Kierowcy zatrzymani przez policję twierdzą, że nie jechali autem pijani. "Jechaliśmy zygzakiem, bo były dziury"

1 października nowotarska policja podała, że dzięki turyście wracającemu z wypoczynku, udało się zatrzymać w Jabłonce dwóch pijanych kierowców. Ale kierowcy, posądzani o jazdę samochodem pod wpływem alkoholu, twierdzą, że doszło do pomyłki, a policja zachowała się wobec nich wyjątkowo agresywnie.
Równo trzy tygodnie temu Komenda Powiatowa Policji w Nowym Targu poinformowała, że turystę wracającego z wypoczynku swoim samochodem, zaniepokoiło zachowanie kierowcy opla, który jechał drogą „wężykiem” i co chwilę zjeżdżał na pobocze. Turysta podejrzewając, że kierowca jest nietrzeźwy, powiadomił policję. W pewnym momencie samochód skręcił w boczną drogę, a kierowca z pasażerem zamienili się miejscami, po czym pojechali kilka ulic dalej. Tam zatrzymali auto, wysiedli i rozeszli się do swoich domów.

Niedługo potem na miejsce przyjechali policjanci z Komisariatu Policji w Jabłonce. Zastali obu kierowców w domach - byli nietrzeźwi. Badanie na komisariacie wykazało, że 43-latek, który zdaniem policji kierował samochodem, jako pierwszy, miał 2 promile alkoholu, a jego 49-letni zmiennik - blisko 1,8 promila. Starszy z nich posiadał zakaz prowadzenia pojazdów.

W tym miejscu kończy się wersja policji, a zaczyna wersja obu zatrzymanych braci. Jeden z nich skontaktował się z redakcją Podhale24.pl i twierdzi, że doszło do pomyłki. Owszem, przyznaje, jechał z bratem samochodem, wracali wtedy z pracy, ale byli trzeźwi. - Jechaliśmy przez Piekielnik zygzakiem, to prawda, ale tam są takie dziury w drodze, że inaczej się nie da. Może dla kogoś z boku wyglądało to tak, jakby ktoś jechał samochodem pijany, ale my byliśmy trzeźwi - relacjonuje i opowiada, co działo się dalej. - Zajechaliśmy do domu, do Jabłonki, a potem usiedliśmy i napiliśmy się z bratem wódki. Byliśmy po pracy, w domu, mamy do tego prawo.

Nasz rozmówca zauważa, że policja nie zatrzymała ich na drodze, czyli na gorącym uczynku, ale dopiero po jakimś czasie zajechała na podwórko. - Wyprowadzili mnie z domu w pantoflach, jak bandytę i zabrali na komisariat. Byłem oszołomiony. Brata również - relacjonuje. - Policjant jak wchodził, to pchnął żonę, wszystko działo się na oczach dzieci. Powiedzieli nam, że rzekomo ktoś jechał za nami i twierdzi, że byliśmy nietrzeźwi. Nie stawialiśmy oporu, a policja zachowała się wobec nas agresywnie.

O ustosunkowanie się do skargi zwróciliśmy się do nowotarskiej policji. Zapytaliśmy, na jakiej podstawie policja zatrzymała obu kierowców, dlaczego zostali wyprowadzeni w kajdankach na oczach rodziny w sytuacji gdy - jak mówią - nie stawiali oporu, czy postawiono im zarzuty i czy policja bierze pod uwagę możliwość, że doszło do pomyłki.

Rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Nowym Targu mł. asp. Dorota Garbacz mówi, że w tej sprawie zostało wszczęte dochodzenie, ale szczegółów nie ujawnia. - Na danym etapie wykonywane są czynności procesowe i dla dobra prowadzonego postępowania, nie będziemy udzielać dodatkowych informacji - mówi. - Jeżeli występują zastrzeżenia w stosunku do postępowania policjantów dotyczące ewentualnego przekroczenia przez nich uprawnień, informację w tej sprawie można przekazać do prokuratury, jako organu właściwego do prowadzenia postępowań przeciwko funkcjonariuszom policji.

Od sprawy minęły trzy tygodnie. Bracia z Jabłonki, jak mówią, do dziś nie zostali wezwani na policję, ani nie postawiono im żadnych zarzutów. Czekają na dalsze decyzje policji. Gdy zapadną, wrócimy do tematu.

r/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 21.10.2019 15:00