Prezes Jurzec: "Hokej to jedno z niewielu narzędzi, jakim Miasto dysponuje, by się promować"

NOWY TARG. Kilka godzin poniedziałkowej sesji zajął temat hokeja. Radni wysłuchali sprawozdań złożonych przez prezesa Klubu Hokejowego Podhale Nowy Targ oraz prezesa Miejskiego Młodzieżowego Klubu Sportowego za sezon 2018/2019. Prezesów wspierali rzecznicy, a burmistrz prosił, by radni zaczęli "z podobną troską podchodzić do kwestii pozyskiwania dochodów do budżetu miasta".
Marcin Jurzec rozpoczął swoją wypowiedź od omówienia kosztów utrzymania drużyny i trudności w pozyskaniu sponsora tytularnego. - Ogólnie należy jednak pozytywnie ocenić osiągnięcia klubu - zauważył prezes klubu hokejowego. Mówiąc o corocznych dotacjach udzielanych z kasy miejskiej podkreślił, iż klub "solidnie pracuje na promocje Miasta, dlatego liczy na zwiększenie kwoty tej dotacji".

Było to nawiązanie do pisma jakie przed miesiącem wpłynęło do Urzędu Miasta. Pod apelem do władz samorządowych o przekazanie na rzecz nowotarskiego hokeja miliona złotych - podpisało się 10 radnych. W odpowiedzi burmistrza Grzegorz Watycha odparł, że temat "podejmie", gdy władze spółki KH Podhale przedstawią szczegółowe sprawozdanie finansowe ze swojej działalności.

Mnogość kwot

Zestawienie kosztów jakie klub przedstawił radnym raczej szczegółowym nie jest. Na pojedynczej kartce papieru napisano, iż zobowiązania KH do końca 30 maja br. opiewają na kwotę 475 tysięcy zł brutto. Poniżej znajduje się kilka pozycji - komu i za co klub jest winien. I tak: wypłaty dla zawodników i sztabu 114 tys, premie i punkty 20,5 tys, podatki 209 tysięcy, transport 15 200 zł, sprzęt 45 tysięcy, ochrona ok, 5 tysięcy zł, MMKS 22 tysiące, szpital 5 tys., ubezpieczenie 10 tysięcy, towary 5 tysięcy, mieszkania 25 tysięcy, inne - 20 tysięcy. Sumując te pozycje otrzymamy jednak 495 tysięcy, czyli o 20 tysięcy więcej niż wyliczono jako "sumę". A to nie jedyna niejasność.

Zawiłości wyliczeń i tłumaczeń próbowali rozwikłać radni zadając pytania o poszczególne pozycje, ale wtedy pojawiały się kolejne kwoty, "które należy dodać do sumy zobowiązań".

Klub - ambasadorem Miasta

Padały za to argumenty dotyczące niewymiernej strony istnienia w Nowym Targu klubu-legendy. Mówiono o tym, że nie wolno dopuścić do tego, by zaprzepaścić potencjał jakim jest klub, o wartości tradycji, rozpoznawalnej marce. - Nie wolno tego zaprzepaścić, zaniedbać, doprowadzić do tego, by hokej przez niedofinansowanie upadł - mówił prezes Jurzec, apelując jednocześnie do kibiców o wsparcie. Mówił o potrzebie finansowania I drużyny, jako "inwestycji miejskiej, będącej promocją miasta na arenie krajowej i międzynarodowej". - Ta inwestycja się opłaci, jestem o tym przekonany. Hokej to jedno z niewielu narzędzi, jakim Miasto dysponuje, by się promować. A to z kolei pozwoli nam wrócić do funkcji ambasadora Miasta Nowy Targ - podsumował swoje wystąpienie.

Prezesa wspierał Jerzy Pohrebny. Rzecznik klubu przypomniał o meczu jaki Szarotki rozegrały z GKS Tychy. Spotkanie było niesamowite, a dodatkowo był to najdłuższy mecz w powojennej historii hokeja na lodzie. - To ogromne osiągniecie marketingowe, mecz na miarę medalu, bo o tym pojedynku będzie się jeszcze długo mówić - przekonywał. Jak dodał - "to było 5 godzin transmisji na żywo z Nowego Targu", czyli niezwykły prezent od losu, bowiem klubu nie byłoby na taką promocję stać.

Pozytywni "szaleńcy"

Zdaniem Jerzego Pohrebnego sytuacja klubu jest opisywana w mediach w sposób "mocno przesadzony". - Klub nadal osiąga sukcesy i istnieje. Osoby, które z nami współpracują są na wskroś "szalone". Trzeba mieć świadomość ogromnych trudności jakie towarzyszą prowadzeniu klubu - skwitował.

Nie ustrzegł się jednak przed pokusą małej złośliwości pod adresem władz miasta mówiąc, że o Muzeum Drukarstwa, na które wydano niemałe pieniądze niewiele słyszał, za to o klubie sportowym słyszy się wiele. - Pojawiło się ostatnio pytanie"dać milion na hokej czy nie dać". To jest źle postawione pytanie. Powinno ono brzmieć: "czy dać milion na promocję Miasta"- mówił Jerzy Pohrebny.

