Pracownik Tatrzańskiego Parku Narodowego: "Najważniejsze, że nie ma strat w ludziach"

Połamane drzewa, uszkodzona infrastruktura TPN, przebita półmetrowa tafla lodu na jeziorze i ogromne zaspy śnieżne sięgające ponad 5 metrów grubości. Siła podmuchu była tak duża, że przesunęła samochód TOPR ważący ok. 2 tony o ok. 2 metry. Śnieg z lawiny sprawił, że brzeg Morskiego Oka zmienił się nie do poznania.
Lawina, która zeszła w nocy w wtorku na środę z Marchwicznego Żlebu wyrządziła duże szkody w drzewostanie. Na tafli Morskiego Oka znajduje się wiele uszkodzonych drzew. Zniszczeniom uległy także barierki przy schodach prowadzących ze schroniska pod brzeg jeziora oraz znaki z drogowskazami i piktogramami.

- Najważniejsze, że nie ma strat w ludziach – mówi Grzegorz Bryniarski, pracownik Tatrzańskiego Parku Narodowego. - Opatrzność czuwała, że zeszło to w nocy, a nie 12 godzin wcześniej. Ludzie chodzili po tafli jeziora, chodzili też dookoła jeziora. Każdy chce zejść pod jezioro ale nie każdy wchodzi na tą taflę lodu, ale i tak jest zagrożony lawinami - dodaje pracownik TPN.

Podmuch lawiny był tak duży, że uszkodzeniu uległy przyrządy w stacji meteo, a samochód TOPR został przesunięty o 2 metry. Śnieg z lawiny nie tylko pozostawił kilkumetrowy nasyp przed jeziorem, ale przesypał się przez całą szerokość stawu. - Ścieżka dojściowa na mostku do Rybiego Potoku jest zasypana ponad 5-cio metrową warstwą śniegu - mówi Grzegorz Bryniarski.

ms/ zdj. Marcin Szkodziński

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 02.02.2022 19:35