Od "macie dużo dobrych pomysłów", poprzez "burmistrz na ołtarze", po "Jabcoń pije kawę"

NOWY TARG. Gośćmi na sesji były przedstawicielki Nowotarskiego Alarmu Smogowego. Głos zabrał także nowotarżanin, który ostro skrytykował - jego zdaniem - niemrawe działania władz Miasta w zakresie starań o poprawę jakości powietrza. To wystąpienie mocno poirytowało naczelnika wydziału ochrony środowiska.
Jak już pisaliśmy, kwestia fatalnej jakości powietrza zdominowała poniedziałkową sesję Rady Miasta. Obszerne raporty związane z realizacją programu ochrony powietrza przedstawił nie tylko burmistrz, naczelnik wydziału ochrony środowiska i szef grupy, która opracowała Program Ochrony Środowiska dla Gminy Miasto Nowy Targ na lata 2017-2020, ale także przedstawiciele Nowotarskiego Alarmu Smogowego, zapisany do głosu mieszkaniec Miasta i sami radni.

"Pracujmy razem"

Dr Lidia Kołodziej i Magdalena Cygan nie po raz pierwszy pojawiły się na spotkaniu z radnymi. - Przykro mi, że ta dyskusja spowodowana została niechlubnym rankingiem, który sprowadził do Nowego Targu telewizje, ale trzeba działać - przekonywała przedstawicielka Nowotarskiego Alarmu Smogowego.

Panie przedstawiając mapy "liderów smogowych" w kraju, komentowały zajmowane przez Nowy Targ miejsca w pierwszej "piątce". Jeden z wykresów pokazywał, że przez ponad 100 dni w roku nie powinno się w ogóle oddychać powietrzem w Nowym Targu. Chwaleni byli uczniowie Zespołu Szkół nr 1 za zaangażowanie, pomysłowość i dynamiczne działanie.

- Może to najwyższy czas, żeby Nowy Targ wprowadził zakaz palenia węglem - zaapelowały. - Mamy swoje 5 minut, bo głośno jest o Nowym Targu. Wykorzystajmy te 5 minut, żeby z tego niechlubnego rankingu wyjść, żeby to odwrócić i pokazać, że coś jest robione. Bardzo duże znaczenie ma edukacja - mówiła Magdalena Cygan.

W tym roku ponownie na płycie Rynku stanie mobilne lodowisko. Aktywistki pochwaliły ten pomysł mówiąc, że to spora atrakcja w centrum. - Sama mam dziecko i je tam prowadzę. Ale apeluję, by zamykać lodowisko w te dni, kiedy normy zanieczyszczenia powietrza są przekroczone. Żeby pokazywać ludziom "dbamy o was, ale zapraszamy w inny dzień, kiedy powietrze będzie czystsze" - proponowała dr Kołodziej.

Z zadowoleniem przyjęły wprowadzony przez Urząd Miasta system powiadamiania sms-owego o stanie jakości powietrza, prosząc jednocześnie, by burmistrz wysłał listy do wszystkich mieszkańców z przypomnieniem, iż zbliża się prosimy termin wprowadzenia uchwały antysmogowej.

- Cieszy nas, że macie państwo tak dużo dobrych pomysłów, ale niepokoi, że bywa takie przerzucanie się "myśmy zrobili to, a my - tamto". Zróbmy to razem. Pracujmy razem, bo jak nas będzie więcej, to osiągniemy cel. Nie można powiedzieć, że "smog był, jest i będzie". To jakbym ja powiedziała swoim pacjentom, że "rak był, jest i będzie". Trzeba działać - podsumowała Lidia Kołodziej, nawiązując do słów jednej z nowotarskich radnych wypowiedzianych na sesji w grudniu ub. roku.

"Żądam jako obywatel..."

Do głosu na sesji zapisał się Marek Domański. Nowotarżanin swoje wystąpienie zaczął od słów: "Chciałem dołączyć do chóru troski o nasze powietrze".

- Oddycham tym samym powietrzem co pan burmistrz i ten pan... Uważam, że to jest po prostu skandal, muszę zacząć działać, coś powiedzieć, zrobić - by zwrócić uwagę na problem. Mój ojciec był lekarzem, był związany z tym miastem i ja jestem związany, Kocham to miasto i ludzi. Ale powietrze jest tu tak fatalne, że mam dylemat: wyjechać, czy zostać. Bo tu nie ma czym oddychać. Mam kilka pomysłów: podoba mi się, że nie wolno palic węglem ani drewnem w Krakowie - dlaczego my nie możemy tego zrobić? Panie burmistrzu, radni - nie macie siły prawnej, by to zrobić? Kraków dał przykład że się da. Dlaczego my nie? - pytał.

