Konflikt myśliwych z nadleśniczym

Między kołem łowieckim "Smrek" a nadleśniczym z Krościenka narasta konflikt o zgodę na kontrolowane odstrzały dzikiej zwierzyny żyjącej w lasach łapszańskiej gminy.
Podczas ostatniej sesji Rady Gminy w Łapszach Niżnych obecny prezes koła Marcin Fic, przedstawił trudną sytuację, w jakiej się znajduje. Jak wyjaśniał, obecnie do koła należy 14 myśliwych, z czego 10 to mieszkańcy łapszańskiej gminy. Koło stara się o wydzielenie obwodu łowieckiego przez Polski Związek Łowiecki w Nowym Sączu, który nie został jeszcze przyznany kołu, i zgody na odstrzał dzikiej zwierzyny, ale mają z tym problem.

- Bezskutecznie staramy się od pana Olafa Dobrowolskiego, nadleśniczego Nadleśnictwa w Krościenku, który sprawuje nadzór nad gospodarką łowiecką na terenie naszej gminy, o zgodę na odstrzał, ale do dzisiaj nie wiemy, bo nie zostało to wyjaśnione. Dzięki pozwoleniu będziemy mogli szczególnie zadbać o uprawy naszych rolników. My znamy doskonale te tereny. Dodam, że część z nas również ma swoje pola. Staramy się szczególnie o zgodę na odstrzał dzików, które wyrządzają najwięcej szkód - mówił.

Na terenie gminy do tej pory działały dwa koła łowieckie - "Ponowa" i "Rosomak". Działalność koła "Rosomak" pozytywnie ocenia nadleśniczy z Krościenka Olaf Dobrowolski. Bardzo negatywnie odnosi się z kolei do działalności "Smreka". Pomimo zaproszenia na sesję nie pojawił się na niej, tłumacząc, że nie zamierza tracić czasu na polemikę z bzdurnymi zarzutami myśliwych z nowego koła. W odczytanym przez przewodniczącego rady gminy na sesji liście, nadleśniczy przedstawił plan ubiegłorocznych odstrzałów i stan ich wykonania. Jak zapewnił, został on praktycznie wykonany w całości.

W rozmowie telefonicznej z Podhale24.pl nadleśniczy Dobrowolski po raz kolejny stwierdził, że nie będzie odnosił się do zarzutów członków nowego koła, bo nie ma czasu, jak tłumaczył, na odnoszenie się do absurdalnych zarzutów. - Mogę jedynie powiedzieć, że członkowie tego koła też przynależą do koła "Ponowa", które nie jest w stanie wykonać przydzielanych limitów odstrzału w innych obwodach łowieckich, jak chociażby w rejonie Jaworek - mówi Olaf Dobrowolski. - Tutaj nagle ci sami domagają się zgody w innym obwodzie, który tak na prawdę nie został im przydzielony. Zadaniem nadleśnictwa jest nadzór nad gospodarką łowiecką i uważam, że obecnie w Łapszach Niżnych dobrze wykonują nałożone na nich limity odstrzału chociażby myśliwi z "Rosomaka".

Podczas sesji radni gminni namawiali myśliwych do prób porozumienia z nadleśniczym. Zastanawiano się również, czy gmina nie może, jakoś uczestniczyć w zażegnaniu sporu.

Józef Słowik

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 02.05.2021 15:00