Radny Grzegorz Luberda chciał usłyszeć jakie było zadłużenie klubu, gdy nowy prezes objął zarząd. Padły kwoty, z których wynikało, iż zadłużenie KH Podhale wciąż rośnie. - Nie uważa pan, że przy takim zadłużeniu i takiej polityce prowadzenia klubu nie będzie trzeba za dwa-trzy lata klubu po prostu zlikwidować? - dopytywał przewodniczący Rady Miasta prezesa Jurzca.

- Nie możemy do tego dopuścić. Mamy zobowiązania, ale one maleją. Pokazujemy nasze zobowiązania, bo chcemy wam przedstawić "kawę na ławę", żebyście wiedzieli jak sytuacja wyglądała wrześniu i jak wygląda teraz - przekonywał prezes kubu. - Zadłużenie już się zmniejszyło. Będzie ono w wysokości jednej trzeciej w stosunku do tego jakie jest teraz, bo czekamy na wpłatę od sponsora. My z tymi zadłużeniami sobie poradzimy sami. To nic nowego, taka sytuacja jest w polskim sporcie, że cały czas tych środków do egzystowania brakuje - przekonywał prezes.

Brak jest sponsora

Radny Lesław Mikołajski przywoła przykład Wisły Kraków, gdzie kibice sami spłacili zobowiązania Białej Gwiazdy. - Gdzieś musimy znaleźć jakieś finansowania. Nie wiemy jak, ale szukamy. Znalezienie głównego sponsora jest bardzo trudne, ale przyszedł nam pomysł do głowy, by powielić pomysł Wisły Kraków i chcemy to zrobić - przyznał. - Kilkanaście tysięcy osób, kibiców - pomnożone przez klika złotych przyniesie nam wymierne korzyści - tłumaczył prezes.

Marek Mozdyniewicz nie był przekonany. - Jaki jest model prowadzenia klubu? Zadłużenie wciąż wzrasta, wydawane są pieniądze, których klub nie ma. Doszliście moim zdaniem do ściany. Powinniście się zreorganizować. Robić coś więcej, niż wyciąganie rąk do radnych i burmistrza po pieniądze. Bo innego waszego pomysłu nie widzę. A bez solidnego sponsora drużyna nie da sobie rady - mówił radny.

- My tego sponsora poszukujemy od lat. Jest bardzo ciężko, ale to nie jest tak, że tylko siedzimy i wyciągamy ręce po pieniądze - protestował prezes Jurzec.

- Pieniądze z miasta to także stabilność. To gwarancja spokoju i pewności także dla innych sponsorów - podkreślał dodatkowy argument jakim jest wsparcie od samorządu Jerzy Pohrebny.

Przewodnicząca miejskiej Komisji Sportu Katarzyna Wójcik poprosiła prezesa klubu o podanie danych dotyczących wielkości kwot pochodzących ze sprzedaży biletów, umów ze sponsorami oraz kwot wydatków związanych z prowadzeniem klubu. - Musimy mieć przejrzystą sytuację, by móc podjąć decyzję o przyznaniu klubowi dotacji - wyjaśniła radna.

Prezes odparł, że nie umiał podać kwot, ale obiecał, że przygotuje takie dane.

"Chcemy tego hokeja, czy nie chcemy"

Paweł Liszka przypomniał, że wkład sponsorski Miasta to też udostępnianie klubowi lodu po preferencyjnych cenach i inne ulgi.

- To chcemy tego hokeja w Nowym Tagu, czy nie chcemy? - zapytał Marek Fryźlewicz. - Ciesze się, że jestem w tej grupie radnych, która złożyła apel do burmistrza (o dodatkowy milion dla klubu - przyp. red.). Dziesięciu radnych prawie połowa Rady. Nikt nas nie inspirował, po prostu sami się zebraliśmy - przekonywał radny Fryźlewicz.

Głos zabrała także Agata Michalska, była prezes kubu hokejowego. - To o czym mówi prezes absolutnie mnie nie zaskakuje. Raporty z działalności spółki przedstawiane są burmistrzowi co roku, bez tego dokumentu nie dostalibyśmy żadnej dotacji. Spółka powstała 3 lata temu. W 2016 roku zadłużenie było zerowe, w 2017 wyniosło 2 tysiące, w 2018 - 200 tysięcy złotych, ale ta strata też jest do wyjaśnienia. Od lat klub nie ma generalnego sponsora. Ostatnim był Wiesław Wojas. Sponsor główny to trudna sprawa. Teraz klub znajduje się w okresie newralgicznym - to jest przełom sezonu. Pojawiły się okoliczności, których prezes nie jest w stanie przewidzieć. By grać na pewnym poziomie klubowi potrzebny jest budżet minimalny od 2,5 do 2,7 miliona zł. To się sprawdziło. Przy takim budżecie graliśmy o najwyższe trofea. I opłacało się to miastu i klubowi. Przy kwocie 2,7 mln wkład Miasta sięgał 20 procent plus preferencyjne stawki za lód - wyliczała.

