Maciej Jachymiak: Pegaz

FELIETON. "Mówi się, że pegaz został odkuty bo taki kaprys miała pancia, która jest teraz arbitrem szyku w mieście. Czcze pomówienie! Uważam, że pegaz odleciał dobrowolnie. Zobaczył co dla niego kroją. Co będzie musiał firmować. Na ścianie czego sterczeć i palić się ze wstydu. Zwiał" - ocenia w felietonie Maciej Jachymiak, lekarz, były nowotarski samorządowiec i polityk.
W tym tygodniu temat nr 1 to Pegaz. Autentysta, piewca podhalańskiej i abstrakcyjnej kultury, Sławosz, zabrał głos w sprawie. Skrzydlaty koń, kleks sztuki na dyskusyjnej urody budynku Miejskiego Ośrodka Kultury, zniknął. Od siebie dodam, że zniknął też dom kultury. I kultura. Ale powoli…

Chwała Sławoszowi! Jego głos, tuszę, otworzy dyskusję nad kiczem, jakiego doświadcza nasze miasto w ostatnich latach. Przywykliśmy już do kiczu podhalańskiego. Strzelistych chałup z betonu i szajsowego wzornictwa. Uczymy się cały czas oddzielać ziarno od plew. I cenić prawdziwą sztukę.
Niestety, wraz z nastaniem Naszej Watahy mamy nowy problem. Kicz radomszczański. Wstążeczkowo wiatraczkowy. Jak każdy kicz, wkrada się powoli, aż w końcu zostawia po sobie trwały ślad. Taki też wyłania się spod rusztowań przy alei Tysiąclecia. Kicz absolutny. Tępy, nowobogacki kloc.

Choć ogólnie popieram, to w jednym muszę się nie zgodzić ze Sławoszem. Ustalenia mojego śledztwa są inne. Mówi się, że pegaz został odkuty bo taki kaprys miała pancia, która jest teraz arbitrem szyku w mieście. Nieprawda! Czcze pomówienie! Uważam, że pegaz odleciał dobrowolnie. Zobaczył co dla niego kroją. Co będzie musiał firmować. Na ścianie czego sterczeć i palić się ze wstydu. Zwiał.

MOK pamiętam od początku. Tamtejsze pola, na których graliśmy w piłę i paliliśmy lulki z chwastów… Dom Apostołów, cudną willę Pani Głowackiej. Wszystko zniszczyli komuniści. Postanowili zrobić nam Aleje Jerozolimskie. Szerokie ulice, Dworzec, Dom Partii, Dom Kultury, Hotel. Każdy z budynków to był koszmarek. Ale też pamiątka czasów. Wyłaniały się szybko, jak szybko Gierek za dolary budował socjalizm. Zdążyliśmy się na tych budowach pobawić. Zdobywaliśmy usypane górki. Raz były we władaniu Wojska Polskiego, to znów Cyganów ze Świerczewskiego. Laliśmy się strasznie. Cudny czas…

Dom kultury przygarniał wszystkich. Chodziłem na kółko plastyczne i tańce góralskie. Ale kumple się ze mnie śmiali, że to takie... Kto wtedy wiedział co znaczy gej? Więc rzuciłem tę edukację. Ale w MOK bywałem często. Taki np. DKF to był obowiązek. Wśród tych luster, boazerii, metaloplastyk i mozaik czuło się kulturę. Choć czasem też i toalety. Pegaz był u siebie. Z czasem gierkowski koszmarek stał się świadectwem epoki. Jak hippisi, panny na koturnach, w szwedach lub bananówkach... jak mały fiat czy Stefan Batory… Szedłem kiedyś Aleją, a tu zatrzymuje się fiat 127, z okna wygląda Irena Jarocka i pyta mnie gdzie dom kultury. Miała tu koncert…

W wolnej Polsce, o dziwo, zaczęto budować jeszcze gorsze rzeczy. Tak to jest z wolnością. Pokazuje jak rzadki bywa gust. Komuniści tępili wolnych artystów, ale też ich inspirowali. I co chwila była jakaś odwilż. Teraz ich nikt nie tępi. Ale kanony piękna wyznaczają media i władza skierowana na odcinek kultury. W państwie zarządza tym obywatel Gliński. A w mieście? Pani Alutka z serialu „Rodzina Zastępcza”. Choć tamta mimo wszystko wiedziała co to pegaz…

Drogi Sławoszu, jako zwolennik filozofii jing jang zobowiązany jestem do przedstawienia też pozytywnej strony problemu. Krótko: Budynek nowego MOK będzie najbrzydszy w mieście. Nic brzydszego już nie powstanie. Przy nim relatywnie wypięknieje otoczenie. Topolowe będzie jak Greenpoint a bank i dom partii jak wille Gaudiego. Będzie tak absurdalnie drogi, że po nim Wataha już długo nic nie wybuduje. I dobrze. No i zostały granitowe barany. Może nie zwieją.

A tobie życzę, żebyś kiedyś szedł Aleją i żeby się zatrzymał wypasiony merol, z niego wystawił głowę Zenek Martyniuk i zapytał „gdzie tu jest Dom Chałtury?”

Maciej Jachymiak

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 21.03.2021 14:08