Inne jego propozycje to podłączenie całego miasta do sieci gazowej oraz wykorzystanie geotermii. - Wiem, że pan burmistrz pracuje w tej dziedzinie, ale jest pytanie, czy to będzie opłacalne i kiedy zostanie zrealizowane. - Tłumaczenie, że nie mam pieniędzy mnie nie interesuje. Najważniejsze jest to, żeby coś zrobić. Zaufałem panu i na pana głosowałem, ale z tego co słyszę - jest dużo mówienia, tłumaczenia i wymówek, a nie ma konkretnego działania. Musi być jakieś wyjście, bo to kwestia być, albo nie być. Ludzie zaczną chorować. Trzeba podjąć radykalne działania, przestać planować i zacząć działać. Nas, obywateli interesuje to, żeby smogu nie było i to jest praca burmistrza, by realizować naszą wolę. Nie jestem sam, dużo ludzi mnie popiera. Oni nie chcieli przyjść na sesje, bo mają swoje interesy, bo ją się władzy. Ja się nie boję. Mówię, co czuję. Rolą burmistrza jest słuchać ludzi i im służyć. Odpowiedzmy sobie sami na pytanie, czy pan burmistrz nas słucha i czy wykonuje naszą wolę - mówił Marek Domański.

Jak dodał, "wymiana 105 pieców w 4 lata to jest kpina, trzeba ustalić termin dwóch, trzech lub pięciu lat i stare piece muszą zniknąć". - Nałożona na Miasto kara przez urząd ochrony środowiska to dowód, że inni się o nas troszczą. Trzeba podnieść rumor, żeby władze Miasta coś zrobiły. Żądam jako obywatel - bo płacę podatki i mam prawo żądać - byście uwzględnili wolę moją i społeczeństwa, bo wszyscy oddychają tym samym powietrzem. To ma być priorytet. Skoro nie ma pieniędzy na rozwiązanie problemu, to czy nie lepiej by było zrezygnować z przyjemności takich jak lodowisko, czy koncerty i przeznaczyć te pieniądze na walkę ze smogiem? Co jest ważniejsze - przyjemności, czy życie? Jak pan zlikwiduje kwestie smogu to pójdzie pan na ołtarze. Niech się pan nie boi, ludzie to docenią. Co jest ważniejsze - oświetlenie, nowa ulica? Ważniejsze jest powietrze. Trzeba sobie zdać sprawę z priorytetów. Trzeba zacząć konkretnie działać. Rozmawiałem ze znajomymi i oni mówią, że jeśli się sytuacja nie zmieni, to trzeba działać: zwołać media, zorganizować strajk, okupację... może to i śmieszne, ale ludzie żądają zwrócenia na siebie uwagi - podsumował nowotarżanin.

Jak słyszę, że Jabcoń pije kawę"...

Jego wystąpienie mocno poirytowało naczelnika wydziału ochrony środowiska nowotarskiego Urzędu Miasta. - Muszę zareagować, kiedy z mównicy padają słowa nieprawdy - wyjaśnił Dariusz Jabcoń. Potem przypomniał, że monitoring w Nowym Targu oparty jest tylko na jednym punkcie pomiarowym. - Wystąpiliśmy o kilkanaście nowych i będziemy się starać z innych programów o ich sfinansowanie. Może uda się nam to zrealizować, żeby wreszcie powiedzieć prawdę - jak w tym mieście jest. Informowanie mieszkańców, to podstawa. Co należy zrobić, jakie środki ostrożności podejmować. To wszystko jest na naszej stronie internetowej, w szkołach i na tablicach informacyjnych. Tam pokazujemy jaki jest stan powietrza - mówił naczelnik.

- Ten pan już poszedł, a szkoda bo nie usłyszy odpowiedzi na swoje pytania. Był czas, że my byliśmy lepsi, niż WIOŚ w sprawdzaniu i realizacji zadań, bo WIOŚ nie miał takich możliwości. W latach 2017-2018 w sumie na program ochrony środowiska przeznaczono kwotę blisko 3 mln zł ze środków budżetu miasta. Za czasów burmistrza Marka Fryźlewicza wymieniliśmy 130 kotłów. I teraz znowu je musimy wymieniać, bo się parametry zmieniły. Dziwię się, że wtedy dopuszczano piece na ekogroszek - ale takie były przepisy i myśmy musieli dofinansowywać te piece na ekogroszek, a teraz trzeba je wymieniać - tłumaczył naczelnik.