"Tak łatwej decyzji burmistrz jeszcze nie miał"

- Dlatego trzeba wspierać hokej, Powinniśmy to robić, bo to jest nasza tradycja. 86 lat ludzie na to pracowali i naszym obowiązkiem jest dbać o tę tradycję. Jesteśmy jako miasto rozpoznawalni w Polsce właśnie z tego hokeja i daliśmy temu wyraz wprowadzając do Strategi Rozwoju Miasta zapis o imprezach o znaczeniu krajowym i międzynarodowym. Dotacja z budżetu miasta daje też bezpieczeństwo sponsorom i partnerom i zawodnikom. Wszystkim. Bo wiedząc, że samorząd jest jednym z partnerów - inni mają do nas większe zaufanie. To dlatego wartość tych środków jest tak duża. Bo to nie tylko pieniądze, ale i wyraz zaangażowania władz. Wartość medialna nazwy "Nowy Targ" zwróciła się dziesięciokrotnie. Wkład 500 tysięcy złotych wynosi teraz 5 milionów. Ja przez cały czas trwania mojej prezesury - współpracę z burmistrzem podsumowałabym jako bardzo dobrą. Burmistrz podpowiadał, zachęcał do rozmów z radnymi, by ich przekonywać na argumenty i my staraliśmy się to robić. I przynosiło to efekty. Dlatego jestem zaskoczona, że wychodzi inicjatywa od grupy radnych - jak się określa "opozycyjnych" - którzy się podpisują pod tym, składają pismo na ręce burmistrz, że wystarczy do tego dołączyć radnych ze swojego ugrupowania i mamy "zielone światło", a pan burmistrz ma sto procent poparcia na działania związane z hokejem... takiej łatwej decyzji jeszcze chyba burmistrz nie miał nigdy... Chciałam podkreślić, zę ten apel to nie była moja inicjatywa. To wyszło do radnego Fryźlewicza, Swałtka i dlatego ta inicjatywa ma dla mnie taką moc - podsumowała radna Michalska.

Burmistrz Nowego Targu krótko przypomniał krótko historię stworzenia się KH Podhale, co było wymogiem nałożonym przez PZH. - Klub Sportowy powstał, a zadłużenie zostało w stowarzyszeniu. Spółka działa dopiero trzeci rok, prowadzi działalność, może się zbilansować. Miasto nie powinno być wiodącym sponsorem, bo to jest sport zawodowy. Powinien finansowanie przejąć biznes, ale przedsiębiorcy nie garną się by sponsorować ten sport - mówił Grzegorz Watycha. Jak dodał - od kiedy Wiesław Wojas się pożegnał z klubem, klub nie może "wyjść na prostą".

Burmistrz chce czuć, że ma oparcie w Radzie Miasta

Zwracając się bo byłego burmistrza, a obecnie radnego Marka Fryźlewicza, Grzegorz Watycha dodał: - Słowa pan brzmią niewiarygodnie, bo pan Wojas sam mówi, że nie miał wsparcia ze strony Miasta nawet rzędu 200 tys zł. My teraz przelewamy po 260 tysięcy. Potrzebna jest rozmowa o przyszłości klubu. Samo "pospolite ruszenie" jak w krakowskiej "gwieździe" nie daje rękojmi na dalsze działania. Klub nie ma sponsora generalnego, za to został uwikłany w politykę - co trzeba sobie jasno powiedzieć, żeby dotknąć sedna sprawy. 10 radnych podpisuje się pod pismem i oczekuje działania. A czy ktoś z was poparł mój projekt za opłatą targową, co jest potrzebne żeby ten milion zarobić i znaleźć w budżecie? Nie. Wtedy nie ma poparcie, wtedy jestem sam i to ja jestem ten zły. Dlaczego pani radna Michalska przywołuje nagle Strategię Rozwoju, a przy głosowaniu nad nią - wstrzymywała się od głosu? Ile było głosowań w stosunku 12 do 9? Sami się wpisujecie w tak zwaną "opozycję". Ratujmy razem ten klub, ale i wspierajmy razem inne działania, które służą temu miastu. Prosiłbym, żeby państwo z taką samą troską podchodzili do kwestii pozyskiwania dochodów do budżetu miasta - podsumował Grzegorz Watycha.

Sprawozdanie MMKS Podhale Nowy Targ za sezon 2018/2019, które przedstawił prezes Zdzisław Zaremba nie wywołało już takich emocji, chociaż i to stowarzyszenie boryka się z problemami finansowymi. Zadłużenie sięga kilkunastu tysięcy złotych. Zaiskrzyło jednak ponownie, gdy padło pytanie o to skąd się wziął dług MMKS wobec Miejskiego Centrum Sportu i Rekreacji. Odpowiedź, że jest to kwota którą zalega miejskiemu zakładowi KH Podhale za lód i opłaty za użytkowane pomieszczenia, ale które to zobowiązanie spłaca MMKS - ponownie poruszyło radnych.

s/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 18.06.2019 19:21