas przybycia jest dłuższy niż zwykle - mówi mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.

Na półkę zostały odłożone sprawy administracyjne czy procesowe, bo policjanci pracujący za biurkami, zostali wysłani w teren. Funkcjonariusze wrócą do nich, gdy sytuacja się uspokoi.

O co chodzi w proteście? Policjanci walczą m.in. o lepsze zarobki, przywrócenie dawnych uprawnień emerytalnych, które pozwalały odejść ze służby po 15 latach pracy, czy waloryzację pensji. Protestują również przeciwko pogarszającej się sytuacji.

r/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 08.11.2018 11:58