Zapowiedział też "naloty" połączone z pobieraniem próbek z palenisk.

Swoje wystąpienie uzupełnił o przypomnienie nagród i pochwał, jakie samorząd zebrał w ostatnich latach za działanie pro-ekologiczne. - Dlatego jak słyszę, że u nas nic się nie robi, że ten Jabcoń tylko pije kawe z pracownikami to.... - podsumował poirytowany.

Potrzeba cierpliwości

Podczas tej sesji zaprezentowany został również raport za lata 2017-2018 z wykonania Programu Ochrony Środowiska dla Gminy Miasto Nowy Targ na lata 2017-2020, z perspektywą na kolejnych 8 lat.

Dokument omówił Konrad Turzański, który kierował zespołem przygotowującym dokument. Były wojewódzki inspektor ochrony środowiska rzeczowo, ale bardzo życzliwie mówił o problemach Nowego Targu. Po przeanalizowaniu tego, jak przez ostatnie dwa lata POŚ był realizowany (analiza dotyczyła jakości wód powierzchniowych i podziemnych; stopnia zwodociągowania i skanalizowania gminy; stanu powietrza; gospodarki odpadami; pozyskiwania surowców wtórnych; zagrożenia hałasem - tu jest równie zła sytuacja, jak w kwestii zanieczyszczenia powietrza; nasadzania drzew; edukacji ekologicznej; środków finansowych na realizacje programu z budżetu miasta) - podsumował: - Kluczowe założenia dla gminy zostały wykonane i są realizowane. W okresie najbliższych lat trzeba kontynuować kroki, w wyniku których należy spodziewać się poprawy jakości środowiska. Ale tu potrzebna jest cierpliwość. Jak zamkniemy jeden kanał nieczystości wpływających do rzeki to po kilku dniach zobaczymy różnice. W przypadku powietrza - czekanie na efekty jest znacznie dłuższe - wyjaśniał.

Poradził władzom Miasta by postarały się o inne stacje monitorowania jakości powietrza, bowiem ta która jest - ustawiona została obok parkingu. - Smog to samochody. Dziś jeden kopciuch-samochód, to jak sto, albo i więcej kopciuchów piecowych. Nie zdajecie sobie sprawy ile zanieczyszczeń wprowadzają samochody. W zimie, zanim się silnik rozgrzeje pojazd wyrzuca z siebie ogromne ilości zanieczyszczeń. Potem te auta odjeżdżają, a w tym miejscu gdzie jest staja pozostają te zanieczyszczenia - przekonywał.

Przypomniano, że jako były wojewódzki inspektor ochrony środowiska uruchomił pierwszy monitoring powietrza. - To było w Krakowie - przyznał dr Turzański. - Wtedy mówiono, że smog to sprawa Krakowa, bo oni go mają. Nie mieli. Bo nie mieli monitoringu - dodał z uśmiechem.

I potrzeba "głosu rozsądku"

- Pan doktor związany jest z naszym miastem od ponad 25 lat - dodał Marek Fryźlewicz. - Gdy był inspektorem ochrony środowiska, to pomagał naszemu miastu. W 1994 roku pomógł nam uniknąć zapłacenia kary w wysokości 100 mln złotych za składowisko odpadów. Wtedy budżet miasta był na poziomie ok. 40 mln. Nowy Targ miał wtedy swojego posła i on w głównym wydaniu wiadomości w telewizji mówił, że "Nowy Targ bankrutuje". Wtedy zaczęła się "polka". Udało się nam wyjść z tej sytuacji. Nie powiem jak, bo to tajemnica. Pan inspektor musiał nam karę podpisać, ale równocześnie podpowiedział, jak uniknąć płacenia - wspominał były burmistrz.

- Uważam, że ta współpraca z nim powinna być ściślejsza, zwłaszcza, że przemawia on głosem rozsądku, a czasami tego rozsądku jak widzimy, brakuje - dodał radny Fryźlewicz.

Emocje studził też nowy radny, dziś zaprzysiężony. - Nie chodzi o to, byśmy się na siebie złościli. Widać, że tu nerwy się pojawiają, że wywiera się na niektórych presję, zarzuca że się nic nie robi. Trzeba się spotkać w połowie drogi. Ta strona, która mocniej tu dziś wystąpiła powinna więcej zrobić, rozmawiać, tłumaczyć, a nie złościć się - tonował Artur Kret.

not. SPalka

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 18.11.2019 23:04