Górale rozczarowani zamknięciem branży, ale jeszcze bardziej arogancją rządu, który popierają

W rozmowach z podhalańskimi samorządowcami i przedsiębiorcami słychać, że najbardziej boli ich to, jak zostali w całej sprawie potraktowani. Ich rząd, rząd, który popierają, nie chciał z nimi rozmawiać i dał im żadnej szansy. Zawiedli wiceministrowie z naszego regionu - Siarka i Gut-Mostowy. Kiedy branża turystyczna błagała o pomoc, oni schowali głowy w piasek.
- Pozostał głęboki niesmak. Po prostu nas olali. Przyjeżdżają tu lansować się, szukać poparcia przed wyborami, chodzą w kapeluszach na głowach i robią sobie z nami wspólne zdjęcia, ale gdy przyszła chwila prawdy olali nas – mówi anonimowo jeden z podhalańskich samorządowców. Nie ujawnia się, bo jak mówi, dziś łatwo się narazić i zostać pominiętym przy rozdawaniu dotacji.

Górale liczyli, że na święta rząd poluzuje nieco obostrzenia, może nawet rozłoży ferie. To pozwoliłoby zarobić, przetrwać trudny czas i nieco nadrobić trudny rok. Na całym Podhalu samorządy podejmowały rezolucje dotyczące "ratowania przedsiębiorstw przed poważnym kryzysem ekonomicznym, a społeczności lokalne przed katastrofą utraty pracy i środków do życia".  Powstało, złożone z podtatrzańskich gmin i Zakopanego, Stowarzyszenie Gmin Górskich, które przygotowało propozycje bezpiecznego wypoczynku i prosiło o pilne spotkanie i rozmowę z premierem. Ale nie było żadnych dyskusji, negocjacji, rozmowy i kompromisowych propozycji. Rząd bez słowa zamknął wszystko. Wydarzył się najgorszy z możliwych scenariuszy.

Nikt oficjalnie nie krytykuje rządu, ale rozgoryczenie i poczucie niesprawiedliwości kipi między słowami. - Liczyliśmy na dialog. Rozumiemy, w jakim czasie przyszło nam funkcjonować. Nie tylko samorządom, ale również rządowi. Jednak od 23 listopada nasze propozycje nie zostały w żaden sposób wysłuchane lub skomentowane. Nie mieliśmy żadnej informacji zwrotnej, czy te propozycje są odpowiedzialne i racjonalne. Cały czas od tego okresu szukamy kontaktu wiedząc, że ten sezon zimowy, to być albo nie być. Nie mieliśmy żadnego kontaktu z poszczególnymi ministerstwami – mówił wójt Kościeliska Roman Krupa.

- Rozumiemy tę trudną decyzję Rządu podjętą w trosce o zdrowie i życie nas wszystkich, ale jednocześnie odczuwamy żal, że nie dostaliśmy szansy, aby do niej odpowiednio się przygotować. Takiej szansy nie dostali także przedsiębiorcy z całej szeroko pojętej branży turystycznej - komentował burmistrz Zakopanego Leszek Dorula.

Gdzie byli wtedy członkowie tego rządu, wiceministrowie z Podhala Edward Siarka i Andrzej Gut-Mostowy? Schowali głowy w piasek, nabrali wody w usta, nie pomogli, nie załatwili nic, udawali że nic się nie dzieje – tak nasi rozmówcy oceniają postawę wiceministrów z naszego regionu Edwarda Siarki i Andrzeja Guta-Mostowego, odpowiedzialnego w rządzie za turystykę. Gdy branża turystyczna błagała o pomoc, na nich nie można było liczyć. Ile telefonów pełnych złości i rozgoryczenia otrzymali, wiedzą tylko oni sami.

Dzwonili także dziennikarze, ale nie odpowiadali na nasze telefony, e-maile i smsy, w których pytaliśmy, co robią, żeby zapobiec zbliżającej się katastrofie. Biuro Komunikacji Ministerstwa Rozwoju podlegające wiceministrowi Andrzejowi Gutowi Mostowemu przekonywało, że poseł nie może rozmawiać z uwagi na obowiązki służbowe, a potem, gdy dociskaliśmy, otrzymaliśmy odpowiedź, że obostrzenia sanitarne to kompetencja Głównego Inspektora Sanitarnego i Ministerstwa Zdrowia.

Na pytania, dlaczego postulaty z Podhala nie są brane pod uwagę, dlaczego nie ma dialogu, jak rząd pomoże przetrwać branży turystycznej na Podhalu – nie było żadnej odpowiedzi. Gdy był kryzys, Siarka i Gut-Mostowy zapadli się pod ziemię.

Wójt, mającej coraz większe aspiracje turystyczne gminy Nowy Targ, podkreśla, że już od dawna z rządem nie ma dialogu, a konsultacje to fikcja. - Moja córka przez pół roku była w Korei Południowej i nawet w najgorszym okresie nie zamykano tam restauracji i hoteli. To pokazuje, że z zachowaniem odpowiednich reżimów sanitarnych, można to robić. Administracja musi funkcjonować, nasz urząd gminy funkcjonuje mimo pandemii, obsługujemy 100 ludzi dziennie, czyli da się to robić, a w przypadku hoteli i restauracji nie da się? Nie rozumiem tego. To pokazuje, że państw słabo funkcjonuje – mówi Jan Smarduch.

Dariusz Galica z zakopiańskiej agencji Jointsystem, zajmującej się doradztwem i marketingiem dla hoteli i pensjonatów zwraca uwagę na fakt, że branża turystyczna straciła zaufanie do rządu. Jak przypomina, rząd informował, że jeżeli liczba dziennych zachorowań będzie spadać, to działalność będzie mogła być prowadzona. Przedsiębiorcy przygotowali się na taką działalność w reżimie sanitarnym, bo wszyscy obserwowali spadającą liczbę zachorowań w ostatnich dniach. - Tymczasem rząd jednak zrobił zupełnie inaczej. W mojej ocenie jest to skrajnie nieodpowiedzialne - mówi Galica. - Bardzo nam przykro, że rząd w swoich decyzjach i propozycjach jest bardzo niestabilny. Podejmuje decyzje ad-hock. Rząd zachowuje się skrajnie nieodpowiedzialnie jeżeli chodzi o gospodarkę. W moim przekonaniu jest to bardzo niedobre działanie, bo po raz kolejny pogłębia się spadek zaufania do rządzących. Rząd pokazuje, ze nie jest wiarygodny. Nie mamy żadnej gwarancji, że 18 stycznia, lub kilka dni przed 17. kolejny minister, czy członek rządu nie podejmie decyzji skrajnie oderwanej od rzeczywistości, w której żyjemy.

Robert Miśkowiec, ms/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 29.12.2020 11:08