Chuligańskie wybryki i niszczenie mienia - a w tle spór o przebudowę, której ma nie być

NOWY TARG. W przeciągu kilku miesięcy właściciele sklepu u zbiegu ulic św. Anny i Grel odnotowali kilka nieprzyjemnych sytuacji. Postawiona przez pp. Lejów tablica, która od dawna służy za formę "komunikowania się" z Urzędem Miasta jest niszczona lub zabierana. - To już trzeci raz - mówi Estera Leja. Wcześniej ktoś zniszczył im samochód i podziurawił szybę sklepu.
Spór pomiędzy rodziną Lejów, a władzami Miasta ciągnie się od lat. Ostatnio ich kanwą jest rozwiązanie problemu komunikacyjnego, jaki stwarza niebezpieczne skrzyżowanie tych dwóch ulic. O próbach dojścia do porozumienia pisaliśmy wielokrotnie. Ostatecznie, wobec braku porozumienie między Miastem, a powiatem - co do sposobu sfinansowania inwestycji, zdecydowano, iż opracowana zostanie jedynie analiza, mająca na celu "kompleksowe uspokojenie ruchu i poprawę bezpieczeństwa na ul. Św. Anny".

Ponadto magistrat zapewnia, że "Urząd Miasta nie prowadzi żadnego postępowania w sprawie przebudowy skrzyżowania na ul. Św. Anny z ul. Grel, które naruszałoby własność" państwa Lejów. Burmistrz Grzegorz Watycha dodaje, że to "starosta nowotarski jako zarządca drogi o wyższej kategorii jest odpowiedzialny za to skrzyżowanie" i obecnie Miasto oczekuje na opracowanie przez Powiatowy Zarząd Dróg koncepcji usprawnienia ruchu i poprawy bezpieczeństwa na ul. Św. Anny, obejmującej również to skrzyżowanie.

Nowotarżanie jednak nie ustępują. Ślą pisma do ministerstw i premiera, w których skarżą się na sposób postępowania nowotarskiego samorządu. Z gabinetów ministerialnych pisma są odsyłane do Nowego Targu z adnotacją, że to samorząd ma udzielić odpowiedzi na skargi i zażalenia pp. Lejów.

Podobny los spotkał pismo z końca lipca skierowane tym razem do Ministerstwa Infrastruktury. W odpowiedzi przedstawiciel starosty nowotarskiego zapewnia, że powiat przygotowuje "warianty rozwiązań uspokojenia ruchu, a zawarte w projekcie ograniczone będą wyłącznie do istniejącego pasa drogowego drogi powiatowej - czyli Św. Anny." Oba samorządy - miejski i powiatowy przekonują, że w żaden sposób rodzina Lejów nie ucierpi na wprowadzonych zmianach.

To nie przekonuje mieszkańców, którzy winią włodarza Miasta za kłopoty kierowców przejeżdżających przez skrzyżowanie i oskarżają o brak zdecydowanych działań przy przebudowie dróg. Formą protestu było postawienie tablic z napisami "Skrzyżowanie hańby". Jak mówią - przebudowa skrzyżowania utrudni im prowadzenie sklepu, bowiem ewentualna przebudowa i poszerzenie łuku drogi odbędzie się kosztem parkingu przed sklepem. Ich propozycja to wykup nieruchomości przez Miasto za 9mln zł (wcześniej było to 6 mln) lub wymiana na działkę przy ul. Targowej.

Burmistrz Watycha przypomina, że dokumentacja przebudowy skrzyżowania była już opracowana w 2016 roku przez Powiatowy Zarząd Dróg i nie naruszała ona prywatnej własności pp. Lejów, którzy i tak nie zgodzili się na realizację inwestycji, a teraz domagają się realizacji przebudowy skrzyżowania przy zastosowaniu specustawy.

- Realizacja przebudowy skrzyżowania musi być zgodna z obowiązującymi w tym względzie przepisami, które między innymi zabezpieczają również interes stron przy realizacji tego typu inwestycji. Powinna to być w tej sytuacji wystarczająca podstawa, gwarantująca bezpieczeństwo finansowe rodziny. Sądzę więc, że opisane obawy są bezzasadne - tłumaczy burmistrz.


Fakt odstąpienia od przebudowy skrzyżowania nie uspokoił emocji. Członkowie rodziny co rusz dają o sobie znać. Jednym z ostatnich przykładów było postawienie centralnie przed budynkiem dworca kolejowego - samochodu dostawczego oklejonego apelem "Burmistrzu pochwal się skrzyżowaniem hańby".

Nie przestano także urozmaicać napisów na postawionej obok sklepu i skrzyżowania tablic. Dziś kolejny raz zostały zniszczone. Wcześniej wyglądały tak:


Doszło także do uszkodzeń samochodu i szyby w drzwiach do sklepu. Mieszkańcy o zniszczeniach poinformowali Policję.


s/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 21.08.2020 18:12