Dialogów z władzą za pośrednictwem tablic - ciąg dalszy. Tym razem przed dworcem PKP

NOWY TARG. Oklejony samochód postawiony przed budynkiem Urzędu Miasta, tablice z apelami na zbiegu ulic św. Anny i Grel - już były. Dziś samochód z transparentami stanął centralnie przed dworcem kolejowym.
To o tyle kłopotliwe, że przed południem w tym miejscu gościć ma m. in. minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, który w towarzystwie parlamentarzystów i władz PKP ma uczestniczyć na zaproszenie burmistrza Nowego Targu w oficjalnym otwarciu dworca kolejowego.

Państwo Lejowie oskarżają władze miasta o brak zdecydowanych działań przy przebudowie skrzyżowania ulic Grel i Św. Anny. Mający tam dom i sklep pp. Lejowie chcą odszkodowania w wysokości 6 mln zł, bowiem ich zdaniem poszerzenie łuku drogi odbędzie się kosztem parkingu przed sklepem. Zaproponowali albo wykup domu, albo likwidacje sklepu w zamian za działkę przy ul. Targowej.

Właścicieli nieruchomości nie przekonują zapewnienia, że ich działalność gospodarcza nie ucierpi na przebudowie. Wysłali skargi na postępowanie burmistrza i sposób rozwiązania problemu - między innym do premiera i do Ministerstwa Infrastruktury. Oba organy odesłały pisma na Nowego Targu ze wskazaniem, że to samorząd ma udzielić odpowiedzi państwu Lejom na ich zarzuty. W odpowiedzi przesłanej do Estery Leji, przewodniczący Rady Miasta Grzegorz Luberda napisał, że "w chwili obecnej Urząd Miasta nie prowadzi żadnego postępowania w sprawie przebudowy skrzyżowania, które by naruszało własność państwa Lejów" i że obecnie samorząd "oczekuje na opracowanie analizy przez Powiatowy Zarząd Dróg, mającego na celu kompleksowe uspokojenie ruchu i poprawę bezpieczeństwa na ul. Św. Anny, obejmujące również to skrzyżowanie."

Powiat i Miasto nie zdołały dojść do porozumienia w sprawie modernizacji tego miejsca. Obie strony wskazują na siebie, jako na winnych tego stanu rzeczy.

Oklejony samochód stanął dziś przed dworcem kolejowym o 5 rano. Czyli przed tym, gdy zaczęto przygotowywać ten rejon na przyjazd ministra i parlamentarzystów. Na miejscu pojawiła się także Policja, ale uznano, że "nie ma podstaw do interwencji".

s/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 08.07.2020 09:26