Sanepid ledwo wyrabia, ludzie się skarżą

Wraz ze stwierdzaniem coraz większej liczby zarażonych COVID 19 pojawiają się zarzuty co do sprawności działań inspekcji sanitarnej w Zakopanem. Mieszkańców oburza szczególnie długie oczekiwanie na wykonanie testów. A dodzwonienie się do Sanepidu graniczy wręcz z cudem.
Beata Trojańska, dyrektor Państwowej Powiatowej Inspekcji Sanitarnej w Zakopanem zapewnia, że jej pracownicy dwoją i troją, żeby sprostać oczekiwaniom rosnącej z dnia dzień liczbie osób, które oczekują pomocy po wybuchu ogniska pandemii na terenie powiatu tatrzańskiego.

Do naszej redakcji zadzwonił jeden z czytelników, który nie może się doczekać testów. Szczególnie, że miał kontakt z jednym z zarażonych pracowników Polskich Kolei Linowych na Kasprowym Wierchu.

- W Zakopanem aż huczy od pogłosek, że pracownicy PKL, kolejki na Kasprowy, zostali zarażeni koronawirusem – mówił czytelnik podhale24.pl (dziś już wiadomo, że zakażonych jest kilku pracowników oraz osoby, z którymi mieli kontakt – przyp. red.). - Wiem, że zostali objęci kwarantanną, zamknięci w domach z rodzinami, osobami starszymi i małymi dziećmi. Co jednak najgorsze, z relacji tych osób wiem, że testy zostaną przeprowadzone dopiero teraz. Czy to nie jest narażanie ludzi, seniorów, dzieci, na zagrożenie? Dlaczego testów nie robi się wcześniej? Z każdym dniem wzrasta zagrożenie zarażeniem kolejnych osób – mówi jeden domowników.

Jak twierdzi czytelnik, na domiar złego, telefon całodobowy dotyczący koronawirusa w zakopiańskim sanepidzie milczy i nie można się dowiedzieć np. czy można odbyć kwarantannę w lokalu gminnym, by nie narażać bliskich.

Beata Trojańska, szefowa Powiatowej Państwowej Inspekcji Sanitarnej w Zakopanem zapewnia, że kierowana przez nią placówka „staje na głowie” i stara się dokonywać wszystkich niezbędnych czynności, w odpowiednim czasie i zgodnie z przyjętymi procedurami.

- Mamy kontakt z osobami, które miały bezpośredni kontakt z zakażonymi osobami – mówi dyrektor Trojańska. – To u nich będą wykonane testy w pierwszej kolejności, jeżeli u jakiejkolwiek z tych osób testy będą pozytywne, czyli wykażą obecność COVID 19 przebadani zostaną wszyscy, z którymi zarażeni mieli kontakt na kwarantannie.

O terminie i sposobie zrobienia wymazu, informacje są przekazywane przez służby sanitarne telefonicznie. Obecnie przyjęte są dwa sposoby ich wykonania u osoby, u której podejrzewa się obecność patogenu – w domu albo w szpitalu. przypadku, taka osoba jest wzywana na testy do szpitala.

Zgodnie z procedurami sanepidu testy realizowane są po siedmiu dniach od potencjalnego zarażenia (kontaktu z osobą, u której wykryto koronawirusa).

Zajęte telefony to jednak codzienność nie tylko w zakopiańskim sanepidzie, podobne przypadki zdarzają się w całej Polsce.

- Trudno się dziwić, że linia jest zajęta, po prostu jest najzwyczajniej w świecie przeciążona – wyjaśnia Trojańska. – Dzwonią nie tylko do nas przecież mieszkańcy powiatu, ale również przebywający tutaj turyści.

Dyrektorka zapewnia, że z każdą osobą, której nie uda się dodzwonić do służb sanitarnych podejmowane są próby kontaktu. Pracownicy oddzwaniają i informują o całej procedurze, którą należy przejść w przypadku podejrzenia zarażenia i ustalają, w jaki sposób kiedy w i jaki sposób zostanie pobrany wymaz.

Józef Słowik

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 25.07.2020 10:34